„Dzień świra” to film o bólu istnienia następnych pięciu minut – mówił reżyser Marek Koterski. 20 lat temu, 7 czerwca 2002 r., odbyła się premiera „Dnia świra”, kultowego obrazu z Markiem Kondratem w roli Adama Miauczyńskiego.
"Dzień świra" powstał na kanwie napisanej przez Marka Koterskiego sztuki teatralnej pod tym samym tytułem. Głównym bohaterem jest Adam, a właściwie Adaś Miauczyński. To samotny, sfrustrowany, rozwiedziony i mieszkający w pojedynkę 49-letni nauczyciel języka polskiego. Jest zawiedziony swoim życiem, niespełnionymi marzeniami i utraconą miłością. Jednocześnie bardzo kocha jedynego syna i stara się uchronić go przed powtórzeniem jego własnego losu.
W roli głównej wystąpił Marek Kondrat, w pozostałych tacy aktorzy, jak m.in: Andrzej Grabowski (sąsiad Adasia), Janina Traczykówna (matka Adasia), Michał Koterski (syn Adasia), Joanna Sienkiewicz (była żona Adasia) oraz Monika Donner-Trelińska (miłość Adasia).
Postać Miauczyńskiego to stały bohater filmów Koterskiego, stanowiący niejako alter ego samego reżysera, a "Dzień świra" jest kolejnym filmem opowiadającym jego losy. Pierwszym był "Dom wariatów" (1984), w którym podobnie jak tutaj główną rolę zagrał Kondrat. Na przestrzeni lat byli różni Miauczyńscy. W postać tę wcielali się m.in. Cezary Pazura w "Nic śmiesznego" (1995), Andrzej Chyra we "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" (2006), Adam Woronowicz w "Baby są jakieś inne" (2011), czy też sam syn reżysera – Michał Koterski w "7 uczuć" (2018). Wszyscy jednak w pewien sposób połączeni są wspólnym mianownikiem.
"To mój najbardziej zakręcony projekt - tak, jak zakręcony jest jego bohater. Mimo to, a może właśnie dlatego – ufam, że niejeden z widzów będzie się z nim identyfikował" – powiedział podczas popremierowej konferencji prasowej reżyser. Słowa te dzisiaj wydają się swego rodzaju przepowiednią i kluczem do rozumienia sukcesu, jaki odniósł "Dzień świra", stając się filmem bez wątpienia kultowym.
W 2014 r. obraz Koterskiego został zwycięzcą plebiscytu "Kino Wolność" na najlepszy film 25-lecia, przeprowadzonego wśród internautów i słuchaczy radiowej Trójki. W raporcie Uniwersytetu SWPS dla Filmoteki Narodowej – Instytutu Audiowizualnego w 2021 r. odnotowano, że badani wskazali „Dzień świra” jako polski film wszech czasów.
W roku 2020 natomiast filmowi eksperci ze stowarzyszenia "Słowo i Film" oraz Narodowego Centrum Kultury wybrali najlepsze polskie filmy ostatnich 30 lat. Wygrał "Dzień świra". Trudno mówić tu o przypadkowym wyborze, bowiem wśród 110 ekspertów polskiego kina znalazło się 61 krytyków i dziennikarzy filmowych, 39 akademików i badaczy oraz 10 ekspertów. Głosowali m.in. Janusz Wróblewski, Tadeusz Lubelski, Tadeusz Sobolewski, Michał Oleszczyk, Magdalena Miśka-Jackowska i Anna Osmólska-Mętrak.
Zdaniem filmoznawcy i krytyka Michała Oleszczyka obraz Koterskiego to "najdziksza wiwisekcja spotworniałego życia wewnętrznego polskiego bieda-inteligenta w warunkach rzekomo zwycięskiej transformacji ustrojowej. […] mroczniejszy od +Taksówkarza+ i śmieszniejszy od +Króla komedii+".
"Dzień świra" zdobył 501 punktów, wyprzedzając tak głośne tytuły, jak "Dług" Krzysztofa Krauzego, oscarową "Idę" Pawła Pawlikowskiego i "Psy" Władysława Pasikowskiego. To pokazuje, jak ważny dla polskiego widza jest ten film.
Koterski wspominał pisanie scenariusza jako wyjątkowe wyzwanie. Podobnie jak przy poprzednich filmach, poza "Porno", "Nic śmiesznego" i "Ajlawju", najpierw powstał tekst w formie teatralnej. Nosił podtytuł: "Monolog na jedną osobę lub więcej" i zdobył jedną z trzech głównych nagród w telewizyjnym konkursie. Do jego realizacji scenicznej jednak nie doszło. Mimo to kręcąc film na jego podstawie, Koterski wiedział, że będzie dla niego przełomowy. "Był najgorszy, jeżeli chodzi o traumatyczność przeżycia, o koszta, jakie poniosłem przy jego kręceniu" – wspominał reżyser.
"Jest to mój powrót do filmów Marka Koterskiego i moim zdaniem jest to film kompletny, szczególny, w którym przekazywany jest głos na temat polskiego inteligenta dziś, który przetrzymał kolejną zmianę dziejową. Miauczyński jest postacią zatopioną we współczesności ze swoimi wszystkimi wadami" – tłumaczył po premierze Marek Kondrat.
Aktor wyznał ponadto, że po tym filmie napotykał bardzo miłe, ale czasami i dziwne reakcje ludzi. "Albo mnie pytali, skąd reżyser zna ich życie na przykład, bo jest dokładnie takie samo, albo też współczuli: +No, panie Marku! Taki pan grzeczny człowiek, a takich wyrazów używa [...]+" - wspominał.
Prasa również dostrzegła "coś" w filmie. Bartosz Żurawiecki dla czasopisma "Film" pisał w 2002 r.: "Po niezbyt przekonującym +Ajlawju+ – +Dzień świra+ jest powrotem Koterskiego do dobrej formy. Adaś to nasz polski everyman. Weteran dyktatur (proletariatu, Kościoła, mamusi, romantyzmu), zamulony +nowym wspaniałym światem+ konsumpcji i byle jakiej demokracji. Niedojrzały, a już przejrzały".
Recenzent doceniał kunszt reżysera i nos do ponownego postawienia na Kondrata.
"Grający główną rolę Marek Kondrat posiada niewątpliwie rys dumnej szlachetności i męską urodę, które chronią jego bohatera przed piekłem karykatury. […] Z polskich reżyserów tylko Marek Koterski potrafi uchwycić proces codziennej degrengolady języka, która jest przecież odbiciem degrengolady naszej duchowości. Mieszaninę słów +mocnych+ i odpadków wzniosłości. Obumieranie dialogu […]" - podsumował Żurawiecki.
Ciekawe wydają się również spostrzeżenia Mateusza Wernera, który także na łamach "Filmu" dostrzegł, iż: "[…] Koterski jest ciekawy: to oryginalny eksperymentator badający wytrzymałość filmowego tworzywa i wrażliwość odbiorców, wedle własnego, prywatnego patentu. […] Chytry zabieg Koterskiego polega na tak ekstremalnym obnażeniu czyjejś intymności, by ów ktoś sam otrzymał prawo do mówienia o cudzych intymnościach".
Z kolei Tadeusz Lubelski w "Historii kina polskiego" sukces filmu tłumaczył tak: "Polacy utożsamili się z Adasiem, z jego fobiami i śmiesznostkami, z bezwstydnie wydobytą na wierzch cechą, określaną niemieckim mianem Schadenfreude. Projekcjom filmu towarzyszyły gromkie wybuchy śmiechu, ale scena zbiorowej +modlitwy Polaków+ […] przyjmowana była na ogół w milczeniu".
Obraz Koterskiego dobre recenzje zebrał także poza Polską. Erick Cockrell dla "Variety" określił "Dzień świra" "obrazoburczą, acz ograniczoną przez lokalny kontekst +komedią społeczną+ z bohaterem, przy którym Jack Nicholson z +Lepiej być nie może +wygląda na pozytywnie myślącego". "Great Falls Tribune" uznała w 2003 r., że polski film to "jedno z najlepszych dzieł, które wyszły na wideo w tym roku".
Na XXVII Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni "Dzień świra" uhonorowano główną nagrodą – Złotymi Lwami, obraz ponadto otrzymał dwa Orły – za główną rolę dla Marka Kondrata i za scenariusz dla Marka Koterskiego.
Koterski w swoim filmie przedstawia karykaturalną, ale niezwykle trafną diagnozę społeczeństwa polskiego. Mimo że akcja dzieje się na początku XXI wieku, to w wielu aspektach pozostaje aktualna. "Jestem poruszony, że ten film przetrwał taką próbę czasu" – wyznał w jednym z wywiadów Michał Koterski, odtwórca roli Sylwusia, syna Adasia.
Marek Koterski urodził się w 1942 r. w Krakowie, jak jednak mówi, bardziej czuje się wychowankiem Wrocławia, gdyż tam ukończył szkołę i uczelnię wyższą. Jest absolwentem polonistyki, z którą równolegle studiował historię sztuki. W 1977 r. ukończył reżyserię w łódzkiej Filmówce. Reżyseruje wyłącznie swoje teksty. 3 czerwca 2022 r. obchodził 80. urodziny. (PAP)
autor: Mateusz Wyderka
mwd/ skp/