To niestety kolejny rok, kiedy Oscary stają się coraz bardziej sztampowe – mówi PAP krytyczka filmowa Kaja Klimek. W poniedziałek Oscary w siedmiu kategoriach otrzymali twórcy „Oppenheimera”. Brytyjsko-polsko-amerykańska „Strefa interesów” została wyróżniona dwoma statuetkami.
„Były to jednak mimo wszystko bardzo przewidywalne nagrody i bardzo przewidywalne wręczanie” - oceniła Klimek. „Bezpieczny wybór prowadzącego jakim jest Jimmy Kimmel w sposób oczywisty wskazywał, że tutaj żadnych przebojów, rewolucji ani wielkich zaskoczeń nie będzie” – wyjaśniła. „Cały sezon nagród jasno wskazywał jakie filmy wygrają” – dodała krytyczka.
Podkreśliła, że 13 nominacji, 7 Oscarów dla „Oppenheimera” to bardzo dobry wynik. „Wiadomo, że dostał w tych najważniejszych kategoriach, czyli: reżyser, najlepszy film, najlepszy aktor, najlepszy aktor drugoplanowy i to było do odgadnięcia, muzyka, montaż” – przypomniała. „Jednak dla mnie bardzo ciekawą sytuacją było to, że nie dostał Oscara za dźwięk, że to jednak `Strefa interesów` wygrała, bo obydwa te filmy mają dźwięk absolutnie potężny. Dźwięk, który opowiada historię” - oceniła. „Cieszę się, że szala przechyliła się jednak w stronę filmu Jonathana Glazera” – dodała.
Zwycięstwo „Strefy interesów” w kategorii najlepszy film międzynarodowy Kaja Klimek przyjęła z entuzjazmem. „To jest wielka, wspaniała wiadomość dla fanów kina artystycznego i wszystkich fanów Jonathana Glazera” – podkreśliła. „Liczę na to, że ten Oscar zwróci uwagę na tego twórcę, da mu większy budżet i on będzie mógł realizować swoje niesamowite realizacyjne pomysły, bo dla mnie to jest geniusz kina pokroju Stanleya Kubricka” – wyjaśniła krytyczka. „Takich reżyserów mamy naprawdę mało” – przypomniała.
W ocenie Kai Klimek, wybór Cilliana Murphiego jako najlepszego aktora pierwszoplanowego był oczywisty. „To była oczywista sprawa od samego początku, że ten film i ta rola spełniają wszystkie wymogi oscarowe, jeśli chodzi o aktorstwo pierwszoplanowe - czyli ważna postać historyczna, aktor, który długo czeka na docenienie, którego doskonale znamy z ról drugoplanowych, ale nigdy nie był nagrodzony za rolę pierwszoplanową i mało takich ról zagrał w swoim życiu, chyba że w serialu. Tutaj to jest taki Oscar zasłużony” – wyjaśniła.
Ewentualna statuetka dla Lily Gladstone jako najlepszej aktorki pierwszoplanowej, mogłaby być - zdaniem Klimek - decyzją polityczną, umotywowaną faktem, że jest to pierwsza nominowana rdzenna Amerykanka. Tak się jednak nie stało. „Wygrało kino, wygrała postać bardzo dynamiczna, świetnie zagrana przez Emmę Stone, czyli Bella Baxter, która też przejdzie do historii jako bardzo ciekawa bohaterka na ekranie” – podsumowała Kaja Klimek. (PAP)
autorka Zuzanna Piwek
zzp/ pat/