Msza pogrzebowa Sylwestra Kozery odbędzie w piątek, 7 września o godzinie 13.00 w warszawskiej parafii św. Stefana przy ul. Czerniakowskiej. Artysta spocznie na cmentarzu w Marysinie Wawerskim - poinformował PAP menager zespołu Andrzej Świder.
Sylwester Kozera urodził się w 1946 r. Muzyk grał na gitarze i banjo. Był wokalistą i autorem tekstów. Pochodził z warszawskich Sielc. Jak napisał w swojej biografii, na stronie internetowej kapeli, "zacząłem grać w orkiestrze szkolnej, to właśnie wtedy przyjaciel mojej siostry sprawił mi pierwsze banjo w prezencie". Jak napisał, w ówczesnych czasach, na dolnym Mokotowie, "banjo uchodziło za instrument obciachowy, więc po dłuższym czasie się dopiero ujawniłem, że gram na gitarze. Wszyscy prosili, żeby zagrać to i owo".
Po odbyciu służby wojskowej w 1968 r. podjął pracę w Warszawskim Zakładzie Mechanicznym. W 1968 r., razem z multiinstrumentalistą Stanisławem Wielankiem i skrzypkiem Krzyśkiem Popielarzem, założyli Kapelę Czerniakowską. Wspólnie z tym zespołem Kozera zrealizował ok. 40 nagrań, część z nich na potrzeby programów radiowych i telewizyjnych. Koncertowali nie tylko w kraju, ale także za granicą. Nagrania Kapeli Czerniakowskiej trzykrotnie zdobyły status złotej płyty. W 2016 r. muzyk wystąpił w filmie dokumentalnym pt. "Grzesiuk, chłopak z ferajny" w reż. Mateusza Szlachtycza.
Muzycy zespołu Warszawiaki - Trupa Teatralna, z którym współpracował, wspominali Kozerę na stronie zespołu: "zawsze stał gdzieś z tylu choć to właśnie jego wyjątkowy talent i pomysły popychały innych do działania". We wspomnieniu napisano również, że Kozera miał ogromną wiedzę i pasje, którymi lubił się dzielić. "Niósł ze sobą fascynujące wspomnienia i opowieści, inspirował". W ocenie swoich znajomych był "wesoły, wrażliwy a przy tym wszystkim prawdziwy i charakterny".
Jak wspominali, artysta był bezkompromisowy i wierny swojej intuicji. "Niezależnie od tego, w jakiej znajdował się sytuacji życiowej wybierał czas i miejsca, które uważał za warte" - pisali. Przykładem tego było, to, że co roku, niezależnie od okoliczności grał z Warszawiakami na Cmentarzu Powstańców Warszawy w rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego. Mimo słabego stanu zdrowia w tym roku również uświetnił obchody swoją grą.
"Jego życiorys mógłby być scenariuszem do niejednego filmu, możnaby napisać o nim niejedną książkę. A jednak zawsze pozostawał gdzieś z boku, w cieniu. Charakterny, odważny a przy tym wszystkim skryty i skromny. Takim go będziemy pamiętać" - oddali mu hołd muzycy grupy Warszawiaki. Twórca Kapeli Czerniakowskiej zmarł w środę wieczorem w wieku 72 lat. (PAP)
autor: Olga Łozińska
oloz/ aszw/