Jeden z najsłynniejszych polskich aktorów Wojciech Pszoniak skończył w środę 70 lat. Jubileusz świętował w Gliwicach – mieście, gdzie dorastał i którego od środy oficjalnie jest honorowym obywatelem. „Uwielbiam to, co robię” - mówił artysta o swoim aktorstwie.
Przed wieczornym koncertem w Gliwickim Teatrze Muzycznym, podczas którego zaplanowano m.in. wręczenie aktorowi medalu i tytułu honorowego obywatelstwa miasta, Pszoniak wspominał spektakle, które jako dziecko oglądał na gliwickiej, operetkowej wówczas scenie. Jak mówił, być może dzięki temu miejscu zdecydował, by zostać aktorem.
„Uwielbiam to, co robię, i cieszę się, że podejmując tę decyzję akurat w Gliwicach dokonałem - w moim przekonaniu - słusznego wyboru. Po tylu latach nie mam żadnego poczucia zużycia materiału, nie czekam emerytury. Niby już ją mam, ale nie wiem, na czym ona u mnie polega, bo gram, kręcę, piszę doktorat i uczę studentów na akademii teatralnej” - powiedział aktor.
„Uwielbiam to, co robię, i cieszę się, że podejmując tę decyzję akurat w Gliwicach dokonałem - w moim przekonaniu - słusznego wyboru. Po tylu latach nie mam żadnego poczucia zużycia materiału, nie czekam emerytury. Niby już ją mam, ale nie wiem, na czym ona u mnie polega, bo gram, kręcę, piszę doktorat i uczę studentów na akademii teatralnej” - powiedział aktor.
Jesienią Pszoniak zamierza bronić doktoratu poświęconego postaci jednego z głównych radykalnych przywódców Wielkiej Rewolucji Francuskiej - Maximiliena de Robespierre'a, w którego rolę wcielał się w teatrze i w filmie, m.in. w „Dantonie” Andrzeja Wajdy.
Dla Pszoniaka – jak mówił w środę – aktorstwo nie jest tylko zawodem, ale sposobem patrzenia na świat. „To znaczy, że moje myślenie o świecie, o ludziach, o życiu, mój stosunek do świata jest stosunkiem aktorskim – tak jak kompozytor słyszy dźwięki świata, a lekarz patrzy na człowieka przede wszystkim przez pryzmat jego zdrowia - wychodzi ponad swój zawód” - tłumaczył artysta.
„Nie uważam siebie – może prowokacyjnie – za zawodowego aktora. Ja nie wykonuję zawodu. Zawodowy musi być pilot samolotu, budowniczy mostów, chirurg (...). Ale są w życiu zajęcia, które wymagają jeszcze czegoś innego. Ja nie mam poczucia wykonywania zawodu. Mówię, że bywam aktorem, a jeżeli ktoś mnie przyciśnie do muru, to mówię, że jestem aktorem, ale nigdy, że wykonuję zawód aktora. Robię to, co mi odpowiada, w czym widzę sens” - mówił Pszoniak.
W swojej filmowej karierze aktor zagrał w ponad stu filmach. Jak zapewnił, nie ma aktorskich marzeń, bo niczego mu nie brakuje. Są jednak role, które chętnie by podjął.
„Chciałbym zagrać mądrą rolę komediową, w dobrej komedii. Grałem w kilku, ale nie były to role stricte komediowe. Chciałbym też spróbować zagrać kobietę – nie parodię, bo to nie polega na przebraniu, ale prawdziwe studium kobiety. Z aktorskiego punktu widzenia byłoby to niezwykle ciekawe. Uważam, że w każdym mężczyźnie jest trochę kobiety, a w każdej kobiecie trochę mężczyzny” - przekonywał aktor.
Pszoniak podkreślał, że cieszy go możliwość świętowania 70. urodzin właśnie w Gliwicach, gdzie jako czterolatek przyjechał z rodzicami w ramach repatriacji ze Lwowa; mieszkał na Śląsku ponad 20 lat. W środę jadąc przez miasto zabytkowym, odkrytym cadilakiem odwiedzał miejsca swojej młodości, m.in. kamienicę przy ulicy Arkońskiej, gdzie się wychował. W tym samym domu mieszkał też poeta Adam Zagajewski.
Pszoniak wspominał także swoją przyjaźń z innym gliwiczaninem – poetą Tadeuszem Różewiczem (on również jest honorowym obywatelem Gliwic), teatr tworzony na Politechnice Śląskiej wspólnie z późniejszym reżyserem filmowym Andrzejem Barańskim, a także zorganizowany tam kabaret.
„W Gliwicach wszystko się zaczęło; tu podejmowałem ważne decyzje, ważne rzeczy się ze mną działy, tu były moje początki. Bez Gliwic, bez tego miejsca (ówczesnej operetki – PAP) prawdopodobnie zupełnie inaczej wyglądałoby moje życie. Tu zostawiłem swoje ślady, swoich rodziców na cmentarzu, wielu przyjaciół. Ten powrót to dla mnie okazja do refleksji i zadumy” - powiedział aktor. „Gliwice to moje miasto” - podkreślił.
Wojciech Pszoniak urodził się 2 maja 1942 r. we Lwowie. Jako nastolatek chciał zostać muzykiem. Grał w orkiestrze wojskowej w Gliwicach, uczył się w klasie oboju szkoły muzycznej w Bytomiu. Do szkoły teatralnej w Warszawie go nie przyjęto. Ostatecznie w 1968 r. ukończył PWST w Krakowie, w trakcie studiów występował w tamtejszym Teatrze Stu. Był aktorem teatrów: Starego w Krakowie (1968-72) oraz Narodowego (1972-74) i Powszechnego w Warszawie (1974-80).
Artysta jest uważany za jedną z najciekawszych polskich osobowości aktorskich ostatnich 40 lat. Drogę do międzynarodowej kariery otworzyła mu znakomita rola Moryca Welta w "Ziemi obiecanej" Andrzeja Wajdy. Wystąpił w takich filmach jak "Wesele", "Danton" i "Korczak" Andrzeja Wajdy, "Austeria" Jerzego Kawalerowicza.
Od 1978 grał w teatrach francuskich m.in. w Nanterre, Montparnasse i Chaillot, a także na scenach londyńskich. W latach 80. wyjechał do Francji i zamieszkał w Paryżu. W 2008 r. otrzymał francuski Order Zasługi za "wkład w rozwój stosunków polsko-francuskich w dziedzinie kultury".
Wystąpił w ok. 100 filmach, w ostatnich latach gra sporo także w Polsce. Zagrał m.in. Władysław Gomułkę w filmie "Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł", opowiadającym o masakrze robotników w Gdyni w 1970 r. Wystąpił również w "Bitwie Warszawskiej 1920" Jerzego Hoffmana oraz filmach "Mniejsze zło" Janusza Morgensterna i "Mała Matura 1947" Janusza Majewskiego.(PAP)
mab/ hes/