Okres wojny i Powstania Warszawskiego to czas wzmożonej pobożności warszawiaków, szczególnie młodych – czytamy w książce, której autorka zajęła się tematem dotąd systematycznie pomijanym, choć pewne informacje dotyczące życia religijnego w czasie Powstania można znaleźć w wielu źródłach.
Publikacja to nie tylko obraz religijności tych, którzy „stali w kolejkach do spowiedzi”. Często, by przygotować się na śmierć. To także zapis heroizmu duchownych, zmian w Kościele katolickim i współpracy ekumenicznej.
Gdy 1 sierpnia padły strzały, uporządkowany świat sprawowania liturgii odszedł w przeszłość. Po kilku dniach część kościołów była zburzona. Wprowadzona przez Niemców godzina policyjna sprawiła, że to podwórka stały się ośrodkiem życia społecznego, a sąsiedzi budowali kapliczki, by wspólnie się modlić.
Stolica mocno się zmieniła. W 1931 r. w Warszawie było ok. 66 proc. katolików. Liczebność społeczności żydowskiej sięgała 30 proc. mieszkańców. Pozostali warszawiacy to przede wszystkim luteranie i kalwiniści, metodyści, a także prawosławni. Znacznie mniej było mariawitów, starokatolików, muzułmanów oraz osób deklarujących bezwyznaniowość.
Pięć lat okupacji zmieniło strukturę religijną miasta. Po likwidacji getta, prześladowaniach i przesiedleniach latem 1944 r. wśród mieszkańców miasta ponad 90 proc. stanowili katolicy.
Kościoły otworzyły podwoje dla potrzebujących. Przy ul. Piwnej w kościele św. Marcina toczyły się ciężkie walki. W innych chroniły się tysiące cywilów, organizowano też szpitale.
Swoje klasztory otworzyły zgromadzenia zakonne. Jak Szary Dom na Gęstej 55 sióstr urszulanek oraz dom sióstr szarytek na Tamce. W obu utworzono szpitale polowe i punkty sanitarne, a siostry prowadziły piekarnię, która zaopatrywała w chleb okolicę, oraz kuchnię, która wydawała posiłki.
Przełożone niektórych zgromadzeń zgadzały się na otwarcie klauzury. U sakramentek otwarto ją, aby łącznicy przenoszący rozkazy i broń mogli przechodzić przez teren klasztoru . Poza tym liczba przybyłych cywilów była tak duża, że nie sposób ich było pomieścić w kościele czy podziemiach poza klauzurą, dodatkowo przenoszono do sakramentek szpital.
Czasem to okupanci wykorzystywali świątynie. Niemym świadkiem rzezi Woli stał się kościół pw. św. Stanisława biskupa. Niemcy utworzyli tam obóz przejściowy, a w okolicy dokonywali masowych egzekucji. 8 sierpnia zamordowali trzech księży z parafii.
Ze względów strategicznych niektóre kościoły stały się dla powstańców ważnymi punktami obrony. Po wojnie, gdy kościoły odbudowywano, odprawiano w nich nabożeństwa ekspiacyjne, wynagradzające za świętokradztwo, jakim były walki na ich terenie.
Protestanci różnych wyznań podczas okupacji zaczęli się wspólnie modlić m.in. w Domu Metodystów przy ul. Mokotowskiej 12, gdzie rozpoczęto zebrania ekumeniczne. Z tej inicjatywy powstała Tymczasowa Rada Ekumeniczna.
Nierzadko też protestanci brali udział w Mszach Świętych, zaś katolicy – w nabożeństwach ewangelickich.
Wacław Zagórski „Lech Grzybowski” wspomina, że w jego batalionie część żołnierzy była Tatarami, którzy mieli mułłę. Zginął on, kopiąc grób dla księdza „Oracza” razem z innymi żołnierzami. Gdy chowano mułłę, jego wierni prosili o pogrzebanie go obok księdza Oracza.
Duchowni pomagali ludności żydowskiej. Siostra Matylda Getter, przełożona prowincji warszawskiej Zgromadzenia Franciszkanek Rodziny Maryi w 1942 r., zadecydowała, że przyjmie każde dziecko z getta. Dzięki temu franciszkankom wszystkich prowincji udało się ocalić kilkaset osób skazanych na zagładę.
Działały – mimo represji – tajne struktury kościelne. Przykładem zaangażowania w konspirację była aktywność ks. ppłk. Jana Stępnia „Szymona”, który funkcję kapelana łączył z prowadzeniem Biura Informacji i Propagandy na Mokotowie. Już przed Powstaniem działał w ramach struktur podziemnego Stronnictwa Narodowego, kierując wydziałem propagandy.
Msza Święta na podwórku, spowiedź w ogródku czy w sali kinowej, ślub trwający siedem minut, pogrzeb zbiorowy ofiar nalotu na filharmonię – to także okres Powstania.
Autorce udało się zebrać listę 363 miejsc, w których odprawiono w tym czasie przynajmniej jedną mszę. Do najbardziej egzotycznych należały: bar Satyr, Browar Haberbuscha i kino Palladium.
Zgodnie z Kodeksem Prawa Kanonicznego z 1917 r. każdy prezbiter mógł odprawić jedną mszę w ciągu dnia. W sytuacjach wyjątkowych ksiądz mógł odprawić drugą, po uzyskaniu zgody biskupa. Ale w tym strasznym czasie dzięki dekretowi papieża Piusa XII księżom pozwolono na trzy msze w ciągu dnia.
Modlitwom towarzyszyły wybuchy. Jak wspomina sanitariuszka batalionu „Zośka”, podczas mszy w piwnicy zaraz po ofiarowaniu nastąpiło bombardowanie. Ksiądz przeżył, pomagał w akcji ratunkowej i udzielił wszystkim absolucji.
To rozgrzeszenie „zbiorowe” stosowano, gdy warunki nie pozwalały na uzyskanie go przez spowiedź indywidualną. To dozwolone, kiedy zachodzi bliskie niebezpieczeństwo śmierci, a kapłan nie zdoła wysłuchać spowiedzi każdego zainteresowanego.
Z tych nadzwyczajnych form udzielania absolucji podczas Powstania księża korzystali powszechnie. Rozgrzeszali też chorych i rannych.
Niezwykłe były także powstańcze śluby. Maria Róża Nowotna „Róża” i Jan Walc „Jasio” podjęli decyzję o ślubie już przed powstaniem. O dacie zdecydował jednak ich dowódca, by poprawić nastrój w oddziale. Tyle że Jan był ewangelikiem, Maria Róża – katoliczką. Zatem wymagało to zgody władzy kościelnej.
Ślub ostatecznie odbył się w kaplicy na Hożej 53. Zrobiono obrączki z łożyska karabinu, od których zieleniały palce, a panna młoda miała żółtą bluzkę z materiału spadochronowego.
Małżeństwo przetrwało do śmierci Jana Walca w 1982 r.
Ewa Łosińska
Źródło: MHP