Premiera spektaklu "Matnia - sprawa elbląska" odbędzie się w piątek w Teatrze im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. To opowieść o wydarzeniach z 1949 roku, gdy po pożarze w miejscowej fabryce ponad sto osób bezpodstawnie oskarżono i skazano za sabotaż i szpiegostwo.
Przedstawienie przygotowano w 65. rocznicę wybuchu pożaru w Zakładach Mechanicznych im. gen. Karola Świerczewskiego w Elblągu i związanych z tym prześladowań ze strony Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Pod zarzutem sabotażu i pracy na rzecz obcego wywiadu aresztowano wówczas ponad sto osób. Po sfabrykowanym procesie sąd wojskowy skazał trzech oskarżonych na kary śmierci, a wielu na długoletnie więzienie.
Jak powiedział PAP dyrektor elbląskiego teatru Mirosław Siedler, spektakl opowiada o wydarzeniach, które nadal są mało znane mieszkańcom Elbląga. Dotychczas "ofiary sprawy elbląskiej" upamiętniał jedynie położony na uboczu skwer i obelisk. Rocznica stała się okazją, żeby poprzez realizację sceniczną przybliżyć tragedię osób, które poddano stalinowskim represjom na niespotykaną wcześniej skalę.
Jak podkreślił, ta sprawa "nie została nigdy zamknięta". Nie wyjaśniono prawdziwych okoliczności pożaru w Zamechu, a sprawcy fałszywych oskarżeń do dzisiaj nie zostali ukarani. Skazani w pokazowych procesach opuścili więzienie po amnestii w 1956 roku, ale wielu z nich ponosiło konsekwencje tej sprawy przez całe życie.
Przedstawienie przygotowano w 65. rocznicę wybuchu pożaru w Zakładach Mechanicznych im. gen. Karola Świerczewskiego w Elblągu i związanych z tym prześladowań ze strony Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Pod zarzutem sabotażu i pracy na rzecz obcego wywiadu aresztowano wówczas ponad sto osób. Po sfabrykowanym procesie sąd wojskowy skazał trzech oskarżonych na kary śmierci, a wielu na długoletnie więzienie.
Według niego, spektakl nie jest wyłącznie paradokumentalnym zapisem zdarzeń istotnych dla lokalnej tożsamości elblążan, ale przede wszystkim próbą uniwersalnej opowieści o ówczesnej Polsce i zagrożeniach dla obywateli ze strony państwa. "Teatr powinien być miejscem, które prowokuje do dyskusji. Nie tylko tej artystycznej, ale i historycznej" - ocenił Siedler.
Sztuka oparta jest na dramacie "Matnia", napisanym przez dziennikarza Mirosława Dymczaka, który przez wiele lat badał tzw. sprawę elbląską. Spisał on relację ostatniego żyjącego spośród skazanych w tym procesie - Józefa Olejniczaka, który dostał karę 11 lat więzienia i wyszedł na wolność po sześciu latach. Spektakl wyreżyserował Rafał Matusz, autorką scenografii jest Iza Toroniewicz, a muzyki - Hadrian Filip Tabęcki.
Zakłady Mechaniczne im. gen. Karola Świerczewskiego były największą fabryką w powojennym Elblągu. W lipcu 1949 roku spłonęła hala nr 20, w której produkowano m.in. elementy turbin i suwnice. Według hipotez współczesnych historyków mogło dojść do zaprószenia ognia lub zwarcia instalacji elektrycznej. W pożarze nikt nie zginął.
Śledztwo Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego objęło blisko 150 osób. Miało charakter politycznych represji. Poza pracownikami Zamechu zatrzymano grupę zamieszkałych w Elblągu reemigrantów z Francji, a także autochtonów i byłych żołnierzy Armii Krajowej. Zostali oni oskarżeni o tworzenie siatki szpiegowskiej i sabotaż. W wielu przypadkach przyznanie się do winy wymuszano torturami.
W głównym i odpryskowych procesach skazano ok. stu osób, w tym trzy na kary śmierci, których ostatecznie nie wykonano. Kilku z uwięzionych zmarło w niejasnych okolicznościach lub popełniło samobójstwa. Większość skazanych wypuszczono dopiero w wyniku amnestii w 1956 roku. Tylko nieliczni uzyskali w latach 90. ub. wieku sądowe uchylenia tych wyroków, zostali formalnie uniewinnieni i zrehabilitowani.
Zdaniem elbląskiego historyka Tomasza Glinieckiego, skala stalinowskich represji po pożarze w Zamechu była tak ogromna, że miasto było "zastraszone" aż do 1970 roku, gdy wybuchły strajki na Wybrzeżu.
Jak przypomniał Gliniecki, sprawa elbląska nie miała jedynie charakteru lokalnego. Została wykorzystana przez ówczesny aparat bezpieczeństwa w tzw. aferze siatki szpiegowskiej Andre Robineau - pracownika Instytutu Francuskiego w Polsce. Doprowadziło to po 1949 roku do znacznego ochłodzenia stosunków Polski i Francji, które - jak zauważył historyk - były probierzem twardego kursu sowieckiego imperium wobec świata zachodniego. (PAP)
mbo/ abe/