O uznaniu przez papieża heroiczności cnót kardynała Węgier Jozsefa Mindszentyego poinformowano w środę na konferencji poświęconej losom zwierzchników Kościoła w Europie Środkowo-Wschodniej podczas komunizmu w 70. rocznicę pokazowego procesu Mindszentyego.
Konferencja Episkopatu Węgier poinformowała, że papież Franciszek zatwierdził w środę dekret o uznaniu heroiczności cnót Sługi Bożego kardynała, prymasa Węgier Mindszentyego, co jest ważnym krokiem na drodze do jego beatyfikacji. Aby do beatyfikacji doszło, potrzebne jest jeszcze uznanie cudu uzdrowienia za wstawiennictwem kardynała.
„To uznanie dla najwyższego zwierzchnika naszego Kościoła jest dla nas szczególną łaską po długich latach modlitw i pracy” – napisał w komunikacie kardynał, prymas Węgier Peter Erdoe.
Podczas dwudniowej konferencji, odbywającej się w 70. rocznicę procesu, w którym Mindszentyego skazano na dożywocie za zdradę stanu i szpiegostwo, poruszane są takie tematy jak prześladowaniu zwierzchników Kościoła m.in. w Jugosławii, Czechosłowacji i Polsce, a także ataki na Kościół greckokatolicki w komunistycznej Rumunii. Działalność i losy Mindszentyego zostaną przeanalizowane z perspektywy czasu.
Jak podkreśliła Margit Balogh z Instytutu Historii Węgierskiej Akademii Nauk, Mindszenty zdawał sobie sprawę, że jego zatrzymanie jest nieuniknione, i z góry zastrzegał, że jego przyszłe zeznania należy traktować jako nieważne: „Nie byłem i nie jestem członkiem żadnego spisku. Jeśli to ogłoszą, będzie to wprowadzanie w błąd, a (moje zeznania) z powodu przemocy wykraczającej poza ludzką wytrzymałość będą nieważne” – napisał w liście do biskupów.
Mindszenty został zatrzymany 26 grudnia 1948 r. i 9 lipca 1949 r. skazany. Pod wpływem tortur podpisał sfabrykowane zeznania, dodając przed nazwiskiem litery c.f. – coactus feci, co oznacza podpisanie dokumentu pod przymusem. Wolność odzyskał podczas rewolucji węgierskiej 1956 r. Po interwencji wojsk sowieckich 4 listopada 1956 r. schronił się w ambasadzie USA w Budapeszcie, gdzie przebywał aż do 1971. Po odzyskaniu wolności wyjechał do Wiednia i tam zmarł w 1975 r. W 1990 r. został zrehabilitowany przez rząd węgierski.
Łukasz Kamiński z Uniwersytetu Wrocławskiego, który na konferencji mówił o represjonowaniu kard. Stefana Wyszyńskiego, w rozmowie z PAP podkreślił, że komunistyczne władze w Polsce ze względów taktycznych odwlekały starcie z Kościołem, skupiając się na walce z opozycją polityczną i podziemiem zbrojnym, a nawet pozorowały dobre relacje z Kościołem.
„Wystarczy przypomnieć, że niektórzy komunistyczni urzędnicy wysokiej rangi uczestniczyli w uroczystościach religijnych czy przy okazji różnego rodzaju świąt państwowych organizowano np. msze święte w pierwszych latach po wojnie. Na Węgrzech to napięcie rosło znacznie szybciej, a Kościół już od 1945 r. bardziej wyraźnie zajmował stanowisko w sprawach politycznych. Stąd też to pierwsze, głębokie starcie przypadło wcześniej. W Polsce, jak wiemy, nowemu prymasowi, którego ingres przypadał dokładnie na dni procesu kardynała Mindszentyego, czyli prymasowi Wyszyńskiemu, udało się odwlec to ostateczne uderzenie komunistów aż do roku 1953 r.” – powiedział Kamiński.
Zaznaczył, że proces Mindszentyego był dla polskiego Kościoła bardzo wyraźnym ostrzeżeniem, pokazującym, jak skończy się otwarty sprzeciw wobec działań komunistów. „Jak sądzę, proces Mindszentyego był jednym z ważnych elementów, które prowadziły do podpisania porozumienia z państwem w kwietniu 1950 r., kiedy to Kościół poszedł na dość daleko idące ustępstwa wobec władzy po to właśnie, żeby uniknąć takiego ciosu, jakiego doświadczył Kościół węgierski. Natomiast w 1953 r., kiedy władze uchwaliły słynny dekret o obsadzie stanowisk kościelnych, to była ta linia, której polscy biskupi już nie mogli przekroczyć, i wówczas zdecydowali się na otwarty protest” – powiedział Kamiński.
Jak podkreślił, w swoich zapiskach prymas kardynał Wyszyński w momencie uwięzienia odnosił się do procesu Mindszentyego, co świadczy o tym, że ta sprawa była dla niego ważnym punktem odniesienia.
„Po pierwsze, (traktował ją) jako źródło uzasadnienia swojej wcześniejszej polityki wobec komunistów do 1953 r. Ale z drugiej strony - i to jest, jak sądzę, dość interesujące - w odróżnieniu od wielu innych obserwatorów uważał, że pomimo tego procesu represje wobec Kościoła w latach 40. i 50. są i będą mniejsze niż w latach 20., 30. w Związku Sowieckim. Bo przypomnijmy, że Stefan Wyszyński w latach 30. w pewnym sensie specjalizował się w analizowaniu rzeczywistości komunizmu. Napisał w sumie blisko 30 tekstów na temat komunizmu i widział wyraźne różnice. Dlatego też między innymi uważał, że należy poszukiwać pewnego modus vivendi z władzą, co konsekwentnie, ale na twardych warunkach czynił także po roku 1956” – powiedział Kamiński.
Konferencja „Proces Mindszentyego z perspektywy 70 lat. Losy zwierzchników Kościoła w Europie Środkowo-Wschodniej” została zorganizowana przez węgierski Komitet Pamięci Narodowej, parlament Węgier oraz Centrum Badań Humanistycznych Węgierskiej Akademii Nauk.
Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ mc/