W Pradze zorganizowano pierwsze targi książek rosyjskich wydanych poza Rosją. Przyjechali wydawcy z Niemiec, Francji, Szwecji, Izraela i Czech. „Ci autorzy nie mają prawa publikowania w Rosji, wrócił czas ścisłej cenzury” - powiedziała PAP organizatorka targów Aleksandra Wachruszewa.
„Autorzy, którzy zostali określeni jako zagraniczni agenci, nie mają prawa publikowania w Rosji. Cenzura wróciła. Jest tak jak przed 50 laty, gdy Aleksander Sołżenicyn mógł być publikowany tylko w Paryżu” - dodała rozmówczyni PAP.
Wachruszewa pokazała książkę, którą można kupić na targach. To „Archipelag gułag”, to samo wydanie co przed 50 laty. Paryskie Inka Press jest jednym z najstarszych wydawnictw publikujących w Europie rosyjską literaturę.
Pomysł połączenia tych autorów i ich wydawców podczas jednej wspólnej prezentacji na targach w Pradze pojawił się pół roku temu. „Książki są o życiu, o refleksji o tym co się takiego stało, że Rosja jest tam, gdzie jest. Jeżeli jest jakaś nadzieja na przyszłość, to daje ją drukowane słowo. Jeżeli można je publikować, to oznacza, że odnieśliśmy sukces” - powiedziała organizatorka targów, która zanim trafiła na emigrację do Pragi, pracowała w moskiewskiej bibliotece im. Turgieniewa.
Jej zdaniem nowa fala rosyjskiej literatury, a także publicystyki i tekstów naukowych, nie pojawiła się z niczego, ale wraz z ludźmi, którzy musieli uciekać z Rosji i rozproszyli się po wielu krajach świata. Ich publikacje zaczęto nazywać „tamizdatem”. „To prace, które powstają +tam+. Nazwa przypomina +samizdat+ , ale to nie są wydawane na powielaczach teksty w Rosji, tak jak kiedyś w ZSRR. To nie są teksty przekazywane w tajny sposób z ZSRR do Europy. W ten sposób mógł się ukazać pierwszy Sołżenicyn, pierwsza Nadieżda Mandelsztam, pierwszy Bierdiajew, pierwsza Cwietajewa. Moglibyśmy długo wymieniać tych autorów” – powiedziała Wachruszewa i dodała, że pisarze, których książki można znaleźć na targach, w Rosji podlegają ścisłej cenzurze.
Sukcesem okazała się prezentacja książek dla dzieci, poezja, zarówno klasyczna, jak i najnowsza, prace o historii, także te o życiu nowych rosyjskich bohaterów, jak Aleksiej Nawalny. Tylko niektóre książki nie były drukowane cyrylicą, bo wydawcy nie szukają innego odbiorcy niż rosyjskojęzycznego. Taka opinia panuje w Szwecji, Izraelu czy Francji. Wśród wydawców z wielu państw nie było nikogo z Polski, a czy tacy w ogóle są, nikt na targach nie umiał powiedzieć.
W Pradze zaprezentowano książki nawiązujące do najnowszych wydarzeń. „O wojnie piszą Ukraińcy i Rosjanie. Na emigracji dzielą się swoimi spostrzeżeniami i refleksjami. Kiedy wymyśliliśmy te targi i zebraliśmy razem te książki, zrozumieliśmy, że mamy pewną odpowiedzialność: sprzedając książki, przekazać darowiznę na czeski fundusz charytatywny, który zajmuje się integracją ukraińskich uchodźców do tutejszego społeczeństwa, a wszystkie książki ukraińskie, które tutaj są prezentowane, zostaną przekazane czeskim bibliotekom w Brnie, Ostrawie i w Pradze” - powiedziała PAP Wachruszewa.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
ptg/ fit/