Jadwiga Długoborska i Lucyna Radziejowska zostały pośmiertnie uhonorowane za pomoc Żydom w czasie II wojny światowej. Uroczystość odsłonięcia upamiętniających je tablic odbyła się w sobotę w Ostrowi Mazowieckiej w ramach inicjatywy „Zawołani po imieniu” realizowanej przez Instytutu Pileckiego.
Przedsięwzięcie Instytutu Pileckiego poświęcone jest osobom narodowości polskiej zamordowanym za niesienie pomocy Żydom w czasie okupacji niemieckiej.
W imieniu premiera Mateusza Morawieckiego głos zabrał minister cyfryzacji Marek Zagórski. Powiedział, że pomoc okazywana Żydom w czasie okupacji niemieckiej jest jedną z najtrudniejszych kart polskiej historii. Tłumaczył, że zapisały ją postaci takie jak rodzina Ulmów, Irena Sendlerowa, Jan Karski czy Witold Pilecki.
„Dzisiaj w tak szczególny sposób podkreślamy znaczeni czynów cichych lokalnych bohaterów, których heroiczna postawa wobec zagłady Żydów pokazuje bohaterstwo lokalnych społeczności" – mówił Zagórski.
Dodał, że Jadwiga Długoborska i Lucyna Radziejowska, mimo świadomości kary śmierci, udzieliły schronienia Żydom, a ich śmierć była „ceną, jaką przyszło zapłacić za akt ludzkiej solidarności”.
Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Magdalena Gawin zaznaczyła, że Jadwiga Długoborska i Lucyna Radziejowska były członkiniami Armii Krajowej. Gawin podziękowała również rodzinom zamordowanych za bohaterstwo ich bliskich.
Barbara Szatyłowicz, która zabrała głos w imieniu rodzin zamordowanych kobiet zaznaczyła, że jej krewna Jadwiga Długoborska została zamordowana dokładnie 75 lat temu. Wspominała, że była ona matką chrzestną jej ojca.
„Całe nasze życie było pełne wspomnień o Jadwidze. O tym, jaką prowadziła działalność przed wojną. Oprócz tego, że prowadziła majątek rodzinny, angażowała się też we wszelkie prace charytatywne w Ostrowi. I tak było aż do okupacji. Została zamordowana na dwa miesiące przed opuszczeniem wojsk niemieckich z Ostrowi. To była rodzinna tragedia. Mówiło się, że była człowiekiem, dla którego ważne było życie ludzkie ponad miarę” – wspominała Szatyłowicz. Poprosiła też o pamięć o swojej krewnej i przekazywanie dalej jej historii.
Jadwiga Długoborska urodziła się w 1899 r. w Ostrowi Mazowieckiej. Jak informuje Instytut Pileckiego, była właścicielką pensjonatu, który założyła na początku lat 30. W pierwszych miesiącach okupacji Niemcy rozpoczęli prześladowania żydowskich mieszkańców miasta. Już 11 listopada 1939 r. przeprowadzili w Ostrowi pierwszą masową eksterminację ludności żydowskiej. Tego dnia Jadwiga Długoborska udzieliła schronienia 10 osobom z żydowskich rodzin Renkant, Ryczke, Lewartowicz i Szumowicz. Dzięki jej pomocy mogli przedostać się za przebiegającą dwa kilometry dalej granicę z ZSRS i uniknąć losu rozstrzelanych przez Niemców 500 ostrowskich Żydów. Sama odmówiła podpisania volkslisty, podobnie jak cała jej rodzina.
W pensjonacie dwa pokoje zostały zamaskowane i to właśnie w nich Długoborska ukrywała potrzebujących. Nie oddzielała pomocy Żydom od działania w podziemiu. W lokalu spotykali się także oficerowie AK z miejscowego oddziału „Opocznik”: mjr Henryk Pracki „Rola”, mjr Eugeniusz Mieszkowski „Ostry”, Władysław Reda „Jeliński”, por. Edward Nowicki „Tyczka”, por. Henryk Dubois „Ryszard” – komendant ośrodka „Brok”. Pomimo, że codziennie Niemcy sprawdzali księgę meldunkową pensjonatu, tajemnicę o swojej działalności udało jej się utrzymać niemal do końca okupacji.
W nocy z 23 na 24 czerwca 1944 r. Jadwiga Długoborska została aresztowana. Od 28 czerwca była przesłuchiwana i torturowana w siedzibie gestapo przez polskojęzycznego Niemca – Antona Birkenfelda, ps. „Cyk”. Została zamordowana 29 czerwca 1944 r. strzałem w tył głowy w lasach okalających Guty-Bujno. W dwa tygodnie po wycofaniu się Niemców z Ostrowi 27 sierpnia 1944 r., Wanda Wujcik odnalazła ciało zamordowanej siostry.
Jeden z lokatorów Długoborskiej, posługujący się tzw. aryjskimi dokumentami, zdołał uciec. Jego żona Wanda w 1964 r. poświadczyła fakt, że ukrywał się u rodziny Wagnerów i dzięki nim zawdzięcza swoje życie. Zginął w 1964 r. Jego syn wniósł wniosek o pośmiertne odznaczenie Jadwigi Długoborskiej medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, który pozostał do dzisiaj nierozpatrzony
Lucyna Radziejowska mieszkała wraz z mężem i dziećmi we wsi Płatkownica w powiecie węgrowskim. Była nauczycielką, a jej mąż mjr Wincenty Radziejowski służył przed wojną w 27 Pułku Ułanów. W 1941 r. państwo Radziejowscy ukryli w swoim gospodarstwie 18-letniego Wołodię Kołtuna, zbiega z obozu dla sowieckich żołnierzy w Grądach. Pomoc ta zakończyła się tragicznie dla rodziny Radziejowskich. W wyniku zarażenia się od Rosjanina tyfusem zmarł Wincenty Radziejowski. Po wywiezieniu syna Mirosława na roboty przymusowe do III Rzeszy, Lucyna Radziejowska została sama z 12-letnią córką.
Latem 1943 r. zgodziła się przyjąć pod swój dach kolejnych potrzebujących. Było to dwoje zasymilowanych Żydów z Warszawy, matka wraz z kilkunastoletnim synem. Jak poinformował Instytut Pileckiego, prawdopodobnie posiadali fałszywe dokumenty, ponieważ mieszkali u Lucyny Radziejowskiej jawnie, choć nie opuszczali terenu gospodarstwa. Sąsiadka, pani Leokadia Szymaniak, rozmawiając z rudowłosą kobietą w okularach, nie rozpoznawała w niej Żydówki. Goście wzbudzili jednak podejrzenia u mieszkającej we wsi polskojęzycznej Niemki.
W pierwszych dniach lipca 1943 r., w gospodarstwie, pojawili się żandarmi niemieccy wykrzykujący słowo „Żyd”. Po krótkim śledztwie zaaresztowali Lucynę Radziejowską wraz z ukrywanymi. Matka z synem zginęli w nieznanych okolicznościach. Lucyna Radziejowska trafiła do więzienia na Pawiaku. Skazano ją na pobyt w Auschwitz-Birkenau, gdzie została przetransportowana na początku października 1943 r. Według oficjalnego obozowego powiadomienia, Lucyna Radziejowska zmarła na tyfus 31 marca 1944 r. Osierocona córka zamieszkała u wuja w Ostrowi Mazowieckiej.
Projekt "Zawołani po imieniu" poświęcony jest osobom narodowości polskiej zamordowanym za niesienie pomocy Żydom w czasie okupacji niemieckiej. Zainicjowała go wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Magdalena Gawin, a realizuje Instytut Pileckiego. (PAP)
autorka: Monika Zdziera
mzd/ itm/