Premier Francji Edouard Philippe powiedział, że uczucia towarzyszące odejściu byłego prezydenta kraju Jacques'a Chiraca, który zmarł w czwartek, to nostalgia za innymi czasami, ponieważ wraz z nim „odchodzi kawał Francji”.
Wielu komentatorów zaskoczyło wrażenie, jakie na Francuzach zrobiła śmierć Chiraca. Artykuły, świadectwa, wspomnienia, wychodzą poza konwencjonalne reakcje towarzyszące takim okolicznościom.
Od czwartku do soboty otwarty był Pałac Elizejski, gdzie w westybulu każdy mógł wpisać się do księgi pamiątkowej. W niedzielę od godz. 14 trumna z ciałem prezydenta ustawiona została z inicjatywy rodziny zmarłego u wejścia do kościoła Świętego Ludwika w kompleksie Les Invalides.
„Dziś nowy świat opłakuje ten stary” – napisał komentator dziennika „Le Figaro” Vincent Tremolet de Villers i przypomniał czasy, w których rozwijała się kariera polityczna Chiraca.
„Były to czasy imponujących, bardzo szybko jeżdżących limuzyn. Polityk musiał mieć elegancki krawat. W jego oddechu mieszały się aromaty alkoholi i tytoniu; do tego fachu trzeba było mieć mocną głowę i strusi żołądek. I trzeba było robić wrażenie, że jest się bliskim społeczeństwa, bliskim każdego z obywateli” – pisze de Villers, przyznając, że „choć trudno jest oddzielić ziarno rzeczywistości od plew wyobraźni”, takie są uczucia żegnających Chiraca, taka jest „narodowa nostalgia”.
Ta nostalgia nie oznacza idealizacji – zauważają komentatorzy. I przypominają, że nadzwyczaj popularny od czasu, gdy odszedł od władzy, Chirac jako aktywny polityk, otoczony był kręgiem wiernych zwolenników, ale nie potrafił przekonać do siebie nikogo spoza prawicowej frakcji gaullistowskiej.
Filozof Mathieu Bock-Cote w artykule opublikowanym w sobotę w „Le Figaro”, zastanawia się „dlaczego Francuzi tak wiele wybaczyli Chiracowi”. I dochodzi do wniosku, że „Jacques Chirac stał się z czasem symbolem czegoś innego, niż sam był”.
Filozof, jak wielu innych, wraca do „niesamowitego apetytu” byłego prezydenta, który „pochłonąć potrafił trzy porcje potrawki cielęcej (jedno z najbardziej ulubionych dań Francuzów), nie zapominając o kiełbasach, pasztetach i dziesiątkach kufli piwa, niezbędnych do przełknięcia tego wszystkiego”.
„A jego rzeczniczka nigdy nie miałaby idiotycznego pomysłu, by nazwać kebab codziennym daniem Francuzów” – dodaje filozof, nawiązując do niedawnej wypowiedzi obecnej rzeczniczki rządu Sibeth Ndiaye.
„W czasach takich, jak nasze, równie aseptycznych, co rozlazłych, taka energia nakłania do marzeń” – pisze Bock-Cote – i zastanawia się, czy „zdecydowana męskość” Chiraca nie zostałaby uznana za „nadmierną i przesadną” przez obecne pokolenie, którego „egzystencja jest równie higieniczna, co nudna”.
Autor artykułu nie ukrywa podziwu dla polityka, która „potrafił przybrać pozę ludowego trybuna(…), przemawiać tak, jak wymagały jego interesy i, co więcej, wierzyć w to co mówi, póki było to mu niezbędne i szybko się od tego odcinać, gdy stawało się niepotrzebne”. W licznych wspomnieniach cytowana jest żona Chiraca, która po jego porażce wyborczej w 1988 roku, ubolewała, że „Francuzi nie lubią mojego męża”.
Nie da się ukryć, że polityczny szlak Chiraca bardziej był burzliwy niż owocny w błyskotliwe dokonania i skuteczne reformy – mówili uczestnicy debaty w radiu France Info.
I za to Francuzi go dziś kochają – twierdzi inny komentator „Le Figaro” Alexis Brezet. „A to dlatego, że instynkt prowadził go stale ku temu, co jest stałe i zmienne dla tego kraju. Zarówno cnoty, jak i słabości Jacques’a Chiraca były głęboko francuskie”.
Zapewne głęboko francuskie było odwrócenie się od USA przed interwencją w Iraku w roku 2003. Minister spraw zagranicznych w rządzie Chiraca, Dominique de Villepin, wygłosił wtedy z trybuny ONZ zjadliwie antyamerykańskie przemówienie. Pośród wielu krytyk pod adresem polityki zagranicznej zmarłego prezydenta, ten brak solidarności ze Stanami Zjednoczonymi jest obecnie przedstawiany przez niemal wszystkich francuskich polityków i obserwatorów jako najlepsze posunięcie Chiraca na arenie międzynarodowej, jako wyraz geniuszu Francji i jej prezydenta.
Najczęściej jednak mówi się o zmarłym jako o ucieleśnieniu nostalgii za Francją, która coraz bardziej staje się przeszłością. Jak sformułował to Bock-Cote: „Chirac stał się symbolem nie tak dawnej Francji, która nie była jeszcze sama sobie obca, Francji, która nie uważała, że musi rozpuścić się w globalizacji. Poprzez niego Francuzi widzą cywilizację, kulturę, dziedzictwo, których porzucenie byłoby zbrodnią”.
Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)
llew/ fit/ ap/