IPN w każdej chwili jest gotowy do poszukiwań na Ukrainie polskich ofiar z lat II wojny światowej - zapewnia wiceprezes IPN Krzysztof Szwagrzyk. Polska strona - po niedawnej zapowiedzi prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego - czeka na zniesienie moratorium w tej sprawie.
"IPN w każdej chwili jest gotowy, praktycznie z dnia na dzień, wysłać ekipę, która na Ukrainie mogłaby poprowadzić poszukiwania polskich ofiar, także ekshumację ich szczątków, a następnie godne upamiętnienie" - powiedział PAP Szwagrzyk, który w Instytucie kieruje Biurem Poszukiwań i Identyfikacji.
Specjaliści IPN od wielu lat w Polsce, a od ponad dwóch lat także poza granicami kraju m.in. na Litwie i na Białorusi, poszukują tajnych miejsc pochówków ofiar zbrodni totalitarnych reżimów - nie tylko sowieckiego, ale także niemieckiego nazizmu. W tym samym celu IPN miał udać się w 2017 r. na Ukrainę, jednak na przeszkodzie stanął zakaz, który władze tego kraju wydały po demontażu pomnika UPA w Hruszowicach na Podkarpaciu.
Dialog polsko-ukraiński - jak ocenił wiceprezes IPN - będzie miał szanse na pełne powodzenie tylko wówczas, gdy zostanie zniesione moratorium na prace polskiego IPN na Ukrainie - zgodnie z niedawną zapowiedzią prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. "Oczekujemy, że zakaz ten zostanie zniesiony i będziemy mogli rozpocząć prace, tak jak obecnie bez przeszkód podobne prace w Polsce może realizować strona ukraińska" - podkreślił Szwagrzyk.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami IPN zamierza przeprowadzić poszukiwania związane nie tylko - jak często błędnie się uważa - ze zbrodnią wołyńsko-galicyjską, ale także z wojną obronną Polski we wrześniu 1939 r. (w obronie II RP ginęli również Ukraińcy, którzy służyli w Wojsku Polskim). Plany IPN dotyczą takich miejsc jak np. Ostrówki (dot. ofiar zbrodni wołyńskiej), ale również miejscowości Tynne (dot. żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza, którzy zginęli w walce z Sowietami po 17 września 1939 r.) i dzielnicy Hołosko we Lwowie (dot. żołnierzy, którzy we wrześniu 1939 r. zginęli broniąc miasta przed Wehrmachtem).
Zniesienie moratorium zapowiedział prezydent Ukrainy podczas wizyty w Polsce w związku z 80-leciem wybuchu II wojny światowej, po rozmowie z prezydentem Andrzejem Dudą. "Gotów jestem do odblokowania pozwoleń na prace poszukiwawcze na Ukrainie, a strona polska uporządkuje ukraińskie miejsca pamięci w Polsce" - oświadczył. Podczas rozmowy obu prezydentów ustalono też, że odnowiona zostanie polsko-ukraińska grupa robocza, która zajmie się m.in. trudnymi kwestiami przeszłości.
Specjaliści IPN od wielu lat w Polsce, a od ponad dwóch lat także poza granicami kraju m.in. na Litwie i na Białorusi, poszukują tajnych miejsc pochówków ofiar zbrodni totalitarnych reżimów - nie tylko sowieckiego, ale także niemieckiego nazizmu. W tym samym celu IPN miał udać się w 2017 r. na Ukrainę, jednak na przeszkodzie stanął zakaz, który władze tego kraju wydały po demontażu pomnika UPA w Hruszowicach na Podkarpaciu.
Wiceprezes IPN w rozmowie z PAP podkreślił, że zmiana na stanowisku prezydenta Ukrainy (Zełenski wygrał wybory prezydenckie w kwietniu br.) wiązała się i wciąż wiąże z nadzieją na zmianę polityki ukraińskiej w sprawie prowadzenia poszukiwań na Ukrainie - jak zaznaczył Szwagrzyk - kwestii bardzo ważnej dla polskiej tradycji i wrażliwości. Dodał jednak, że wizyta prezydenta Ukrainy nie przyniosła jeszcze przełomu, nie padła bowiem ze strony przywódcy ukraińskiego państwa deklaracja, że moratorium zostało zniesione, a jedynie zapowiedź, że stanie się to w przyszłości.
"Trzeba powiedzieć więcej: nie została złożona nie tylko taka deklaracja, ale wypowiedź pana prezydenta mówiła też o tym, że to jest w zasadzie kompetencja formującego się dopiero rządu ukraińskiego i że musi być połączona z uporządkowaniem upamiętnień ukraińskich na terenie Polski. Dla mnie osobiście jest to niebezpieczny sygnał. Nie takiego oczekiwaliśmy - przynajmniej ci, którzy spodziewali się odblokowania możliwości prowadzenia prac na Ukrainie" - powiedział Szwagrzyk.
Dodał też, że łączenie zakazu, który jednostronnie i bezzasadnie wprowadziła strona ukraińska, z kwestią uporządkowania upamiętnień ukraińskich IPN uznaje za niewłaściwe. "Dialog jest możliwy wtedy, kiedy zakaz zostanie zniesiony i nie można go łączyć ze spełnieniem jakichkolwiek warunków" - dodał.
"Obecne realia są takie, że strona ukraińska nadal utrzymuje zakaz na prowadzenie prac poszukiwawczych na terenie Ukrainy" - podsumował Szwagrzyk.
Polityka historyczna, w tym kwestia poszukiwań polskich ofiar m.in. z lat II wojny światowej, stała się przedmiotem sporu między Warszawą i Kijowem od wiosny 2017 r., gdy strona ukraińska wydała moratorium dla polskiego IPN na poszukiwania i ekshumacje szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy. Zakaz ten wydano po demontażu w Hruszowicach na Podkarpaciu pomnika Ukraińskiej Powstańczej Armii, do którego doszło w kwietniu 2017 r.
W ocenie polskich władz pomnik ten wzniesiono z naruszeniem obowiązującego w Polsce prawa, m.in. dlatego, że nie miał on charakteru nagrobnego. To, że pod monumentem nie było szczątków członków UPA, a tylko wtedy mógłby mieć on legalny charakter, wykazały badania IPN w maju 2018 r. Pod dawnym pomnikiem UPA Instytut w obecności strony ukraińskiej ujawnił cywilne pochówki 16 osób, w tym kobiet i dzieci. Z wynikami tych prac nie zgodził się jednak ukraiński IPN.
Nieoficjalnie ze źródeł zbliżonych do Kancelarii Prezydenta PAP dowiedziała się, że obecnie istnieją większe szanse na odblokowanie prac polskiego IPN na Ukrainie - nie tylko ze względu na nowe władze w Kijowie, ale także dlatego, że nie reagują one tak emocjonalnie na kwestie dotyczące trudnej przeszłości. Dodatkowo ważne dla polskiej strony ma okazać się odsunięcie na Ukrainie osób, które w Polsce są postrzegane jako utrudniające dialog polsko-ukraiński - to m.in. szef ukraińskiego IPN Wołodymyr Wiatrowycz i sekretarz ukraińskiej komisji ds. upamiętnień Swiatosław Szeremeta.
Nieoficjalnie ze źródeł zbliżonych do Kancelarii Prezydenta PAP dowiedziała się, że obecnie istnieją większe szanse na odblokowanie prac polskiego IPN na Ukrainie - nie tylko ze względu na nowe władze w Kijowie, ale także dlatego, że nie reagują one tak emocjonalnie na kwestie dotyczące trudnej przeszłości. Dodatkowo ważne dla polskiej strony ma okazać się odsunięcie na Ukrainie osób, które w Polsce są postrzegane jako utrudniające dialog polsko-ukraiński - to m.in. szef ukraińskiego IPN Wołodymyr Wiatrowycz i sekretarz ukraińskiej komisji ds. upamiętnień Swiatosław Szeremeta.
Zaszłości historyczne, dzielące Polskę i Ukrainę od wielu lat, dotyczą głównie różnego postrzegania roli Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, która w latach 1943-45 dopuściła się ludobójczej czystki etnicznej na ok. 100 tysiącach polskich mężczyzn, kobiet i dzieci.
O ile dla polskiej strony była to godna potępienia zbrodnia ludobójstwa (masowa i zorganizowana), o tyle dla Ukraińców był to efekt symetrycznego konfliktu zbrojnego, za który w równym stopniu odpowiedzialne były obie strony. Dodatkowo Ukraińcy w swojej polityce historycznej postrzegają OUN i UPA przede wszystkim jako organizacje antysowieckie (ze względu na ich powojenny ruch oporu wobec Związku Sowieckiego), a nie antypolskie.
Polska strona chciałaby godnie upamiętnić ofiary OUN-UPA w miejscach ich pogrzebania; w tym celu IPN część ofiar, również tych, które nie zginęły podczas zbrodni wołyńsko-galicyjskiej, ale np. w walkach z Sowietami po 17 września 1939 r., chciałaby ekshumować. Ukraińska strona jest temu przeciwna, a swoją zgodę - przynajmniej do niedawna - uzależniała od odbudowania pomnika UPA w Hruszowicach, co dla polskiej strony jest warunkiem nie do przyjęcia.
Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ pat/