Na 16 października wyznaczony został termin rozprawy w Sądzie Okręgowym w Warszawie ws. apelacji w procesie byłych gen. SB Władysława C. i Józefa S. Odwołania w tej sprawie złożyły zarówno prokuratura IPN, jak i obrona skazanych w I instancji generałów.
W lutym zeszłego roku - po trzyletnim procesie - Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa uznał obu oskarżonych za winnych bezprawnych powołań opozycjonistów do wojska w stanie wojennym i wymierzył im kary po dwa lata bezwzględnego pozbawienia wolności.
Sąd I instancji uznał, że czyny popełnione przez oskarżonych należy zakwalifikować jako popełnienie zbrodni komunistycznej i zbrodni przeciwko ludzkości "polegającej na prześladowaniu osób ze względów politycznych z naruszeniem praw każdego człowieka do tworzenia związków zawodowych i do przystępowania do związków zawodowych dla ochrony swoich interesów oraz praw każdego człowieka do strajku".
"Termin rozprawy został wyznaczony na 16 października, na godz. 11" - powiedziała PAP Justyna Chojnacka z sekcji prasowej warszawskiego sądu okręgowego. Referentem tej sprawy będzie sędzia Hubert Gąsior.
Obrońcy obu oskarżonych złożyli apelacje dotyczące całości wyroku sądu I instancji. "Apelacja dotyczy różnych kwestii: możliwości przedawnienia, a także wątku merytorycznego, czyli czy doszło do przestępstwa, czy też nie. Oczywiście w apelacji jest też poruszona kwestia wymiaru kary" - mówił PAP w grudniu zeszłego roku mec. Andrzej Różyk, obrońca liczącego obecnie 94 lata gen. C. Do kwestii ewentualnego przedawnienia nawiązuje też apelacja obrońcy obecnie 85-letniego gen. S.
Z kolei prokuratura IPN wniosła apelację w zakresie opisu przypisanego oskarżonym czynu. "Nie skarżymy ani winy, ani kary (...); mamy nadzieję, że sąd II instancji uzupełni opis czynu, który został im przypisany przez sąd I instancji" - mówił PAP pod koniec zeszłego roku p.o. naczelnika Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku prok. Tomasz Jankowski. Chodzi m.in. o to, czy oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu ze sobą.
Pion śledczy IPN prowadził postępowanie w tej sprawie od 2008 r., wszczął je po zawiadomieniu Stowarzyszenia Osób Internowanych "Chełminiacy 1982", zrzeszającego pokrzywdzonych z obozu w Chełmnie. Ówcześni opozycjoniści, którzy trafili na "ćwiczenia" wojskowe, występowali w procesie jako oskarżyciele posiłkowi.
Na przełomie 1982-83 opozycjoniści powołani na ćwiczenia spędzili trzy zimowe miesiące na poligonie w Chełmnie. Spali w namiotach; dostali stare buty i mundury; zlecano im też różne - najczęściej nieprzydatne - zadania, jak np. kopanie rowów. Według IPN, warunki były tam surowsze od tych, w jakich trzymano internowanych.
Genezy powołań działaczy opozycyjnych do wojska należy upatrywać w sytuacji, która zaistniała w miesiącach po 13 grudnia 1981 r. Wraz z wprowadzeniem stanu wojennego działalność NSZZ Solidarność została zawieszona i internowano czołowych działaczy, ale związek nie został formalnie zdelegalizowany. Jednocześnie struktury związku podjęły działalność w podziemiu. 8 października 1982 r. Sejm PRL uchwalił nową ustawę o związkach zawodowych, która definitywnie rozwiązywała wszystkie związki zawodowe istniejące przed 13 grudnia 1981 r., w tym Solidarność. W odpowiedzi podziemne władze związku zaapelowały o przeprowadzenie 10 listopada 1982 r. ogólnopolskiego strajku.
Z ustaleń historyków wynika, że od 5 listopada 1982 r. do 3 lutego 1983 r. na "trzymiesięczne szkolenie wojskowe w ramach służby czynnej" trafiło łącznie około 1450 związkowców Solidarności i opozycjonistów - w tym 304 do "obozu" w Chełmnie.
Prokuratura IPN w tej sprawie podnosiła m.in., iż gen. C. w październiku 1982 r. jako szef SB na telekonferencji z udziałem m.in. wojewódzkich komendantów MO wskazywał, że istnieje możliwość wcielania opozycjonistów do czynnej służby wojskowej lub powołania ich na okresowe ćwiczenia. Z kolei gen. S., wówczas dyr. Departamentu V MSW - jak wskazywał IPN - 21 października 1982 r. skierował szyfrogram do zastępców komendantów wojewódzkich ds. SB, w którym zapisano m.in., by "wytypować osoby rekrutujące się głównie z dużych zagrożonych zakładów pracy - podejrzanych o: 1) inspirowanie i organizowanie ostatnich strajków i zajść ulicznych, 2) aktywne występowanie przeciwko tworzeniu nowych związków zawodowych, 3) czynną wrogą działalność, np. druk, kolportaż, łącznikowanie, itp. - a nienadających się z różnych powodów do internowania lub zatrzymania".
W marcu 2015 r. - gdy proces ten ruszał przed sądem rejonowym - gen. C. nazwał zarzut "absurdalnym" i "pozbawionym podstaw" oraz "wielce krzywdzącym i niesprawiedliwym". "Nie miałem i nie mogłem mieć wpływu na to, co się działo w jednostce wojskowej" - podkreślał. Gen. S. mówił zaś wtedy, że idea powołania "kompanii polowych" powstała w wojsku. Podkreślał, że nie znał poglądów ani działalności osób pokrzywdzonych i zaprzeczał zarzutowi, by "jego intencją było prześladowanie tych osób". (PAP)
autor: Marcin Jabłoński
mja/ mam/