Janusz Majewski był świetnym rzemieślnikiem, tworzył kino gatunków. Potrafił pięknie opowiadać historie - mówi PAP historyk, publicysta, b. redaktor naczelny "Pleograf" dr Mikołaj Mirowski.
Jak zaznaczył dr Mikołaj Mirowski, "Janusz Majewski był świetnym rzemieślnikiem, tworzył kino gatunków". "Wiedział, na czym polega gatunek, rzemiosło, dobrze opowiadane historie. Takich twórców jest coraz mniej" - dodał. "Lubił amerykańskie kino, ale takie w starym stylu z lat 50. i 60. Lubił także odtwarzać nieistniejące już światy. Takie właśnie były jego filmy - rekonstruowały świat, którego już nie możemy zobaczyć w realu, więc oglądamy go tylko w filmie. Takie były +Zaklęte rewiry+, +Sprawa Gorgonowej+, +Lekcja martwego języka+" – powiedział.
Zaznaczył, że Majewski do popkultury wszedł filmem "C.K. Dezerterzy". "Wszyscy znają ten film, ale Majewski potrafił robić i subtelniejsze filmy, np. +Po sezonie+" - dodał.
Mirowski zwrócił uwagę, że mistrzem Janusza Majewskiego był Jerzy Kawalerowicz. "Majewski zawsze mówił, że Kawalerowicz był fachowcem, wiedział, jak ustawić kamerę, jak rozmawiać z operatorem, jak prowadzić światłem, jak film powinien być oglądany" - powiedział. Przypomniał, że Majewski mówił, iż miał także ogromne szczęście do aktorów, którzy chcieli grać w jego filmach. Jednym z jego z ulubionych aktorów był Marek Kondrat, wiele ról w filmach stworzył także Wojciech Pszoniak. "Był związany z aktorami, z którymi pracował, zawsze pięknie o nich opowiadał" – powiedział.
"Majewski był jednym z najwybitniejszych twórców polskiego kina, choć nie był tak hołubiony jak Andrzej Wajda, Wojciech Jerzy Has czy Krzysztof Kieślowski. On nigdy nie chciał, aby mówić do niego +mistrzu+, nie chodził trzy metry nad ziemią, zawsze był zwykłym gościem, który robił filmy i mówił, że chce robić dobre filmy" – mówił Mirowski.
Zaznaczył, że "reżyser uważał, że film ma być dobry, a nie ważny". "W polskim kinie filmy ważne politycznie, zawierające jakiś manifest były bardziej hołubione niż dobre filmowe rzemiosło i dobra rekonstrukcja świata, chociaż II Rzeczypospolitej. +Zaklęte rewiry+ i +Sprawa Gorgonowej+ to jednak filmy, które przetrwają każde czasy, ponieważ opowiadają o historiach uniwersalnych. +Sprawa Gorgonowej+ to osąd kobiety, która została skazana zanim jeszcze zaczął się proces, a +Zaklęte rewiry+ to opowieść de facto o korporacji" – powiedział Mikołaj Mirowski.
Mirowski zastrzegł jednak, że nie zawsze twórczość była dobrze przyjmowana. "Jego ostatni duży film, czyli +Czarny mercedes+ nie został dobrze przyjęty. Jego kino było przyjmowane różne, a on po prostu dobrze opowiadał historie" – powiedział.
Wskazał także, że Janusz Majewski zrealizował także czterdzieści Teatrów Telewizji. "Kiedy prowadziłem +Teatr historii+ na TVP Historia obiecałem Majewskiemu, że pokażę jego teatry. Miałby być tylko dwa, więc pokazałem +Napoleona V. S. O. P.+ oraz +Tristana 1946+" – mówił. Przypomniał, że pierwszy numer kwartalnika filmoznawczego "Pleograf", którym kierował, został poświęcony właśnie Jerzemu Majewskiemu. "Często zapomina się o starych twórcach, przypomina się o nich dopiero wtedy, kiedy umierają. Ja chciałem zrobić ten numer o Majewskim, kiedy on jeszcze żył, aby miał satysfakcję, że wciąż jest ważny" – podkreślił.
Janusz Majewski urodził się w 1931 we Lwowie. Zrealizował m.in. filmy "Zazdrość i medycyna", "Zaklęte rewiry", "Lekcja martwego języka", "Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię", "Lokis. Rękopis profesora Wittembacha", "C.K. Dezerterzy", "Złoto dezerterów", "Królowa Bona", "Mała matura 1947" oraz "Czarny Mercedes". (PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
akr/ dki/