Jestem przekonany, że wpływ twórczości Petera Brooka przekracza wiek XX i XXI. Te fundamentalne pytania, które pojawiły się odnośnie teatru po II wojnie światowej, po tej hekatombie, wielkiej traumie, zawdzięczamy jemu – mówi PAP dyr. Instytutu im. J. Grotowskiego we Wrocławiu Jarosław Fret.
Fret zwrócił uwagę, że "był to moment, gdy naruszono dotychczasowy fundament teatru", "udowodniono, że człowiek może stanąć naprzeciw drugiego człowieka i opowiedzieć swoją historię". "I w to wchodzą i Peter Brook, i Jerzy Grotowski, i Eugenio Barba, i The Living Theatre" - ocenił.
"To są tak ważne zadania, które oni odrobili - tak ważne kwestie, które przywrócili do życia i świadomości ludzi sztuki, że nie sposób ich przecenić" - mówił. "To jest właśnie Peter Brook - nie tylko estetyka jego teatru, wielokrotnie zmieniana, początkowo związana z inscenizacjami Szekspira w Royal Shakespeare Company, która jeszcze nie była tą, którą poznaliśmy później podczas występów jego paryskiego zespołu we Wrocławiu" - podkreślił dyrektor Instytutu im. J. Grotowskiego.
"Potem pojawił się Brook afrykański, z okresu jego poszukiwań i podróży z zespołem po Afryce, a następnie okres przedstawień w jego paryskim teatrze Bouffes du Nord" - powiedział. "to jednak nie estetyka zostanie. Ona na pewno będzie miała swoich epigonów i z pewnością znajdą się osoby, które będą się na jej temat bardzo krytycznie wypowiadać" - wyjaśnił.
"Brook, co podkreślał w +Pustej przestrzeni+, ponownie pozwolił nam stanąć naprzeciwko siebie i często za pomocą bardzo złożonej sytuacji scenicznej zapytać się o kondycję człowieka. To jest najważniejsze" - ocenił Fret.
Pytany o to, które z przedstawień Brooka wywarło największe wrażenie, dyrektor Instytutu im. J. Grotowskiego powiedział: "nie ukrywam, że jednak +Prisoner+". "To jeden z ostatnich spektakli Brooka. Dlatego, że to przedstawienie współprodukowaliśmy i ono otwierało trzy lata temu, dokładnie w kwietniu, nasze centrum sztuk performatywnych +Piekarnia+ we Wrocławiu" - wyjaśnił.
"Ten spektakl był niezwykle osobisty, żeby nie powiedzieć autobiograficzny" - mówił. "Ja w osobie narratora, opowiadacza tej historii dostrzegałem samego Brooka" - zaznaczył.
Fret zwrócił uwagę, że Brook "pisząc ten scenariusz z Marie-Hélene Estienne na pewno przemycał wątki osobiste, nie tylko w tej zasłyszanej historii, ale także w znaczeniu pewnej postawy moralnej". "Brook taki zostanie w mojej pamięci, nawet jeśli sam trzy lata temu do Wrocławia już nie przyjechał. Przybyła tylko Marie-Hélene Estienne" - wyjaśnił reżyser.
"Na zdjęciu z 1975 r., z okresu Uniwersytetu Poszukiwań Teatru Narodów, gdzie Brook i Grotowski siedzą razem przy otwartych plecakach w pokoju - taki obraz Brooka mi pozostanie" - powiedział. "Brook spakowany w plecaczek, wciąż gotowy do nowej podróży" - podkreślił.
"Jakaś era na pewno się kończy" - ocenił, dodając, że "odejście mistrza nie może nas zaskakiwać, biorąc pod uwagę biografię artysty". "Zaczynamy nową podróż, a ja w tę podróż zabieram ze sobą Petera Brooka" - powiedział Jarosław Fret.
Słynny brytyjski reżyser teatralny, filmowy i operowy Peter Brook zmarł 2 lipca w wieku 97 lat w Paryżu, gdzie mieszkał od ponad pół wieku.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ pat/