Dzieje Jana Gotliba Blocha oraz jego kuzyna Leopolda Stanisława Kronenberga i ich potomków stanowią kanwę dwutomowej powieści autorstwa Ewy Małkowskiej-Bieniek „Wspólnicy i rywale. Koleje losów Kronenbergów i Blochów”.
Z jednej strony jest to nowa cenna pozycja varsavianistyczna, z drugiej niemal saga rodzinna, reportaż historyczny z kryminalnymi wątkami.
Kto wie, czy gdyby nie wypełniona banknotami złota papierośnica podsunięta przez Blocha namiestnikowi Bergowi podczas audiencji w Warszawie, doszłoby do uzyskania zgody władz carskich na wybudowanie linii kolejowej łączącej Warszawę i Brześć; czy mieszkańcy Królestwa Polskiego usłyszeliby o stacji Koluszki – na połączeniu kolei Wiedeńskiej i Łódzkiej, lub czy w ogóle powstałby Bank Handlowy.
Złote papierośnice i pękate koperty były nieodłącznym atrybutem, a raczej koniecznym argumentem, w rozmowach z rosyjskimi urzędnikami z którymi musieli pertraktować twórcy polskiej gospodarki: przemysłowcy, założyciele banków - energicznie działający mimo wszelkich trudności stwarzanych przez zaborcę. Łapówki, anonimy, intrygi nie odebrały chęci do pracy na rzecz kraju tym, którzy tworzyli podstawy polskiego kapitalizmu.
Rodzinna saga o Kronenbergach i Blochach, która rozgrywa się w warszawskiej scenerii, kiedy Polska była jeszcze pod zaborami, jest intrygującą opowieścią o dwóch „tygrysach” XIX-wiecznego kapitalizmu polskiego, właśnie o założycielach Banku Handlowego i twórcach ważnych linii kolejowych w Polsce.
W swojej książce Ewa Małkowska–Bieniek przywołuje obfitą korespondencję jaką prowadził Leopold Kronenberg. W listach ukazał motywy swoich działań i zamierzeń.
Rywalizacji tych dwóch nieprzeciętnych osobowości przy pozyskiwaniu koncesji i wykupie aukcji najważniejszych linii kolejowych w Królestwie Polskim poświęca autorka swoją książkę.
Autorka odwołuje się też do powieści „Roboty i prace” Józefa Ignacego Kraszewskiego, w której pisarz przedstawił konflikt Kronenberga i Blocha. Nieznane są dokładne przyczyny tego konfliktu. Jedną z nich mogło być trudny dla Leopolda Kronenberga pobyt na emigracji; Kronenberg opuścił Polskę ze względu na działalność w stronnictwie Białych podczas powstania styczniowego, i początki choroby. Wzajemne relacje na pewno utrudniały różnice charakterów i usposobień. Gwałtowny i otwarcie władczy Kronenberg stanowił przeciwieństwo skrytego i introwertycznego Blocha. Obydwu łączyła wspólna cecha. Byli bardzo ambitni.
Akcja drugiego tomu rozgrywa się już po śmierci Leopolda Kronenberga i opowieść skupia się już teraz wyraźnie na postaci Jana Blocha. Człowieka równie dynamicznie działającego jak Kronenberg, człowieka światłego, który był pierwszym polskim pacyfistą, nominowanym do pokojowej nagrody Nobla w roku 1902. Bohaterowie nie żyli w próżni. Oddziaływało na nich bardzo zróżnicowane etnicznie i językowo otoczenie. Autorka starała się pokazać trudności, które musiały pokonywać przedsiębiorcze osoby, gdy chciały działać w warunkach porozbiorowej Polski oraz ich problemy tożsamościowe i religijne.
Jan Bloch używał często drugiego imienia w brzmieniu niemieckim „Gotlieb”, w spolszczonej wersji „Gotlib” lub w ogóle w polskiej wersji „Bogumił”. W powieści jest np. scena rozmowy Jana i jego żony na temat hebrajskiego pochodzenia imienia „Jan”. „Jochanan” oznacza „Bóg jest łaskaw”, czy też „Cieszący się boską łaską”, a zatem imię „Bogumił” stanowi dosłowne tłumaczenie hebrajskiego znaczenia imienia „Jan”.
Na podstawie informacji prasowych autorka rekonstruowała i kreowała wydarzenia publiczne, rauty, bankiety, uroczyste otwarcia instytucji oraz zdarzenia losowe jak wylew Wisły. Natomiast w oparciu o „Szkice genealogiczne” Kazimierza Reychmana odtwarzała związki rodzinne oraz chronologię ważnych wydarzeń rodzinnych - urodzin i zaślubin.
Bohaterowie powieści mówią często fragmentami zaczerpniętymi z oryginalnych listów i publikacji, w których przedstawiali swoje poglądy.
Książka „Wspólnicy i rywale…” jest powieścią bardzo warszawską. Autorka oddaje charakter dziewiętnastowiecznej Warszawy, doświadczonej dwoma powstaniami, a jednak nieustająco się rozwijającej. Warszawa była bowiem trzecim miastem wielkiego imperium, skanalizowanym szybciej niż stołeczny Petersburg. Na jej ulicach słychać było kilka języków jednocześnie. Szyldy sklepowe i obwieszczenia były w języku polskim i rosyjskim, a w niektórych rejonach również w jidysz. W Warszawie za życia Jana Blocha doktor Ludwik Zamenhof opracował międzynarodowy język esperanto, którego uczyli się światowi pacyfiści, najbliżsi współpracownicy Blocha.
Sama autorka uważa, że Leopold Stanisław Kronenberg i Jan Gotlieb Bloch to polscy Forsytowie. Bywali bezwzględni i przebiegli, nie pozbawieni jednak społecznych odruchów. Działali w specyficznych warunkach porozbiorowej Polski i powodzenie ich interesów zależało od Petersburga. Początkowa współpraca przerodziła się z czasem w rywalizację. Zupełnemu zerwaniu stosunków przeszkadzał fakt, że byli bardzo blisko spokrewnieni. Siostrzenica Kronenberga, jedna z najatrakcyjniejszych kobiet polskiej burżuazji, została żoną Blocha. Bogactwo postaci historycznych występujących w książce pozwoliło na osnucie całej opowieści wokół ich losów.
„Wspólnicy i rywale. Koleje losów Kronenbergów i Blochów”. Wydawnictwo CM
abe/