Sztuka Wojciecha Tomczyka pt. "Marszałek" opowiada o pomyśle Józefa Piłsudskiego z lat 30. XX w., by rozpocząć wojnę prewencyjną z Niemcami - powiedział PAP reżyser Krzysztof Lang. Prapremierę spektaklu w Teatrze Telewizji zaplanowano na 4 grudnia w TVP1.
PAP: Co zainteresowało pana w sztuce Wojciecha Tomczyka o Józefie Piłsudskim, że podjął się jej realizacji dla Teatru Telewizji? Spektakl realizowany był w październiku w autentycznych wnętrzach w Belwederze. Prapremiera pańskiego "Marszałka" ma się odbyć w przeddzień 150. rocznicy urodzin Piłsudskiego - 4 grudnia w TVP1.
Krzysztof Lang: Tekst Wojciecha Tomczyka pt. "Marszałek" opowiada o mało znanym incydencie z przedwojennej historii Polski. A konkretnie, o pomyśle Józefa Piłsudskiego, który się wykluł w latach 30. XX w., by rozpocząć wojnę prewencyjną z Niemcami. I myślę, że to właśnie ta idea tak naprawdę sprawiła, że Niemcy ugięli się pod presją groźby i podpisali dziesięcioletni traktat o nieagresji.
W tym wypadku zaciekawił mnie z jednej strony fakt, że to jest prawie nieznany epizod naszej historii. Po wtóre, cenię Wojciecha Tomczyka za to, co zrobił do tej pory dla Teatru Telewizji. Wydało mi się interesujące, by zrealizować spektakl tak, jak wymyślił to autor - w formule Arystotelesowskiej jedności czasu, miejsca i akcji. Dlatego robiliśmy to w Belwederze. Uważałem, że to jest intrygujące dramaturgicznie. Pasjonuję się historią i w pewnym sensie - zrymowało się z to moimi zainteresowaniami.
PAP: Jest pan znany z tego, że znakomicie pracuje z aktorami. W przedstawieniu rolę marszałka Józefa Piłsudskiego gra Mariusz Bonaszewski. Czy zagrał marszałka takiego, jakiego wyobraził sobie Krzysztof Lang?
Krzysztof Lang: Mariusz Bonaszewski jest doświadczonym aktorem; bardzo świadomym i to jest niewątpliwie jego Marszałek. Ale ta wykreowana przez niego postać współgra z moim wyobrażeniem. Przypomnę, że Bonaszewski zagrał Piłsudskiego już wcześniej. Kreował postać młodego Marszałka w serialu Andrzeja Trzosa-Rastawieckiego. Uważałem, że ta rola będzie dla Bonaszewskiego swego rodzaju dopełnieniem tego, co już wcześniej zrobił. W naszym spektaklu pokazał Marszałka właściwie już u schyłku jego życia, w momencie dosyć dramatycznym. I te okoliczności spowodowały, że musiał się zdecydować na dobór środków, którymi stworzy wyrazisty obraz postaci. Wydaje mi się, że w tym wypadku ten wizerunek jest nad wyraz ekspresyjny.
Mogę dodać, że wszelkie sprawy dzieją się tu wokół Marszałka. On jest takim promieniującym źródłem; powoduje, iż fala, którą wytwarza - mocno dociera do jego interlokutorów, czyli czterech premierów zwołanych na naradę. Ale ten tekst mieni się również innymi pomysłami. Niezależnie od narady premierów z Marszałkiem w sprawie wojny prewencyjnej - opowiada o innych stronach osobowości Piłsudskiego. Pojawiają się też echa historii z przeszłości, np. w postaci ogrodnika, który jest potomkiem Piotra Wysockiego.
PAP: Jaki typ widowiska teatralnego reprezentuje "Marszałek"?
Krzysztof Lang: To taki typ teatru, który odwołuje się do rzeczywistego zdarzenia, powiedziałbym nawet, do pewnego klimatu, jaki zaistniał w określonym momencie historycznym. Dla potrzeb dramaturgii zostało to mocno skondensowane. Ale myślę, że to przedstawienie nie jest klasycznym przykładem teatru faktu. Ta sztuka odnosi się do epizodu z historii Polski, ale ma też ambicje, by spojrzeć szerzej na nas jako państwo, na nas jako naród. Na naszą historię współczesną.
PAP: Pana zainteresowanie historią wyraźnie odbija się w twórczości filmowej i telewizyjnej. Wspomnieć można "Tajnego współpracownika" - spektakl Sceny Faktu, ale również np. film fabularny pt. "Prowokator". Po II wojnie światowej w Polsce mit marszałka Piłsudskiego kultywowano w ukryciu. W ostatnich latach historycy i autorzy zaczynają odbrązawiać postać i działalność Naczelnika Państwa. Czyni to np. senator prof. Jan Żaryn, robi to również Rafał A. Ziemkiewicz w książce "Złowrogi cień Marszałka". Jak pan się do tej dyskusji o Piłsudskim odnosi?
Krzysztof Lang: Przystępując do realizacji spektaklu miałem pewne wyobrażenie tej postaci. Szczerze mówiąc, proponowałem nawet Agencji Kreacji Teatru inną sztukę, w której marszałek Piłsudski był jednym z bohaterów. To nie jest jednoznaczna postać w naszej historii. Jego obraz dzieli się na przynajmniej dwa wizerunki. Pierwszy - do zamachu majowego, a drugi - już po 1926 r. Wszystko, co zrobił jako Komendant, który doprowadził do powstania Polski jako państwa - jest niewątpliwie jego wielką zasługą. To była jego niezwykła intuicja polityczna i myślę, że nikt tego nie zakwestionuje. Natomiast w momencie, gdy stał się dyktatorem - po zamachu majowym - ujawniła się inna twarz Piłsudskiego. W zasadzie ma na koncie co najmniej trzy czyny, które rzucają cień na jego postać. Po pierwsze - zamach majowy, po drugie - proces brzeski, po trzecie - Bereza Kartuska. Chociażby te trzy elementy powodują, że patrzymy na Józefa Piłsudskiego w ambiwalentny sposób.
Myślę, że nasz spektakl, który przybliża jego postać z perspektywy 1933 r. - bo akcja naszej sztuki wtedy się właśnie dzieje - pozwoli spojrzeć na Piłsudskiego z wielu punktów widzenia. Kreujący go aktor Mariusz Bonaszewski sprawił, że nasz Marszałek ma bardzo określone cechy. Sądzę, że dzięki temu zrozumiemy lepiej to, co się wydarzyło w historii Polski za sprawą Komendanta.
PAP: Blisko 20 spektakli, które zrobił pan dla Teatru Telewizji łączy znakomita literatura, która była pańskim wyborem. Co jest fascynującego w tej formie widowiska telewizyjnego, i który typ Teatru TV jest panu najbliższy?
Krzysztof Lang: Teatr Telewizji jest bardzo cennym fenomenem polskim. Bardzo cennym w doświadczeniu nas, reżyserów, ale i w historii TVP. Chciałbym, żeby on jak najdłużej trwał, bo zyskał własną widownię. Teatr Telewizji to jest forma atrakcyjna dla reżyserów, dlatego, że po pierwsze zawsze te propozycje są intelektualnie z najwyższej półki. A po drugie - wiadomo, że są adresowane do dosyć szerokiej widowni. Ten poziom intelektualny w połączeniu z możliwością dotarcia do większej widowni jest wysoce atrakcyjny dla każdego, kto chce coś powiedzieć poprzez interesujący tekst.
Podobają mi się rozmaite formy Teatru TV. W zasadzie nie przypadły mi do gustu tylko te spektakle, które udawały "małe filmy". Bo to nie jest istota tego gatunku sztuki. Znacznie lepsze są przedstawienia, które jednak opierają się na słowie i próbują je zinterpretować.
Myślę, że Teatr Telewizji stworzył pewien format. On się wykluł bardzo wcześnie, bo nawet teatry na żywo miały taki sposób filmowego opowiadania. Kamera była zanurzona w dekoracji, bo nie chodziło o to, by filmować teatr z płaskiej perspektywy widza. Ten teatr był żywy i "ufilmawiany". Przypomnę tu dokonania choćby Jerzego Gruzy czy wcześniejsze Adama Hanuszkiewicza. Np. spektakl "Apollo z Bellac" Hanuszkiewicza to była nowoczesna próba filmowej opowieści. Gruza zrobił fantastyczne przedstawienia - "Mieszczanin szlachcicem", "Eryk XIV" czy "Rewizor". A warto dodać jeszcze Kazimierza Kutza "Opowieści z Hollywoodu". To są kamienie milowe Teatru Telewizji. Uważam, że należy do nich równać, bowiem zawierają przekaz, który dociera do wyrobionego widza i kształtuje jego gust.
PAP: Chcę zapytać o najbliższe plany. Za chwilę wylatuje pan do USA?
Krzysztof Lang: To jest związane z udziałem mojego ostatniego filmu pt. "Ach śpij kochanie" w czterech festiwalach w Stanach Zjednoczonych. Ten film otwiera 29. Festiwal Filmów Polskich w Ameryce - 4 listopada w Chicago. A potem jadę na międzynarodowy festiwal do Denver, następnie będą w Houston i Pittsburghu. Krótko mówiąc, rodzaj eskapady po czterech festiwalach w bardzo skondensowanym czasie.
Rozmawiał: Grzegorz Janikowski
Krzysztof Lang jest absolwentem Wydziału Chemii Uniwersytetu Warszawskiego i Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach (1981). Zasłynął reżyserią wielu filmów dokumentalnych, choć zadebiutował w 1991 r. filmem fabularnym pt. "Papierowe małżeństwo". Jest reżyserem filmowym i telewizyjnym, scenarzystą i producentem. Wyreżyserował szereg filmów fabularnych, m.in. "Prowokatora" (1995), "Strefę ciszy" (2000), "Miłość na wybiegu" (2009), "Śniadanie do łóżka" (2010), "Słabą płeć" (2015), "Ach śpij kochanie" (2017); i seriali m.in. "Falę zbrodni", "Magdę M.", "Wydział zabójstw" i "Komisarza Alexa".
Dla Teatru Telewizji zrealizował blisko 20 przedstawień, m.in.: "Natalię" Briusowa (1986), "Chorego z urojenia" Moliera (1994), "Branda" Ibsena (1998), "Czarny obelisk" wg Remarque'a (1998), "Tajnego detektywa" Shaffera (1996), "Pierwszy września" Wojciecha Bieńki (2007). Dla Sceny Faktu wyreżyserował w 2008 r. "Tajnego współpracownika" Cezarego Harasimowicza (2008). W 2013 r. w Teatrze Sensacji "Kobra" pokazał spektakl "na żywo" - "Dawne grzechy" Rogera Mortimera Smith.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
edytor: Paweł Tomczyk
gj/ pat/