Dawid Ogrodnik, który w "Cichej nocy" Piotra Domalewskiego wcielił się z powracającego na Święta emigranta Adama, został w środę laureatem Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego za rok 2017. Wyróżnienie przyznawane jest młodym aktorom odznaczającym się wybitną indywidualnością.
Dawid Ogrodnik, który w "Cichej nocy" Piotra Domalewskiego wcielił się w powracającego na Wigilię do kraju emigranta Adama, został laureatem Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego za rok 2017. Podczas środowej gali specjalne wyróżnienie odebrała także aktorka Julia Kijowska.
Przyznawana od 1969 r. Nagroda im. Zbyszka Cybulskiego to wyróżnienie dla młodych aktorów odznaczających się wybitną indywidualnością. Laureatami wyróżnienia przyznawanego przez Fundację "Kino" mogą zostać artyści, którzy nie skończyli 35 lat i wyróżnili się zagranymi w ostatnim roku rolami. Listę finalistów wyłania Zarząd Fundacji "Kino", którą następnie akceptuje i ogłasza Kapituła Nagrody. Spośród nich laureata wybiera Jury, w składzie którego w tym roku znaleźli się aktorzy Zbigniew Zamachowski (przewodniczący), Eryk Lubos i Agnieszka Grochowska, reżyserka Katarzyna Klimkiewicz oraz krytyczka filmowa Bożena Janicka.
Bohater grany przez Ogrodnika (ur. 1986) w "Cichej nocy" wraca z Holandii, by zrealizować swoje przedsiębiorcze plany - zdobyć środki na rozkręcenie biznesu w kraju emigracji. Nominacja za kreację, za którą do tej pory został doceniony także nagrodą za najlepszą pierwszoplanową rolę męską podczas 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni oraz nominacją do Polskich Nagród Filmowych Orły 2018, była jego trzecią szansą na statuetkę Cybulskiego. Wcześniej przez Kapitułę Nagrody został dostrzeżony dzięki wcieleniom w "Ostatniej rodzinie" Jana P. Matuszyńskiego i "Chce się żyć" Macieja Pieprzycy.
Jak mówił podczas laureat podczas środowej gali po odebraniu Nagrody z rąk dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Radosława Śmigulskiego i redaktora naczelnego miesięcznika "Kino" Andrzeja Kołodyńskiego, w tym roku miał poczucie, że powoli wyrasta z Nagrody im. Cybulskiego. "Kiedyś, dopóki jeszcze nie miałem dzieci, nominacje były dla mnie dość inspirujące. Optowałbym jednak za tym, żeby ta Nagroda w przyszłym roku była raczej dla ludzi, którzy są na początku swojej drogi i potrzebują zastrzyku jakiegoś upewnienia. Ja je już mam, mogę się nim dzielić (...). Osoby, które były w tym roku nominowane oprócz mnie, nawet jeżeli potrzebują tego upewnienia, powinny wiedzieć, że to wyróżnienie jest też ich" - powiedział.
"Jestem do Nagrody nominowany już któryś raz. Pierwszą statuetkę zachachmęcił mi Piotrek Głowacki, który potem jakoś przepadł. Rok temu Nagrodę dostała Nieradkiewicz, też nie wiem, co się z nią stało. Obym ja też nie przepadł" - żartował młody aktor.
Przewodniczący jury Nagrody Zbigniew Zamachowski podkreślił w laudacji na cześć tegorocznego laureata, że ten prezentuje nam w kolejnych swoich rolach "olbrzymią skalę swojego talentu". "Wybiera je niezwykle starannie i przykuwa uwagę nawet wtedy, gdy stawia na grę zespołową, a nie tylko na indywidualny sukces" - powiedział Zamachowski.
W poprzednich latach mogliśmy oglądać Ogrodnika m.in. w "Obietnicy" Anny Kazejak (nagroda w Gdyni za najlepszą drugoplanową rolę męską w 2014 r.) i "Jesteś Bogiem" (2012) Leszka Dawida. W przyszłym roku na ekrany kin wejdzie "Ciemno, prawie noc" Borysa Lankosza na podstawie powieści Joanny Bator z jego udziałem.
Prócz Ogrodnika do Nagrody w tym roku nominowany był także Julian Świeżewski (za film "Zgoda" w reż. Macieja Sobieszczańskiego) oraz Zofia Wichłacz ("Amok" Kasi Adamik), Justyna Wasilewska ("Serce miłości" Łukasza Rondudy) i Magdalena Berus ("Szatan kazał tańczyć" Katarzyny Rosłaniec).
Podczas środowej gali wręczono wyróżnienie specjalne. Otrzymała je trzykrotnie nominowana do Nagrody aktorka Julia Kijowska ("W ciemności", "Miłość", "Zjednoczone stany miłości"). Aktorka Maja Komorowska wręczając jej nagrodę podkreśliła, że laureatka w pełni na nią zasłużyła. "Cieszę się, że możemy świętować ciebie i to, co zrobiłaś. Cztery lata cię uczyłam (...) i jestem bardzo szczęśliwa, że wzięłam w uczeniu ciebie. Mam wielką radość z pracy z tobą. Jestem szczęśliwa, bo bardzo ci się należy ta nagroda" - powiedziała.
Kijowska (ur. 1981), która pierwszą niedużą rolę zagrała w 2008 roku w "Boisku bezdomnych" Kasi Adamik mówił, że przy każdej z nominacji zadawała sobie pytanie, co właściwie oznacza Nagroda im. Cybulskiego; jaki jest jej sens. "Dla mnie ma ona wymiar uznania i akceptacji, a w szczególności tej drugiej. Fenomen Zbyszka wydaje mi się właśnie fenomenem akceptacji, dla mnie takim jest. Był to twórca bardzo osobny, szczególny i wyjątkowy, który został zaakceptowany, przyjęty i ukochany przez środowisko i swoją publiczność. Dziś wydaje mi się to wyjątkowe" - powiedziała.
Akceptacja, jak podkreśliła, niewiele zmienia, ale na chwile może dać poczucie spokoju, a nawet pomóc rozwinąć skrzydła. "Mnie na początku drogi tę akceptację dała pani Maja Komorowska. Dzisiaj wiem jak ważne to jest. Obyśmy mieli w sobie miejsce na to, aby przyglądać się swoim odmiennościom, swojej osobności, a nawet zakochiwać się w tym, co nas różni i dzieli" - dodała.
Aktorka wystąpiła również w ostatnim filmie Piotra Łazarkiewicza "0_1_0", "Wenecji" Jana Jakuba Kolskiego i "Lincz" Krzysztofa Łukaszewicza. Zagrała też pierwszoplanową rolę Korduli w "Serce, serduszko" Jana Jakuba Kolskiego (2014), oraz "Drogówce" (2013) i "Pod mocnym aniołem" (2014) Wojciecha Smarzowskiego. Wystąpiła prócz tego w "Sługach bożych" Mariusza Gawrysia oraz "Czerwonym pająku” Marcina Koszałki. W 2018 roku na ekrany kin wejdzie "Nina" Olgi Chajdas, z Kijowską w roli tytułowej.
W środę wręczono też Nagrodę im. Bolesława Michałka dla najlepszej książki filmowej wydanej w ubiegłym roku. Wyróżnienie odebrał Paweł Mościcki, autor "Chaplina. Przewidywania teraźniejszości" (wyd. słowo/obraz terytoria). Andrzej Kołodyński podkreślił, że nagrodzona książka jest napisana pięknym, ale naukowym i bardzo precyzyjnym językiem. "Jest tam sporo cytatów, ale to nie jest korzenie się przed innymi autorami. Wręcz przeciwnie, to dyskusja o filmie, która nieustannie trwa" - powiedział.
Jak dodał Kołodyński, nagrodzona książka ma trzy płaszczyzny: monograficzną, gdzie Chaplin jest pokazany jako współczesny twórca przeżywający te same problemy, co inni filmowcy; książki o filozofii sztuki na tle rozłamu kultury, ukazanej z groteską jako mechanizmem patrzenia na świat jako punktem wyjścia, a także poziom dzieła o antropologii obrazu, który rozważa kulturę wizualną kina na tle szeroko ujętej tradycji kulturowej.
Laureat podkreślił z kolei, że Chaplin miał w sobie rodzaj nadziei, która nie jest naiwna, ale daje poczucie radości. "Cały czas się zastanawiam, co mnie samego skłoniło, aby z nim spędzić kilka lat życia (...). Coraz częściej myślę, że nie był to komik naiwny. Filmy Chaplina są w całości skomponowane z rzeczy bardzo przykrych, z doświadczeń, które gdzieś załamują, niszczą i wystawiają na duże niebezpieczeństwo, wykluczenie społeczne, reżimy totalitarne, zawiedziona miłość, bieda, osamotnienie itd., a mimo to wszystkie ogląda się dziś z poczuciem niesamowitej pogody" - powiedział.
Nagrodę im. Cybulskiego wręczono po raz pierwszy w 1969 r., jej pierwszym laureatem był Daniel Olbrychski. W latach 1969-95 nagrodę przyznawało pismo "Ekran", w 2005 r., po 10 latach przerwy, przejęła ją Fundacja Kino. Wyróżnienie do tej pory otrzymali m.in. Olgierd Łukaszewicz, Maja Komorowska, Krystyna Janda, Marek Kondrat, Krzysztof Majchrzak, Adrianna Biedrzyńska, Zbigniew Zamachowski, Artur Żmijewski, Dorota Segda, Marcin Dorociński, Kinga Preis, Sonia Bohosiewicz, Maciej Stuhr, Magdalena Popławska, Eryk Lubos i Agnieszka Żulewska.(PAP)
autorka: Martyna Olasz
oma/ mbud/