"Mikołajska. Teatr i PRL" - to tytuł właśnie opublikowanej biografii jednej z najwybitniejszych polskich aktorek. Autorka - Joanna Krakowska - przedstawia ewolucję Mikołajskiej od roli PRL-owskiej gwiazdy do jednej z najważniejszych postaci polskiej opozycji demokratycznej.
Halina Mikołajska urodziła się 22 marca 1925 roku w Krakowie. Podczas okupacji nie angażowała się w konspirację. Od dziecka marząca o aktorstwie, choć uczestniczyła w próbach podziemnego teatru, nie odważyła się ostatecznie w nim wystąpić. W 1945 roku zdała egzaminy do krakowskiego Studia Starego Teatru, debiutowała tam rok później w "Orfeuszu" Anny Świrszczyńskiej. W tym samym czasie dostała się do otwieranej właśnie Państwowej Szkoły Dramatycznej. Już u progu kariery, po pierwszych rolach Mikołajskiej prasa opisywała "narodziny nowej polskiej tragiczki".
Krakowska szeroko opisuje realia, w jakich powstawał powojenny teatr i dojrzewali polscy inteligenci: „rozpoczął się między władzą a artystami czas wzajemnych umizgów (...), ale też kalkulacji i wyrachowania". Lojalność aktorów kupowano na różne sposoby, najważniejsze były mieszkania, ale też wyjazdy m.in. do ZSRR, sute nagrody państwowe. Mikołajska - wschodząca gwiazda PRL-owskiego teatru korzystała z tych przywilejów.
Bezpieka zatykała jej zamki w drzwiach, oblewała samochód lakierem, przecinała opony, dzwoniła z pogróżkami. W grudniu 1979 roku Marian Brandys wypuścił do mieszkania rzekomą "delegację robotników z Ursusa w życiowej sprawie". Kilkunastu mężczyzn wdarło się do sypialni, gdzie Mikołajska jeszcze spała. Żądali od aktorki zaprzestania działalności w KOR, grozili, że jeżeli nie przestanie przeszkadzać robotnikom w "uczciwej pracy", to "na scenę polecą zgniłe jaja".
Swojego trzeciego męża Mariana Brandysa Mikołajska „poderwała" w zakopiańskiej kawiarni ZAIKS-u. „Siedzi pan przy niewłaściwym stoliku z niewłaściwą panią" – tak wyglądał początek związku, w którym pozostała do końca życia. Notorycznie spóźniała się na próby. Dejmek naliczał jej finansowe kary, a Axer oszukiwał, podając wcześniejsze godziny prób. Lubiła się bawić. Wśród papierów Mikołajskiej znaleziono malutką karteczkę ze słowami "Ani jednego kieliszka wódki! Halina". Marian Brandys, w filmie poświęconym swojej żonie wspominał, że lubiła "w swoim czasie dość tęgo popijać. Póki nie dowiedziała się przypadkiem, że ktoś na to zwraca uwagę. Chyba Kuśmierek powiedział, że jak się wchodzi do SPATIF-u, to trzeba najpierw wypić kieliszek z Mikołajską. Jak się o tym dowiedziała, powiedziała +koniec+ i od tego czasu ani razu, ani kropli alkoholu". Niewykluczone, że właśnie z tego okresu pochodzi owa wydarta z notesu kartka - przypuszcza Krakowska.
Realia PRL-owskie zaczęły wzbudzać wątpliwości Mikołajskiej już po Październiku '56 i wydarzeniach marcowych. Jako żona Mariana Brandysa - pisarza o żydowskich korzeniach - ciężko przeżyła antysemicką nagonkę z 1968 roku. Skrystalizowanie się poglądów Mikołajskiej przyspieszyła lektura książki Bogusława Drewniaka "Teatr i film III Rzeszy", którą Mikołajska jesienią 1975 r. dostała od Adama Michnika. Opisy przykrawania dramatów dla potrzeb ideologii, kupowanie aktorów przywilejami, bardzo przypominało to, co działo się w teatrach PRL-u. "Nagrody i bankiety, nie tyle u Goebbelsa, co u Bieruta, Sokorskiego czy Cyrankiewicza. (...) Jestem cząstką pewnego obrzydliwego monopolu, monopolu propagandy” - zapisała Mikołajska w dzienniku.
Kiedy pod koniec 1975 r. władza zapowiedziała wprowadzenie do konstytucji poprawek o nienaruszalności sojuszu Polski z ZSRR i o kierowniczej roli partii, Mikołajska napisała do męża Mariana Brandysa: "Czuję rosnącą falę gówna i czuję, że jeszcze można zrobić gest". Złożyła podpis pod protestem 59 intelektualistów, władza odpowiedziała założeniem cenzury na jej nazwisko - Mikołajska zniknęła z telewizji, radia i gazet. Od początku angażowała się w działalność Komitetu Obrony Robotników - jeździła na radomskie procesy, zbierała pieniądze dla prześladowanych, w salach parafialnych, kościołach, prywatnych mieszkaniach całej Polski występowała z recytacjami Miłosza, Wojtyły, uczestniczyła w głodówkach. Od wyrzucenia z teatru Współczesnego, gdzie w tym czasie pracowała, uratował ją dyrektor - Erwin Axer.
Bezpieka zatykała jej zamki w drzwiach, oblewała samochód lakierem, przecinała opony, dzwoniła z pogróżkami. W grudniu 1979 roku Marian Brandys wypuścił do mieszkania rzekomą "delegację robotników z Ursusa w życiowej sprawie". Kilkunastu mężczyzn wdarło się do sypialni, gdzie Mikołajska jeszcze spała. Żądali od aktorki zaprzestania działalności w KOR, grozili, że jeżeli nie przestanie przeszkadzać robotnikom w "uczciwej pracy", to "na scenę polecą zgniłe jaja". Dla domowników było jasne, że to nie żadni robotnicy urządzili najście, tylko służba bezpieczeństwa. Dla Mikołajskiej, wyczerpanej miesiącami nękania przez UB, najście mieszkania okazało się kroplą przepełniającą czarę. Następnej nocy zażyła czterdzieści tabletek valium i sześć podwójnych proszków tuinalu. Udało się ją odratować. Kilka dni po próbie samobójczej napisała "Ponad wszytko boję się bać".
Na początku stanu wojennego Mikołajska została internowana. Po odzyskaniu wolności nadal angażowała się w działania demokratycznej opozycji. Latem 1986 r. wykryto u niej raka, w czerwcu 1989 r. na noszach zniesiono ją do punktu wyborczego w szpitalu. Zmarła 21 czerwca 1989 roku, pochowano ją na cmentarzu w Laskach.
Książka "Mikołajska. Teatr i PRL" Joanny Krakowskiej ukazała się nakładem wydawnictwa W.A.B. (PAP)
aszw/ abe/