Ta książka to “praktyczny poradnik jak być czarownicą”, a jednocześnie swoiste podsumowanie cyklu o czarownicach ze Świata Dysku Terry’ego Pratchetta. Z przyjemnością wróciłem do tych tekstów i bardzo bym chciał, żeby Rhianna Pratchett pociągnęła temat - mówi Piotr W. Cholewa, tłumacz książki “Tiffany Obolała. Jak być czarownicą”.
Polska Agencja Prasowa: Jest pan wieloletnim tłumaczem książek Terry’ego Pratchetta z cyklu Świat Dysku. Jak to się stało, że dziewięć lat po jego śmierci znów możemy spotkać jego bohaterów?
Piotr W. Cholewa: Dla mnie prywatnie to też była niespodzianka. Córka Pratchetta Rhianna, choć mniej znana w kategorii autorek, jest nagradzaną scenarzystką gier komputerowych i powieściopisarką. Więc to nie jest tak, że jest zupełnie świeża i wiele osób zastanawiało się, czy podejmie to dzieło ojca. Ona jednak mówiła, że nie, a przynajmniej, że nie będzie się chciała brać za postacie, które pamiętamy z głównego cyklu Świat Dysku. Mówiła, że może wróci do tego Świata jako takiego, ale jednak z własnymi bohaterami. Na razie jeszcze tego nie zrobiła. Więc tym bardziej ta książka była dla mnie zaskoczeniem.
Przyznam, że trochę przypadkowo znalazłem ją na Amazonie i początkowo myślałem, że to nowe wydanie jakiejś jego dawnej pozycji. Ale potem okazało się, że to nowa książka autorstwa Rhianny Pratchett i Gabrielle Kent. Napisałem więc do wydawnictwa z pytaniem czy są zainteresowani i oczywiście byli. Niestety, w tym przypadku nie miałem kontaktu z autorką, wydawca porozumiał się przez agenta, właściciele praw autorskich byli zainteresowani, więc zająłem się tłumaczeniem. Bardzo bym oczywiście chciał kiedyś poznać osobiście Rhiannę, pewnie to nastąpi w którymś momencie.
PAP: Powiedzmy więc o czym jest ta książka.
P.W.Ch.: Zgodnie z tytułem to nie całkiem jest powieść, a raczej rodzaj poradnika “jak być czarownicą”, który mówi o tym, czego dziewczynka, a nawet jak się okaże niekoniecznie dziewczynka, która postanowi być czarownicą powinna się spodziewać, a na co nie powinna liczyć, np. na magiczną biżuterię. Generalnie to pewne podsumowanie cyklu o czarownicach, ale już z części końcowej.
Oczywiście bohaterką jest Tiffany, zdaniem wielu najbardziej udana z postaci Pratchetta, a niewątpliwie najpóźniejsza. Jak pamiętamy “prowadził” ją od wieku chyba ośmiu lat i w każdej nowej książce jej poświęconej była mniej więcej o dwa lata starsza. I miała coraz to inne problemy, najpierw okresu dojrzewania, później jakieś romantyczne, potem naukowe, aż stała się całkiem dojrzałą kobietą i potężną czarownicą. Książka jest więc swoistym podsumowaniem tego, co wiadomo o czarownicach Świata Dysku.
PAP: Czy fani cyklu odnajdą tu “ducha” Pratchetta?
P.W.Ch.: Mam wrażenie, że Pratchett charakteryzował się tym, że jego książki nawet jeżeli były dość ponure w wydźwięku, były równocześnie dosyć śmieszne. Oczywiście na końcu często jak czytelnik się zastanowił, co on naprawdę próbuje powiedzieć, nawet jeżeli to się dobrze kończy, to dostrzegał ten poważny, często dramatyczny przekaz. Tutaj autorka przypomina, cytuje pewne rzeczy i one są zabawne, natomiast historii jako takiej do opowiedzenia nie ma, ponieważ ona co prawda odwołuje się do tych opowieści, przykładów z książek, ale to jest jednak poradnik. Widać także, że Rhianna bardzo przypilnowała, żeby zachować nastrój, w jakim były pisane książki jej ojca i myślę, że jej się to udało.
Szczerze mówiąc trochę się zastanawiam czy to będzie interesujące dla nieczytelników Pratchetta, bo oczywiście jego fani są tu takim naturalnym adresatem, ponieważ kojarzą tych bohaterów i historie i nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak to się czyta nie znając Pratchetta, bo sam go po prostu znam. Dlatego nie potrafię się wcielić w kogoś, kto zupełnie nic nie wie o Świecie Dysku. Jednak wydaje mi się, że jest to na tyle ciekawe, że może być swoistą reklamą Pratchetta. Pokazać, że to nie są po prostu śmieszne opowieści. I jeżeli ktoś poczyta tu o czarownicach i weźmie się za jego książki o nich, to mimo że będą go śmieszyć, zauważy, że to nie jest stricte dowcip, ale mądra, trochę filozoficzna lektura, przy okazji opowiedziana tak, że co trzecią stronę pękamy ze śmiechu.
Chciałem też zaznaczyć, że “Tiffany Obolała. Jak być czarownicą” to wydawniczo dosyć trudna książka, bo jest pełna bardzo bogatych ilustracji. Ich tematy znamy z książek Pratchetta, a fani mniej więcej wiedzą jak wygląda niania Ogg czy babcia Weatherwax. I już po tłumaczeniu musiałem czasem trochę przerobić tekst, żeby mieścił się w wolnej przestrzeni obok ilustracji. A na końcowym etapie jeszcze dorabiałem tłumaczenia tych ilustracji, bo w wersji PDF, na której pracowałem, nie było widać, że na niektórych obrazkach są napisy. Całość wyszła jednak naprawdę ładnie i myślę, że ta książka to całkiem interesująca rozrywka. Z dużą przyjemnością wróciłem do tych tekstów i tematyki.
PAP: Czy wiadomo coś na temat dalszych planów na opowieści ze Świata Dysku?
P.W.Ch.: Sam bardzo lubię te teksty, więc chciałbym, żeby ktoś to podjął. Jak mówię, może nie o tych samych postaciach, bo uważam że trudno będzie pisać jeszcze raz o komendancie Vimesie czy innych bohaterach, których znamy i czy ktoś potrafi o nich napisać tak jak autor. Fajnie by było, gdyby ktoś podjął ten Świat Dysku z takim podejściem, takim nastrojem jak to robił Pratchett, jeżeli to jest w ogóle możliwe, bo on był bardzo specyficznym autorem. Szkoda jednak tego stworzonego przez niego świata, ale też pewnie łatwo byłoby podjąć w nim narrację i coś tam zepsuć.
Oczywiście wielu fanów jest ciekawych jakie były dalsze losy bohaterów. W ostatnich książkach wyraźnie było widać, że Pratchett żegna się ze swoimi postaciami. Nie ze wszystkimi jednak zdążył. Udało się to np. z komendantem Vimesem, który odkrył życie poza Strażą i w związku z tym domyślamy się, że odejdzie, a dowództwo przejmie kapitan Marchewa. Mnie osobiście strasznie interesowało, co się stanie z Vetinarim i z samym Ankh-Morpork po jego śmierci, bo też widać było wyraźnie, że on się starzeje, co poznawaliśmy po tym, że wciąż żyją ludzie, którzy na pewno by nie przeżyli długo, gdyby Vetinari wciąż był młody i surowy.
Robiłem kiedyś wywiad z Robem Wilkinsem, asystentem, sekretarzem i przyjacielem Pratchetta do ostatnich chwil i on mówił, że Terry miał pomysły co będzie dalej. Miał w głowie plan ogólny z 15 książek, których, niestety, już nie napisze i przynajmniej w dwóch z nich Vetinari umierał lub ginął, a nowym przywódcą zostawał Moist von Lipwig. Była to postać o zupełnie innym podejściu niż Vetinari, ale całkiem dobrze by się nadawał, inaczej by rządził, ale wydaje się, że równie skutecznie. Taki więc był pomysł, ale czy on by go rzeczywiście zrealizował, to osobna kwestia, bo koncepcje czasem mu się zmieniały w trakcie pisania.
PAP: Książki Pratchetta pomimo kolorowych ilustracji na okładkach były kierowane generalnie do dorosłych, ale czy mogą - podobnie jak nowa publikacja, której współautorką jest jego córka - zainteresować także młodszych czytelników?
P.W.Ch.: Uważam, że ta książka jest fajnym wprowadzeniem do Świata Dysku dla młodzieży. Zresztą on pisał Tiffany nawet dla młodszych grup, ale nie przesadnie młodych, to nie jest książka dla dzieci, ale dla młodzieży - tak. I mam nadzieję, że zachęci czytelników, także młodych do sięgnięcia po te wcześniejsze książki, zwłaszcza że jest naprawdę ładnie ilustrowana, co w młodym wieku często zachęca do czytania.
Liczę, że może zachęcić również tych starszych odbiorców, ponieważ pod płaszczykiem ciekawej, zabawnej akcji, Pratchett był prawdziwym moralistą, filozofem i aforystą. Jego książki to również skarbnica tekstów i powiedzonek, które się świetnie nadają do cytowania i trzeba go naprawdę bardzo mocno nie rozumieć, żeby padło hasło “kiedyś czytałem Pratchetta, przeszedłem do poważniejszej literatury”. Ja sam lubię te teksty, tłumaczenie ich sprawia mi przyjemność, więc bardzo bym chciał, żeby Rhianna Pratchett pociągnęła temat i czekam, co się stanie.
Rozmawiała Anna Kondek-Dyoniziak
Książka “Tiffany Obolała. Jak być czarownicą” Rhianny Pratchett i Gabrielle Kent ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. (PAP)
autorka: Anna Kondek-Dyoniziak
akn/ dki/