Jako mniejszość niemiecka w Polsce w żadnym stopniu nie decydujemy o tym, jaki będzie charakter, wymiar i rodzaj wsparcia rządu Niemiec dla żyjących w Niemczech Polaków – tak działacze mniejszości odnieśli się do słów wiceministra spraw zagranicznych Szymona Szynkowskiego vel Sęka.
Szynkowski vel Sęk na poniedziałkowej konferencji prasowej w Opolu ocenił, że w interesie mniejszości niemieckiej w Polsce jest, by Polacy w Niemczech mogli liczyć na takie same prawa, jakie ma mniejszość niemiecka w RP.
"Chcemy, żeby mniejszość polska w Niemczech miała te same prawa, co mniejszość niemiecka w Polsce. Kluczowym problemem jest kwestia nauki języka polskiego. Dzisiaj na około milion Polaków mieszkających w Niemczech języka polskiego uczy się jedynie 11 tysięcy polskich dzieci, z czego 6 tysięcy w szkołach niepublicznych. Tymczasem w Polsce na około 200 tysięcy członków mniejszości niemieckiej z prawa do nauki języka ojczystego korzysta 40 tysięcy dzieci" – przypomniał wiceminister. Postulował też powołanie przez Niemcy funduszu federalnego, z którego każdy z landów mógłby finansować nauczanie języka polskiego dla żyjących w tym kraju Polaków.
We wtorek do słów ministra odnieśli się przedstawiciele organizacji mniejszości niemieckiej w Polsce.
"Z zaskoczeniem oraz satysfakcją przyjęliśmy fakt, iż dyplomata takiej rangi odwiedził Opole i tutaj postanowił mówić o stosunkach polsko-niemieckich. Odczytujemy to jako rodzaj nobilitacji żyjącej tutaj od pokoleń mniejszości niemieckiej. Województwo opolskie jest bowiem jedynym okręgiem wyborczym, w którym w wyborach parlamentarnych od 30 lat startuje KWW Mniejszość Niemiecka i jest to tutaj jedyne ugrupowanie regionalne" - podkreślił Rafał Bartek, przewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim
Jednak, jak dodał, tematy, które wiceszef MSZ poruszył w swym wystąpieniu "zdecydowanie wykraczają poza poziom regionalny i są, oraz powinny być, przedmiotem rozmów polsko-niemieckich na poziomie międzyrządowym". "Jako Mniejszość Niemiecka w Polsce w żadnym stopniu nie decydujemy o tym, jaki będzie charakter, wymiar i rodzaj wsparcia Rządu Niemieckiego dla żyjących w Niemczech Polaków" - zauważył Bartek.
Prezydent Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych Bernard Gaida podkreślił, że żyjący w Polsce Niemcy są przede wszystkim obywatelami Polski, którzy pomimo narodowości niemieckiej i często podwójnego obywatelstwa pozostali na terytorium RP wnosząc wkład w jej rozwój swoją pracą i podatkami. "Taka postawa powinna raczej przez rząd RP być stawiana jako przykład wobec stałych, a nawet narastających tendencji emigracyjnych, których skutkiem jest także tak liczna społeczność polska w Niemczech" - powiedział Gaida.
"Zaskakuje nas apel pana ministra byśmy +we własnym interesie+ wsparli Rząd RP w żądaniach dotyczących sytuacji Polaków zamieszkujących i pracujących w Niemczech, gdyż pomija on źródła powstania naszych społeczności" - zaznaczył. Przypomniał też, że mniejszość niemiecka w Polsce "zawsze stawała solidarnie w obronie praw mniejszości polskich, gdy w krajach ich zamieszkania stawali oni w trudnej sytuacji".
Gaida podkreślił, że dotyczyło to jednak społeczności, których pochodzenie i sytuacja prawna jest z naszą porównywalna. "Przykładem może być nasze oświadczenie w obronie szkolnictwa polskiego na Litwie, skierowane do władz litewskich mimo faktu, że w przeciwieństwie do mniejszości niemieckiej w Polsce, mniejszość polska w tym kraju dysponuje kilkudziesięcioma szkołami z polskim językiem wykładowym" - zauważył.
"Solidaryzowaliśmy się także z polską mniejszością na Białorusi i Ukrainie. W przypadku tych krajów Polacy - tak jak i Niemcy w Polsce - żyją na terenach swego wielowiekowego zamieszkania, a w obecnych państwach znaleźli się nie z własnego wyboru, a na skutek przesunięcia granic państwowych w wyniku wojen" - zaznaczył Gaida.
Działacze mniejszości wyrazili nadzieję na dalsze traktowanie jej członków przez władze Polski zgodnie z obowiązującym prawem i zasadami przyjętymi w państwach UE. (PAP)
autor: Marek Szczepanik
masz/ par/