Lubelska prokuratura wszczęła śledztwo ws. namalowania przez szwedzkiego artystę obrazu przy użyciu - jak twierdzi autor - popiołu z pieców krematoryjnych obozu na Majdanku. O kontrowersyjnym obrazie w Szwecji doniosły media w grudniu ub. roku. „Prokuratura zwróci się do szwedzkich organów ścigania o pomoc prawną i udostępnienie materiałów w tej sprawie” - powiedziała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska.
Prokuratura Rejonowa w Lublinie, która prowadzi śledztwo, zajęła się sprawą po analizie doniesień medialnych na ten temat. Śledztwo prowadzone jest w kierunku art. 262 kodeksu karnego. Paragraf 1 tego przepisu dotyczy znieważenia zwłok, prochów ludzkich lub miejsca spoczynku zmarłego, za co grozi kara do 2 lat więzienia, natomiast paragraf 2 – ograbiania zwłok, grobu lub innego miejsca spoczynku zmarłego, co zagrożone jest karą do 8 lat więzienia.
Chodzi o obraz szwedzkiego artysty Carla Michaela von Hausswolff, który namalował obraz – jak twierdzi - popiołem zebranym z pieców krematoryjnych byłego nazistowskiego obozu koncentracyjnego na Majdanku. Wystawienie akwareli w jednej z galerii w mieście Lund na południu Szwecji wzbudziło kontrowersje.
Policja w Lundzie zamknęła wstępne dochodzenie w tej sprawie. Doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa znieważenia ludzkich prochów złożyła tam osoba prywatna. Policja w wydanym wówczas komunikacie podała m.in., że ewentualne przestępstwo zostało popełnione za granicą.
Muzeum na Majdanku w komunikacie opublikowanym na stronie internetowej podkreśliło, że szwedzki artysta, który wystawił obraz, nie wszedł legalnie w posiadanie prochów ofiar.
„Być może jest to artystyczna prowokacja zasługująca wyłącznie na potępienie. Pewne jest, że szwedzki malarz nie wszedł w posiadanie popiołów z Majdanka w sposób legalny. Mamy nadzieję, że odpowiednie organy szybko ustalą, czy doszło do kradzieży i profanacji szczątków ofiar obozu. Byłby to kolejny niepojęty akt barbarzyństwa po kradzieży napisu z bramy dawnego KL Auschwitz” – głosi komunikat.
Rzeczniczka Muzeum Agnieszka Kowalczyk podkreślała, że muzeum nie miało żadnej informacji o kradzieży czy próbie kradzieży prochów. „Nie mieliśmy żadnego kontaktu z tym szwedzkim malarzem” - zaznaczyła.
Po wyzwoleniu obozu na Majdanku prochy jego ofiar znajdowały się na całym jego terenie. Zostały zebrane i usypano z nich kopiec, a w 1969 r. złożono je w mauzoleum przykrytym betonową kopułą – przypomniała Kowalczyk.
W związku z kontrowersjami właściciel galerii Martin Bryder Gallery w Lund zamknął wystawę, na której pokazywany był obraz.
Na stronie internetowej galerii Von Hausswolff wyjaśniał, że prochy zebrał podczas wizyty w muzeum na Majdanku w 1989 roku. Artysta przygotowywał wówczas materiał do wystawy w Kazimierzu Dolnym, ostatecznie jednak nie wykorzystał popiołu. Do pomysłu powrócił w 2010 roku, gdy "prochy wysypał ze słoika i zmieszał je z wodą". W ten sposób powstała "farba", którą namalował niewielki prostokątny obraz przedstawiający szaro-brązowe linie.
„Ukazały mi się postacie, jakby popiół zawierał energię, wspomnienia lub dusze ludzi, ludzi torturowanych, dręczonych i mordowanych przez innych ludzi w jednej z najbardziej bezwzględnych wojen XX wieku" - tak autor opisuje swoje dzieło. (PAP)
ren/ kop/ mlu/ gma/