Kompozytor, historyk muzyki, dramatopisarz Bogusław Schaeffer zmarł w poniedziałek w Salzburgu - poinformował w poniedziałek PAP Związek Kompozytorów Polskich. Stefan Kisielewski nazwał go "ojcem nowej muzyki w Polsce". 6 czerwca artysta skończył 90 lat.
Był dramatopisarzem, kompozytorem, historykiem muzyki. Bogusław Schaeffer urodził się w 1929 r. we Lwowie. Zaczął komponować, mając 17 lat. Studiował muzykologię na Uniwersytecie Jagiellońskim i kompozycję w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Krakowie u Artura Malawskiego. W 1953 r. obronił pracę dyplomową poświęconą twórczości Witolda Lutosławskiego. Wykładał kompozycję w Akademii Muzycznej w Krakowie, prowadził także kursy współczesnej kompozycji m.in. w Salzburgu, Yorku i Middelburgu. Jako kompozytor uznawany jest za przedstawiciela awangardy, jako muzykolog - za znawcę nowych prądów i tendencji w muzyce. W 1986 r. został profesorem kompozycji w Universitat Mozarteum Salzburg.
Pracował w Polskim Radiu i Polskim Wydawnictwie Muzycznym. Od 1964 r. należał do Grupy Krakowskiej - artystycznego ugrupowania reprezentantów awangardy muzycznej i plastycznej. Bogusław Schaeffer komponował muzykę m.in. do spektakli Józefa Szajny, Jerzego Jarockiego i Bohdana Cybulskiego.
Pierwszą sztukę teatralną Schaeffer napisał w 1955 r. Do najbardziej znanych i najczęściej granych na międzynarodowych scenach należą "Audiencja I", "Audiencja II", "Audiencja III, czyli Raj Eskimosów", "Audiencja IV", "Audiencja V", "Scenariusz dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego" (grany przez ponad 40 lat przez Jana Peszka), "Kwartet dla czterech aktorów", "Próby" i "Tutam". Najważniejszym inscenizatorem jego utworów jest Mikołaj Grabowski. Na jesień zaplanowana jest premiera "Prób" w jego reżyserii w warszawskim Teatrze Polonia. Za wieloletni teatralny dom Schaeffera uchodzi zaś krakowska Scena STU, gdzie wystawiono wiele jego dzieł.
Stefan Kisielewski nazwał go "ojcem nowej muzyki w Polsce". Jest autorem książek z zakresu teorii i historii muzyki m.in. "Wstępu do kompozycji", "Klasyków dodekafonii" i "Kompozytorów XX wieku".
W jednej w rozmów z PAP o Schaefferze opowiadał trębacz Tomasz Stańko. "Studiowałem w krakowskiej Akademii Muzycznej, gdzie pan Bogusław Schaeffer był profesorem. To była wielka, charyzmatyczna postać awangardy, jej synonim. Napisał nawet utwór, który miał wykonywać mój zespół Jazz Darings. Do wykonania, niestety, nie doszło. Miałem styczność z jego twórczością, moimi kolegami byli muzycy z zespołu MW2, którzy wykonywali jego utwory" - przypomniał. Stańko zauważył wówczas, że partytury graficzne Schaeffera pozostawiają wykonawcy wiele wolności co do ich interpretacji.
"Pierwszym polskim happeningiem muzycznym był jego utwór +Non-Stop+ (1960). Schaeffer jako pierwszy podjął w Polsce gatunek teatru instrumentalnego w utworze +TIS MW2+ (1963) napisanym dla słynnego eksperymentalnego Zespołu MW2. Niemal w każdym swoim dziele Schaeffer rozwiązuje nowy problem kompozytorski, rzucając wyzwanie polskiemu środowisku muzycznemu i wzbudzając żywe dyskusje o podstawowych zagadnieniach nowej muzyki" - napisała o Schaefferze Małgorzata Kosińska na portalu culture.pl. Cytuje ona Schaeffera, który sam tak sklasyfikował swoją twórczość: "Moje kompozycje dzielą się na utwory eksperymentalne (do nich należą +Experimenta - nomen omen+, +Azione a due+, +Nonet dla trzech oboistów grających+ – każdy – na trzech obojach jednocześnie i może około 20 innych utworów, które przyniosły mi wstyd, ale i szacunek, choć podobno eksperymentować nie wolno), na utwory lżejsze (tu należą takie kompozycje, jak +Kesukaan+ czy +Kwartet 2+2+), na utwory poważne (większość moich kompozycji od +Tertium datur+ przez +Koncert jazzowy+, +Koncert B-A-C-H+ na organy, skrzypce i orkiestrę, aż po +Koncert na kwartet smyczkowy i orkiestrę+ oraz +Orchestral and Electronic Changes+) i na utwory przyjemne, które miło się pisze, a które po prostu ładnie brzmią".
W 1965 r. rozpoczął współpracę ze Studiem Eksperymentalnym Polskiego Radia w Warszawie. Tam powstały jego kompozycje elektroniczne. W książce programowej Festiwalu Warszawska Jesień z 1999 r. opisał siebie tak: "jestem czynnym kompozytorem (ponad 440 kompozycji różnego rodzaju, od utworów solowych aż po mega-symfonie i opery), dramaturgiem (właśnie piszę 39. sztukę; sztuki moje egzystują w 17 językach z estońskim, węgierskim i hebrajskim włącznie; wiele prapremier teatralnych odbyło się poza Polską) oraz czynnym grafikiem".
"Od kilkunastu lat moim celem jest tworzenie za pomocą nowych i najnowszych środków estetycznie doniosłej muzyki. W teatrze - sześć moich sztuk było granych ponad 250 razy - staram się o przenoszenie moich doświadczeń kompozytorskich na teren sceniczny, lubię też eksperymentować - sztuka +Multi+ pisana i grana jest w pięciu językach jednocześnie" - pisał w tym samym wydawnictwie.
Jest laureatem wielu konkursów kompozytorskich, m.in Konkursu im. Grzegorza Fitelberga za "Monosonatę" na 6 kwartetów smyczkowych w 1959 r., Konkursu im. Artura Malawskiego za "Musica IPSA" na orkiestrę niskich instrumentów i "Cztery utwory na trio smyczkowe" w 1962 r. Jego twórczość dramaturgiczna została doceniona w 1987 r. na Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych we Wrocławiu. Został również uhonorowany Nagrodą Ministra Kultury i Sztuki (w latach 1971, 1972, 1980 i 2001), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski w 1972 r., Nagrodą Związku Kompozytorów Polskich w 1977 r., a w 2006 r. Złotym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".
Od 2009 r. odbywa się festiwal Era Schaeffera poświęcony twórczości artysty. Reżyser teatralny Maciej Sobociński, który przygotował specjalny spektakl "Era Schaeffera" podczas siódmej edycji imprezy, zauważył w rozmowie z PAP, że "Schaeffer chyba na własne życzenie nie chce być wynoszony na piedestał, nie chce być obnoszony. Woli przyglądać się światu z pewnego dystansu. Nie mam oczywiście prawa mówić w jego imieniu, ale myślę, że nie dążył nigdy do bycia na świeczniku. Za granicą jest znany; gdy graliśmy +Erę Schaeffera+ w Edynburgu czy Madrycie, spotkaliśmy się z niesamowitym, entuzjastycznym przyjęciem i owacjami na stojąco" - powiedział.
Jak ocenił, wśród publiczności jest "głód awangardy; tego, co inne od tego, co roztacza się wokół nas". "Ludzie oczekują czegoś bardziej wyszukanego, w czym mogą się przejrzeć. Uważam, że Schaeffer jest mistrzem obserwacji międzyludzkich relacji i dążeń, często okrutnej bezkompromisowości w dążeniu do celu" - zauważył wówczas Sobociński.
Bogusław Schaeffer uchodzi dziś za klasyka awangardy. Tymczasem za kogoś takiego się nie uważał. Mawiał o sobie - "wbrew temu, co się o mnie sądzi, nie mam intencji elitarnych. I żałuję, że tak mało eksperymentuję, choć oczywiście zdarzało mi się napisać stuminutowy utwór na skrzypce solo".(PAP)
autor: Olga Łozińska
oloz/ wj/