Dyskusja "Sztuka - Naród - Pamięć" o polskiej polityce kulturalnej odbyła się w Starej Drukarni Naukowo-Technicznej w Warszawie. Punktem wyjścia był cytat z "Promethidiona" C. K. Norwida: "narodowy artysta organizuje wyobraźnię, jak na przykład polityk narodowy organizuje siły stanu".
Jej uczestnicy spierali się o stan współczesnej polskiej kultury z perspektywy kuratorów wystaw i krytyków sztuki. Próbowali także sformułować postulaty pod adresem polityki kulturalnej obecnych władz.
"Jakie powinny być założenia nowej polityki kulturalnej? Jak przeprowadzić kulturową kontrrewolucję w Polsce?" - pytał organizator i moderator debaty dr Piotr Bernatowicz.
"Musimy utwierdzać swoją rację stanu i zdefiniować ją, a kultura odgrywa istotną rolę w tym procesie" - stwierdził, filozof, historyk i krytyk sztuki z Akademii Sztuk Pięknych im. W. Strzemińskiego w Łodzi, dr Kazimierz Piotrowski. Dodał, że "należy pod mądrym kierownictwem władz rządzących krajem, które zostały demokratycznie wybrane, wypracowywać procedury, które nie tyle będą sztuce narzucać, jak ona ma tę rację stanu rozpoznawać - ile będą pomagać artykułować rozmaite propozycje".
Piotrowski zwrócił uwagę, że celem aktualnej polityki kulturalnej powinno być to, by "uczestnicy wspólnotowego przeżywania sztuki mogli bardziej aktywnie włączać się w nią". "To, co jest najgorsze w kulturze - to nihilizm. Postawa, że nie interesuje nas to" - ocenił, podkreślając, że jest to "zjawisko zgubne".
"Państwo powinno uaktywniać Polaków, sprawiać, by się w kulturę angażowali" - powiedział.
"Sztuka jest polem dialogu, obszarem, który ma duży potencjał wspólnototwórczy, tworzenia wspólnoty ponad podziałami politycznymi" - stwierdziła historyk i krytyk sztuki, redaktor naczelna magazynu o sztuce "Arteon" Karolina Staszak. Podkreśliła, że "mądra polityka kulturalna powinna wprowadzać pluralizm, który polegałby m.in na tym, że plastyka zostałaby doceniona".
Jej zdaniem, "w instytucjonalnym obiegu sztuki mamy wrażenie monolitu, mamy do czynienia z poczuciem nudy", natomiast poza nurtem instytucjonalnym "można dostrzec wielu artystów, dla których ważny jest warsztat, forma, dla których istotna jest tradycja".
Według Staszak obecne podziały powodują, że "plastyka najbardziej cierpi na tej wojnie kulturowej".
"Sztuka jest zdecydowanie obszarem elitarnym" - stwierdziła, argumentując, że nie można zlikwidować mecenatu państwa, bowiem "nie jest możliwe samofinansowanie się sztuki". Dodała, że uczestniczenie w kulturze i odbiór sztuki zależy od poziomu "wyedukowania społeczeństwa", a proces edukacji nadal pozostaje domeną lewicy.
"Polacy jednak nie dysponują takimi środkami finansowymi żeby mogli nabywać dzieła, które im się podobają" - oceniła.
Reżyser i publicysta Grzegorz Braun postulował zlikwidowanie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i odebranie dotacji państwowych takich instytucjom, jak m.in., Narodowe Centrum Kultury, Państwowy Instytut Sztuki Filmowej, Teatr Narodowy, Instytut Książki, "wszystkim instytucjom, które utrzymują artystów i kuratorów" z podatków Polaków.
Jego zdaniem, "partycypacja w tym systemie nacisku i wyzysku jest gorsząca" i "obciąża sumienia" artystów oraz urzędników rozdających dotacje. Obecny system podatkowy w Polsce określił jako "wymuszenie rozbójnicze państwa". Zaapelował, aby "pozostawić pieniądze w kieszeni Polaków".
Zapytany o to, jakie formy mecenatu mają prawo funkcjonować w Polsce, Braun odpowiedział, że "dopuściłby budżecik głowy państwa do rozrzucania wśród artystów".
"Niech sobie dotuje pan Prezydent, co się mu podoba, ale niech to będzie z jego budżetu" - podkreślił reżyser.
Debatę zorganizowano w cyklu imprez towarzyszących wystawie "Historiofilia. Sztuka i polska pamięć", która czynna będzie w Starej Drukarni na warszawskiej Pradze do 6 sierpnia br. (PAP)
gj/ pat/