Przed budynkiem Mazowieckiego Instytutu Kultury (MIK) w Warszawie stanęły trzy monumentalne rzeźby Jana Gostyńskiego. To część większego cyklu dyplomowego artysty pt. „Nie-ludzie” z 2019 r. – informuje PAP Radosław Lubiak z MIK.
"Nieoczywista i niefiguratywna forma obiektów jest wypadkową onirycznego źródła inspiracji i skomplikowanego, choć inspirującego procesu twórczego. Prace można oglądać do grudnia 2022 r." - czytamy w przesłanej informacji.
Zaznaczono, że "praktyka wychodzenia ze sztuką z galerii w przestrzeń miejską nie jest pomysłem nowym, ale w dobie pandemii i labilnych nieprzewidywalnych ograniczeń z nią związanych nabiera szczególnego znaczenia". "Sztuka na zewnątrz angażuje wszystkich – i tych wrażliwych na jej piękno i tych mniej wrażliwych. Bo czasem zachwyca, a czasem drażni. Część zaniemówi z wrażenia, część głośno wyrazi oburzenie. Niektórzy zatrzymają się na dłużej, inni przyspieszą kroku. Dla jednych zagadkowe i intrygujące swoją niedającą się w łatwy sposób opisać formą – to za mało figuratywne, wręcz niepokojące, zmuszające do odbioru nieznanego, do doznania emocji" - napisano.
Wyjaśniono, że "fantazyjne w kształtach obiekty mają swoje źródło w onirycznych marzeniach".
"We śnie często dochodzi do pomieszania światów, np. ludzkiego ze zwierzęcym" – powiedział Jan Gostyński, cytowany w informacji.
"Wyobrażam sobie świat oparty na obrazach, zdarzeniach, relacjach międzyludzkich. Marzę o sytuacjach, które ze złych przeradzają się w dobre i z dobrych w złe. To skrajne sytuacje, pokazują formy czyste. Każda forma jest kumulacją moich myśli i ich syntezą. Wyobraźnia pozwala mi złączyć to, co fizyczne i namacalne, z psychicznymi doznaniami płynącymi ze świata fantazji. Jest narzędziem pozwalającym przekraczać granice świata zmysłowego" - wyjaśnił artysta. "Marzenie senne pozwala na wyjście z powszedniego automatyzmu wykonywanych czynności, aby wprowadzić w zupełnie inny świat. Prowokuje do zmiany poglądu na otaczającą rzeczywistością oraz na własną pracę twórczą" - dodał rzeźbiarz.
Jak wyjaśniono, "to, co artysta wyabstrahuje ze swoich sennych doświadczeń. zyskuje wstępną formę w postaci rysunku – jak szybka notatka tuż po przebudzeniu, by nie zapomnieć".
"W pierwszej fazie powstaje szkielet, konstrukcja. Coś co udźwignie materię. Kręgosłup. Od niego zależy cała dynamika, często moment krytyczny formy" - powiedział Gostyński.
Podkreślono, że "to iście zawrotna dynamika i prawdziwa dosłowna walka z formą". "Poszukiwanie materii, która podda się myśli, a także technologii tworzywa, które tę myśl uchwyci. Powstają zatem modele z gipsu i piany poliuretanowej" - napisano w informacji.
"Z początku płynna substancja w momencie zetknięcia się z powietrzem staje się nie do opanowania. Rozrasta się. Pęcznieje. Pochłania. Skleja. Bulgocze. Truje. Uśmierca. W końcu zastyga, niczym beton, próchnieje, ulatnia się i znika" – tłumaczy rzeźbiarz.
Jak wyjaśniono, "potem powstaje odlew, do stworzenia którego artysta używa skomplikowanej metody wosku traconego".
Zaznaczono, że "efemeryczność materiału grozi zatraceniem formy negatywu". "Trzeba ją szybko uchwycić w czymś pewnym. W gotowych formach rzeźb drzemią krytyczne napięcia, przeciwstawne siły i przeciążenia" - czytamy w informacji.
"Proces pracy nad rzeźbą obejmuje budowanie formy, następnie jej destrukcję, która pod wpływem emocji i narzuconej sobie dyscypliny prowadzi do rekonstrukcji. Narzucanie. Zdzieranie. Uspokajanie materii. Żeby coś stworzyć potrzeba to zniszczyć" - tłumaczy artysta. "Inaczej nie stanie się autentycznym aktem twórczym, tylko przetwarzaniem, po to właśnie niszczę pierwszą myśl" – podkreślił rzeźbiarz.
Jan Gostyński urodził się w 1994 r. w Warszawie. W latach 2013-14 studiował na Wydziale Grafiki stołecznej Akademii Sztuk Pięknych (ASP). W 2019 r. obronił dyplom pt. "Nie-ludzie" na Wydziale Rzeźby ASP w Warszawie. Dyplom składał się z dziewięciu rzeźb oraz aneksu wykonanego w Pracowni Rysunku.
Wystawiał indywidualnie i brał udział w wystawach zbiorowych w Krakowie i Warszawie.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ dki/