Setki osób pożegnały w poniedziałek na cmentarzu w Katowicach-Podlesiu Michała Smolorza - publicystę i znawcę Górnego Śląska. Wielu czytelników właśnie od jego cotygodniowych felietonów zaczynało lekturę śląskich gazet.
"Odejście pana Michała jest krzywdą dla Górnego Śląska. Jest to strata, z której nie zdajemy sobie jeszcze sprawy. To był człowiek-instytucja” – powiedział reżyser Kazimierz Kutz, wspominając Smolorza jako człowieka „niezwykłego, bezgranicznie odważnego i prawego”.
Smolorz zmarł nagle w miniony czwartek w wieku 57 lat. Był najbardziej znanym górnośląskim felietonistą. Budził kontrowersje, bo potrafił bez pardonu wskazywać i piętnować głupotę oraz naganne praktyki w życiu publicznym. Jego felietony w "Dzienniku Zachodnim" i regionalnym dodatku "Gazety Wyborczej" często były zaczynem regionalnych dyskusji i polemik.
Blisko 22 lata temu Smolorz wspólnie z Sarnowiczem założyli studio "Antena Górnośląska". Wyprodukowali ponad 200 filmów i widowisk telewizyjnych, w tym serię programów pt. "Wesoło, czyli smutno. Kazimierza Kutza rozmowy o Górnym Śląsku", poświęconych górnośląskiej tożsamości.
Emerytowany proboszcz parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Katowicach-Podlesiu, ks. Benedykt Hałota mówił podczas mszy pogrzebowej, że niektórzy traktowali Smolorza „trochę jak zawodowego szydercę i prześmiewcę; trochę jak współczesnego Stańczyka”. „Pokazałeś, że o sprawach wielkich i trudnych, o sprawach bolesnych, wcale nie trzeba mówić mową nienawiści” – dodał ks. Hałota.
„Nazywano cię człowiekiem kontrowersyjnym, ale to jest słowo-wytrych. Właściwie tak mówią ci, którzy nie chcą powiedzieć, co o tobie naprawdę myślą” – mówił, żegnając zmarłego jego przyjaciel i współpracownik, producent telewizyjny i dziennikarz Wojciech Sarnowicz.
Blisko 22 lata temu Smolorz wspólnie z Sarnowiczem założyli studio "Antena Górnośląska". Wyprodukowali ponad 200 filmów i widowisk telewizyjnych, w tym serię programów pt. "Wesoło, czyli smutno. Kazimierza Kutza rozmowy o Górnym Śląsku", poświęconych górnośląskiej tożsamości.
„Byłeś śląskim człowiekiem renesansu, człowiekiem o ogromnej wiedzy, ale jednocześnie człowiekiem, który znakomicie rozumiał współczesność; rozumiał ją szalenie mądrze, bo wiedział, że nie można jej zrozumieć, jeżeli się nie zna historii, tradycji” – mówił Sarnowicz, wspominając wiedzę zmarłego i jego oddanie dla Górnego Śląska.
Ks. Hałota wspominał Smolorza jako człowieka oddanego w swojej dziennikarskiej i publicystycznej działalności prawdzie. „Miałeś brzydki zwyczaj – mówiłeś prawdę. A świat nie lubi takich ludzi. Świat z takich ludzi drwi albo się na nich obraża (…). Można było z tobą polemizować, można było do końca nie zgadzać się z tobą, z twoimi osądami, ale kiedy mijały emocje, byliśmy jak piłaci XXI wieku – zaczynaliśmy myśleć, zaczynaliśmy spoglądać we własne sumienie; do tego nas zmuszałeś” – dodał ks. Hałota.
Smolorz - absolwent Politechniki Śląskiej - zaczynał pracę dziennikarską w 1978 r. w Telewizji Polskiej. W stanie wojennym został zwolniony po negatywnej weryfikacji politycznej. Pracował potem m.in. jako kierowca autobusu, jednocześnie publikując w wydawnictwach podziemnych.
W 1987 r. pod pseudonimem Stefan Szulecki wydał kultową dziś dla wielu książkę pod tytułem „Cysorz", opisującą rządy I sekretarza KW PZPR w Katowicach Zdzisława Grudnia. Do katowickiego ośrodka TVP wrócił w 1989 r. - był sekretarzem ds. programu, zastępcą redaktora naczelnego i dyrektorem ds. ekonomicznych. Stworzył pierwszy w Polsce program regionalny TVP.
Publikował m.in. w "Dzienniku Zachodnim", "Gazecie Wyborczej", "Polityce". W 2012 wydał książkę pt. "Śląsk wymyślony", będącą jednocześnie jego rozprawą doktorską. Smolorz pisze w niej o mitach, które Ślązacy przyjęli za swoje, a które nie są specyficzne tylko dla nich.
W 2002 r. jako kandydat niezależny bezskutecznie ubiegał się o stanowisko prezydenta Katowic. (PAP)
mab/ abr/ jbr/