"Kultura pamięci europejskiej: fikcja czy realny projekt przyszłości" - pod takim tytułem w piątek na Uniwersytecie Wileńskim odbyła się dyskusja historyków z Polski, Litwy i Niemiec.
"Pamięć jest jednym z najważniejszych czynników tworzenia wspólnoty; wspólnoty rodzinnej, językowej, narodowej, religijnej czy terytorialnej" - powiedział PAP uczestnik spotkania prof. Henryk Samsonowicz. Podkreślił, że formowanie kultury pamięci europejskiej jest konieczne, a powinna się ona opierać na pięciu filarach: chrześcijaństwie, tradycji rzymskiego prawa jako systemu regulującego życie społeczne, tradycji antycznej i średniowiecza, idei uniwersytetu jako wspólnoty ludzi, którzy chcą poznawać, wiedzieć, i na idei społeczeństwa obywatelskiego, które swoje sprawy chce brać w swoje ręce.
"Pamięć jest jednym z najważniejszych czynników tworzenia wspólnoty; wspólnoty rodzinnej, językowej, narodowej, religijnej czy terytorialnej" - powiedział PAP uczestnik spotkania prof. Henryk Samsonowicz.
W ocenie Samsonowicza, ten ostatni czynnik jest bardzo ważny. Historyk podkreśla, że "dzisiaj Europa jest tam, gdzie istnieją przedstawicielstwa samorządności lokalnej". "Samorządność została stworzona na tym kontynencie" - akcentuje naukowiec.
Debata na temat kultury pamięci europejskiej odbyła się w ramach projektu "Dialog pamięci kulturowych w przestrzeni ULB (Ukraina, Litwa, Białoruś)", realizowanego przez Muzeum Historii Polski w Warszawie i Instytut Historii Litwy.
Samsonowicz mówiąc o wspólnocie państw Polski i Litwy, zauważył, że niesłusznie jest ona nazywana Rzeczpospolitą Obojga Narodów. "Tworzyły ją nie dwa narody, a 20 narodów: Litwini, Polacy, Kurlandczycy, Ormianie, Żydzi, Tatarzy i inni" - przypomniał i wskazał tę wspólnotę jako "bardzo pozytywne odniesienie do dzisiejszej, dosyć chwiejnej wspólnoty europejskiej".
"Rzeczpospolita powstawała w czasie, kiedy na innych obszarach kontynentu miały miejsca Noc św. Bartłomieja, były wojny religijne, były walki prowadzone przez rozmaite grupy etniczne" - podkreślił historyk.
Piątkowa debata była ostatnią z cyklu "Dialog pamięci kulturowych w przestrzeni ULB (Ukraina, Litwa, Białoruś)". W ciągu ponad pół roku w ramach tego projektu zostało zorganizowanych 12 wykładów i dyskusji. Odbywały się one na przemian na uniwersytetach w Wilnie i Warszawie.
Celem projektu była walka ze stereotypami wypływającymi negatywnie na stosunki międzypaństwowe.
Litewski historyk Alvydas Nikżentaitis nie ukrywa, że pomysł projektu zrodził się w związku z pogarszającymi się stosunkami polsko-litewskimi. Podkreśla, że "obecny konflikt jest spostrzegany zbyt prymitywnie, nie słucha się drugiej strony, brak chęci jej zrozumienia".
"Naszym zadaniem było zastanowić się nad wspólną historią, nawiązać dialog, spróbować zrozumieć się nawzajem" - powiedział PAP Nikżentaitis.
Podsumowując realizowany projekt litewski historyk podkreśla, że "pozwolił on nie tylko poznać się, uświadomić groźbę stereotypów, które mogą doprowadzić do destabilizacji społecznej, ale też zrzeszył ludzi, intelektualistów, którzy nie chcą już biernie przyglądać się temu, jak pogarszają się stosunki między naszymi krajami".
"Postanowiliśmy założyć polsko-litewską fundację im. Jerzego Giedroycia. Postanowiliśmy realizować ideę Giedroycia, który mówił, że po to, by rozstrzygnąć problemy w regionie, należy pokonać swój nacjonalizm, egoizm, swoisty, historyczny imperializm" - tłumaczył litewski historyk Alvydas Nikżentaitis.
"Postanowiliśmy założyć polsko-litewską fundację im. Jerzego Giedroycia. Postanowiliśmy realizować ideę Giedroycia, który mówił, że po to, by rozstrzygnąć problemy w regionie, należy pokonać swój nacjonalizm, egoizm, swoisty, historyczny imperializm" - tłumaczył Nikżentaitis.
Według litewskiego historyka, takie forum zostanie powołane już w czerwcu, a jego celem będzie wspieranie dialogu pomiędzy społecznościami obu krajów.
Z Wilna Aleksandra Akińczo (PAP)
aki/ hes/