W Polsce działalność semiotyczna Umberta Eco w jakimś sensie została zapoczątkowana i w takim zakończona – powiedział PAP prof. Artur Gałkowski z Uniwersytetu Łódzkiego, który w ubiegłym roku nadał wybitnemu naukowcowi tytuł doktora honoris causa.
Według prof. Gałkowskiego, szefa Zakładu Italianistyki Katedry Filologii Romańskiej UŁ oraz promotora doktoratu honoris causa UŁ dla Umberto Eco, bardzo ważne znaczenie dla nauk semiotycznych nie tylko w Polsce, ale przede wszystkim w Europie miał przyjazd Eco do Polski w 1968 roku.
"Uważam, że pierwsza wizyta Umberto Eco w Polsce w jakimś sensie zapoczątkowała jego działalność semiotyczną. Wówczas zrodziła się m.in. idea integracji semiotyków w Europie, nazywanych wówczas semiologami. Efektem spotkania było m.in. założenie międzynarodowego stowarzyszenia semiotycznego. Eco i inni badacze rodzącej się nauki mieli świadomość tego, że wywodzi się ona z językoznawstwa strukturalnego rozwijanego m.in. w Czechach, Rosji czy Polsce. Prace kontynuowano w krajach Europy Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych. Eco pozostaje jednym z założycieli i nestorów semiotyki. Był jej dobrym duchem w skali globalnej” – powiedział PAP prof. Gałkowski.
Według prof. Artur Gałkowski z Uniwersytetu Łódzkiego uznana w planie międzynarodowym działalność semiotyczna Umberto Eco nie tylko rozpoczęła się w Polsce w czasie nieformalnego spotkania semiotyków w Kazimierzu nad Wisłą w 1968 r., ale również w Polsce domknęła się podczas konferencji semiotycznej "Znak – Myśl – Słowo – Dzieło" organizowanej na Wydziale Filologicznym UŁ.
Przypomniał, że w Warszawie Eco nawiązał m.in. znajomość i kontakty naukowe z prof. Jerzym Pelcem, którego zainteresowania naukowe skupiają się wokół zagadnień semiotyki. "To również musiało mieć wpływ na rozwój tej dziedziny nauki w Polsce" – zaznaczył.
Włoski filozof próbował bezskutecznie przyjechać do Polski m.in. w okresie stanu wojennego. Wrócił dopiero w 1996 roku, kiedy otrzymał tytuł doktora honoris causa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, a ostatni raz gościł w Polsce w maju ubiegłego roku, odbierając na Uniwersytecie Łódzkim tytuł doktora honoris causa. To była trzecia i ostatnia oficjalna wizyta językoznawcy w Polsce.
Według prof. Gałkowskiego uznana w planie międzynarodowym działalność semiotyczna Eco nie tylko rozpoczęła się w Polsce w czasie nieformalnego spotkania semiotyków w Kazimierzu nad Wisłą w 1968 r., ale również w Polsce domknęła się podczas konferencji semiotycznej "Znak – Myśl – Słowo – Dzieło" organizowanej na Wydziale Filologicznym UŁ.
Słynny naukowiec otwierał ją wykładem na temat przyszłości semiotyki. Eco zakreślił wówczas najważniejsze kierunki rozwoju tej nauki na nadchodzące lata. "Było to bardzo symptomatyczne" - zauważył prof. UŁ.
Podkreślił także ogromne zasługi Eco dla całej humanistyki polskiej. "Przede wszystkim znany jest jako pisarz, ale jego teorii inni badacze semiotyki, kulturoznawstwa, literaturoznawstwa, językoznawstwa nie mogą pominąć. Często jego krótkie tezy stawały się wstępami do całych idei i metodologii" – wyjaśnił.
Zaznaczył, że włoski pisarz miał duży szacunek do polskiej nauki, kultury i historii. We wspominanym wykładzie w Łodzi, który rozpoczął od pytania: "Co zawdzięczam polskiej kulturze?".
"Przy muzyce Chopina wzrastałem, a jako 12-latek przeczytałem +Quo vadis?+. Później miałem kontakt z twórczością Stanisława Jerzego Leca, którego utwory jako redaktor zleciłem tłumaczyć" - opowiadał. Wspomniał o Szymborskiej i żartował, że gdyby spotkali się wcześniej, mogłaby z tego wyniknąć historia miłosna. "Zgłębiałem również esperanto Zamenhofa oraz dzieła Tadeusza Kotarbińskiego, a pisząc o estetyce, korzystałem z książek Romana Ingardena" - mówił.
Wśród osób, które świadczą o jego bliskich relacjach z Polską, wymienił także żyjącego w XIII w. Erazma Ciołka zwanego Vitteliusem, Leszka Kołakowskiego, Bronisława Geremka.
Prof. Gałkowski wspomniał, że przyjazd Eco do Łodzi był "niepowtarzanym i nietuzinkowym wydarzeniem". Pozwolił poznać włoskiego intelektualistę jako człowieka "przyjaznego, przystępnego i otwartego". Czterodniowa wizyta – jak zaznaczył - potwierdziła, że to osoba z dużym poczuciem humoru, zmysłem autoironii, dystansem do świata, którym jest bardzo zainteresowany. "Czasami miałem wrażenie, że gdzieś odpływał myślami, ale nawet podczas kontemplacji nic nie uciekało jego uwadze. To człowiek o niezwykłym zmyśle +ogarniania+" – podkreślił prof. Gałkowski.
Zauważył, że Eco był "zwyczajny w swojej niezwyczajności". Jako przykład podaje anegdotę, kiedy filozof stając przy banerze ze swoją fotografią pytał ze zdziwieniem żonę Renate Eco-Ramge: "kto to jest?".
"Świat odbierał wszystkimi zmysłami" – dodał.
Dla Eco nadany przez UŁ tytuł doktora honoris causa był przedostatnim i czterdziestym takim wyróżnieniem w karierze naukowej. "Chcieliśmy zaprosić go na kolejne duże wydarzenie UŁ i wyjeżdżając z Łodzi, odpowiedział, że przyjedzie, jeśli pozwolą mu na to lekarze" – powiedział PAP prof. Jarosław Płuciennik, prorektor UŁ i zdradził, że kalendarz pisarza był wypełniony na co najmniej trzy lata.
Eco zmarł w piątek we Włoszech w wieku 84 lat. Był światowej sławy intelektualistą - semiologiem, filozofem, mediewistą, powieściopisarzem, eseistą, felietonistą, bibliofilem, krytykiem sztuki oraz znawcą komunikacji społecznej; jednym z najbardziej utytułowanych naukowców świata.
Wśród jego najbardziej znanych powieści są: "Imię róży" z 1980 r., "Wahadło Foucaulta" (1988), "Wyspa dnia poprzedniego" (1994), "Baudolino"(2000), "Tajemniczy Płomień królowej Loany" (2004), "Cmentarz w Pradze" (2010). W ubiegłym roku ukazała się jego ostatnie dzieło "Temat na pierwszą stronę". (PAP)
bap/ bk/