Starajmy się naśladować ich w gotowości do poświęcenia dla dobra ojczyzny wszystkich naszych sił – mówił w środę podczas obchodów 73. rocznicy śmierci Danuty Siedzikówny „Inki” oraz Feliksa Selmanowicza „Zagończyka” dyrektor gdańskiego oddziału IPN Mirosław Golon.
"Im wtedy, w 1946 r., podobnie jak setkom tysięcy - i to jest liczba minimalna - nie oddano honoru za to, co zrobili pod okupacją niemiecką i co zrobili dla Polski także w okresie niewolenia nas przez komunistów, przez obce kolejne mocarstwo państwo sowieckie i przez ich miejscowych komunistycznych pomagierów. Nie oddano im hołdu, nie oddano im honoru, nie dano im nawet normalnie spokojnie żyć. Represjonowano, więziono, zabijano" - mówił na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku szef gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
Golon zwrócił uwagę na szczególnie tragiczny los "Inki". "Młodzi ludzie, ci nastolatkowie, czy dwudziestoparolatkowie mordowani przez komunistów najwięcej tracili. To przed nimi były jeszcze 50, 70, 80 lat życia. Jako 90-latka +Inka+ stała by tu dzisiaj z nami, 91 lat - to nie taki wiek. Mogłaby przez to swoje długie życie ogromnie dużo dać Polsce, bo była dobrego serca, bo była pracowita. Ta salezjańska wychowanka z Różanego Stoku byłaby wspaniałą Polką, wspaniałą matką, wspaniałą babcią, prababcią" - mówił.
"Pamiętajmy o ich poświęceniu. Starajmy się naśladować ich w tym, co jest możliwe do naśladowania - takiej gotowości do poświęcenia dla dobra ojczyzny wszystkich naszych sił. Tego, co mamy najcenniejsze - dzisiaj to nie jest życie - wystarczy solidna, porządna praca" - podkreślił dyrektor gdańskiego IPN.
Uroczystość na cmentarzu zgromadziła kilkadziesiąt osób, w tym parlamentarzystów, przedstawicieli władz regionalnych, harcerzy i kibiców. Na grobach "Inki" i "Zagończyka", złożono kwiaty i zapalono znicze.
Uroczystości 73. rocznicy śmierci bohaterów Armii Krajowej zakończyła wieczorna msza w kościele pw. św. Jana Bosko na gdańskiej Oruni, po której złożono kwiaty pod sąsiadującym ze świątynią pomnikiem Danuty Siedzikówny "Inki".
Danuta Siedzikówna, ps. "Inka", urodziła się 3 września 1928 r. W wieku 15 lat złożyła przysięgę AK i odbyła szkolenie sanitarne, służyła m.in. w wileńskiej AK. W czerwcu 1946 r. została wysłana do Gdańska po zaopatrzenie medyczne. Tutaj aresztowało ją UB. Po ciężkim śledztwie została skazana na karę śmierci. Wyrok wykonano 28 sierpnia 1946 r.
Wraz z "Inką" zginął ppor. Feliks Selmanowicz, ps. "Zagończyk". Urodził się 6 czerwca 1904 r. w Wilnie. Jako ochotnik uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. W czasie II wojny był m.in. żołnierzem 3. oraz 5. Wileńskiej Brygady AK mjr. "Łupaszki", gdzie pełnił funkcję zastępcy dowódcy plutonu. Został aresztowany w lipcu 1946 roku.
Miejsce pochówku "Inki" i "Zagończyka" długo pozostawało nieznane. Sądzono, ze ich szczątki spoczywają na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku, gdzie pochowano wielu żołnierzy wyklętych zabitych lub zmarłych w pobliskim areszcie przy ul. Kurkowej. Na terenie jednej z kwater tego cmentarza prace poszukiwawcze prowadził w ostatnich latach kierowany przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka zespół złożony głównie z pracowników IPN. We wrześniu 2014 r. członkowie zespołu natrafili na szczątki mężczyzny i kobiety.
1 marca 2015 r. w Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim IPN ogłosił, że badania genetyczne potwierdziły, iż kobiece szczątki należą do Danuty Siedzikówny. Z kolei w czerwcu 2016 r. IPN poinformował, że męskie szczątki znalezione obok pochówku "Inki" to szczątki "Zagończyka".
Rodziny zadecydowały o wspólnym pochówku na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku. Uroczysty państwowy pogrzeb miał miejsce 28 sierpnia 2016 r., w 70. rocznicę wykonania wyroku na "Ince" i "Zagończyku".(PAP)
autor: Robert Pietrzak
rop/aszw/