To jest nie tylko opowieść o historii Śląska, o traumach wojennych, o dziadku w Wehrmachcie, ale też bardzo bolesna i drapieżna wypowiedź o pewnej niezgodzie na współczesną rzeczywistość – mówi PAP aktor i współreżyser monodramu „Byk” Robert Talarczyk. Prapremiera w STUDIO teatrgalerii – w sobotę.
"Są ludzie, którzy żyją jak krowy, przeżuwając trawę i egzystując z dnia na dzień - a są i tacy, którzy muszą sprawić, żeby im rogi wyrosły, i rozwalać kolejne bariery. My ze Szczepanem Twardochem tak właśnie mamy. Czy to jest typowo śląskie? Nie wiem" - powiedział PAP wykonawca i współreżyser monodramu "Byk".
"Pewnie jest nam trudniej niż komuś, kto się urodził w Warszawie w inteligenckiej lub artystycznej rodzinie i podąża tropem swoich rodziców" - ocenił Robert Talarczyk. Wyjaśnił, że to przedstawienie jest "osobistą opowieścią Twardocha i jego samego".
"To jest nie tylko opowieść o historii Śląska, o traumach wojennych, o dziadku w Wehrmachcie, ale też bardzo bolesna i drapieżna wypowiedź o pewnej niezgodzie na współczesną rzeczywistość. To rzecz o obnażaniu naszych kompleksów, o podważaniu pewnych autorytetów moralnych i innych" - podkreślił. "W sumie jest to niegrzeczna i niewygodna opowieść o współczesnej Polsce" - ocenił.
Pytany o to, kim jest Robert Mamok, którego kreuje w spektaklu, Talarczyk powiedział: "myślę, że to jest facet w potrzasku". "To mężczyzna, który znajduje się w jakiejś sytuacji granicznej, a wielu z nas w takich sytuacjach było" - wyjaśnił.
"Oczywiście, on jest na świeczniku, przez co jest mu i łatwiej, i trudniej funkcjonować" - mówił. "Każdy jego ruch jest śledzony. Każdy błąd, który popełnia, każdą jego klęskę możemy obserwować na ekranach telewizorów, komputerów lub smartfonów" - powiedział aktor.
Talarczyk zwrócił uwagę, że "Mamok znajduje się w takiej sytuacji, że musi światu, ale i przede wszystkim sobie udowodnić, iż jest bykiem". "Kimś, kto potrafi udowodnić, że jego życie miało jakiś sens - nawet jeśli ceną będzie ta jego egzystencja" - podkreślił.
"Musi udowodnić, że życie miało jakikolwiek sens, a nie było tylko przysłowiowym przeżuwaniem trawy. Że było walką o własną godność" - mówił. "Ja to widzę jako opowieść o tym, że facet dostaje może ostatnie w swoim życiu dziewięćdziesiąt minut, żeby się rozliczyć ze swoim dziadkiem, z przeszłością i tajemnicami rodziny, ale też tym, jaka pamięć po nim pozostanie, i z tym, co po sobie zostawi" - wyjaśnił współreżyser spektaklu.
"To nie jest tylko kupka popiołu. Mamok jednak zostawia po sobie jakiś kamień - coś, co przetrwa przynajmniej przez jakiś czas" - zaznaczył.
Reżyser przyznał, że "traum w +Byku+ jest cała masa". "Każda z przywołanych postaci w spektaklu ma mnóstwo spraw i rzeczy, z którymi musi się zmagać, a nie ma na nie wpływu" - powiedział. "Jak np. to, że dziadek Mamoka był w Wehrmachcie, że już jako człowiek dorosły dowiedział się, iż 27 stycznia 1945 r. w Przyszowicach jego babcia została zgwałcona przez sowieckich żołnierzy i miała z nimi dziecko" - wyjaśnił. "Ale opowiadam też o traumach, które sam powoduje i obarcza nimi np. swojego jedynego syna" - dodał.
Zwrócił uwagę, że Mamok powiela "genetyczny błąd". "Bardzo często jest tak, że w jakimś sensie w kolejnych pokoleniach powielamy błędy naszych dziadków i ojców" - tłumaczył. "Jakbyśmy mieli wyryty w DNA ślad, który sprawia, że popełniamy te same błędy" - wyjaśnił aktor i współreżyser spektaklu.
"Mimo że gram na scenie po śląsku i po polsku, jest to bardzo uniwersalna historia, bo w każdym z nas te demony drzemią. A gdy je wypuszczamy - to obserwujemy z perspektywy lat - jak one zawładnęły nami" - ocenił. "Okazuje się, że myśmy nawet o tym nie wiedzieli. Możemy i chcemy się z nimi rozliczyć, naprawić te wszystkie błędy. Ale jest już za późno" - powiedział Robert Talarczyk.
Autor "Byka" Szczepan Twardoch zwrócił uwagę, że "jednym z tematów tego tekstu, ale też przedstawienia jest dziedziczenie traum". "Chcieliśmy o tym opowiedzieć, bo i na mojej rodzinie, i na rodzinie Roberta Talarczyka wojna odcisnęła straszne piętno. Wszystkie te historie, które tutaj opowiadamy, to są prawdziwe historie" - zaznaczył.
"To jest fikcja, ale ona ma głębokie zakorzenienie w rzeczywistości, która dotknęła nasze rodziny" - podkreślił autor tekstu. Wyjaśnił, że napisał go specjalnie dla Roberta Talarczyka. "Tytułowy Byk to jest postać Roberta Mamoka, Robert Talarczyk i ja. On się cały składa z żalu" - zapewnił pisarz.
Wyjaśnił, że ukończył "Byka" kilka miesięcy temu, gdy nie było wojny w Ukrainie. "Nie próbowaliśmy go jakoś na siłę aktualizować. On niestety opowiada o tym, co znowu jest udziałem europejskiej historii" - podkreślił. "Natomiast nie jest to jedyny temat tego spektaklu" - dodał.
"Mam dużą satysfakcję z pracy w teatrze, a nie potrafiłbym w nim pracować z cudzym tekstem, bo nie jestem reżyserem" - mówił. "Bardzo lubię pracować z aktorem i mam też satysfakcję z cięcia własnego tekstu, tzn. ze skracania go. Bo ten tekst, w którym emocje są zanotowane za pomocą słów, potem z próby na próbę pokazuje, że tych słów może być coraz mniej" - powiedział Szczepan Twardoch.
Jak napisano na stronie teatru, "+Byk+ na podstawie tekstu Szczepana Twardocha to drugi po +Pokorze+ tekst dramatyczny autora bestsellerowych powieści, m.in. +Króla+, +Morfiny+ i +Dracha+". Przypomniano, że sztuka ukaże się w formie książkowej nakładem Wydawnictwa Literackiego 13 kwietnia.
Wyjaśniono, że "bohaterem monodramu jest Robert Mamok, który w dwóch językach, po polsku i po śląsku zmaga się z własną tożsamością klasową i etniczną". "Wyreżyserowany przez Talarczyka i Twardocha obraz to opowieść o mężczyźnie w kryzysie, który mocuje się ze swoją winą i słabościami, waży sukcesy i klęski, konfrontuje się z wagą rodzinnej tajemnicy, z brzemieniem surowego, śląskiego wychowania, z rozpaczą, gniewem i goryczą" - czytamy w zapowiedzi.
Reżyserzy do współpracy nad "Bykiem" zaprosili Ślązaków - twórcę scenografii filmowych Marcela Sławińskiego ("Ida", "Zimna wojna", "Jesteś bogiem", "W ciemności") oraz kompozytora Aleksandra Nowaka - autora muzyki operowej m.in. do "ahat ili – Siostra bogów" (libretto - Olga Tokarczuk), oraz "Drach. Dramma per musica" i "Pokora. Dramma giocoso" (libretta - Szczepan Twardoch).
Prapremiera "Byka" - 19 marca o godz. 20 na Scenie Malarnia w STUDIO teatrgalerii w Warszawie. Kolejne przedstawienia - 20-24 marca.
Spektakl STUDIO teatrgalerii powstał w koprodukcji z Fundacją Teatru Śląskiego "Wyspiański", Teatrem Łaźnia Nowa w Krakowie, Instytutem im. Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu i w partnerstwie z katowickim Teatrem Korez.
Monodram zostanie też pokazany m.in. 26 i 27 marca w Teatrze Śląskim w Katowicach.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ skp /