Napisy – niestety źle zachowane - znaleźli archeolodzy na ścianach piwnic budynku w Żywcu (Śląskie), w którym podczas II wojny znajdowała się niemiecka tajna policja, a po jej zakończeniu – siedziba komunistycznej „bezpieki”. Naukowcy zakończyli właśnie badanie podziemi.
Zdaniem historyk Darii Czarneckiej, która uczestniczyła w badaniach, pomieszczenie, w którym znalezione zostały napisy, prawdopodobnie służyło, jako cela zbiorcza. „Niestety, pod wpływem zmian wilgotności powietrza napisy niszczały. Skoro jednak one były, to w tym miejscu ludzie mieli jeszcze rzeczy osobiste. Na ścianach w innych pomieszczeniach niczego nie ma” – powiedziała w poniedziałek.
„Niestety, pod wpływem zmian wilgotności powietrza napisy niszczały. Skoro jednak one były, to w tym miejscu ludzie mieli jeszcze rzeczy osobiste. Na ścianach w innych pomieszczeniach niczego nie ma” – powiedziała Daria Czarnecka.
Archeolog Jarosław Święcicki poinformował, że napisy były wydrapywane lub pisane ołówkiem. Tylko fragment jednego z nich jest wyraźny. Brzmi on: „siedział od 16 października”. „Widać też końcówkę nazwiska. Nic więcej. To jednak dowód, że były tu przetrzymywane osoby” – powiedział.
Święcicki poinformował, że badania trwały dwa miesiące. Wykonano w piwnicach 14 wykopów sondażowych. Spenetrowano dwie znajdujące się w podziemiach studnie. Nie znaleziono żadnych szczątków ludzkich i jest mało prawdopodobne, by stało się to w przyszłości, gdy – pod nadzorem archeologów – prowadzony będzie remont piwnic.
„Dlaczego? Bo kucie pod grób w takim podłożu – przebijanie się przez stare posadzki, zwracałoby uwagę wszystkich z zewnątrz. Po wtóre, gdyby kogoś tu zamordowano, łatwiej byłoby wywieźć zwłoki nie zwracając niczyjej uwagi. Jest mało prawdopodobne, abyśmy tu cokolwiek znaleźli. Posadzki zostały wykonane przed I wojną” – powiedział Jarosław Święcicki.
Jak dodał, niczego nie znaleziono również w studniach, po których badacze sporo sobie obiecywali. Dotarli w nich do lustra wody. „Starsza studnia została zasypana żużlem i popiołem, a druga śmieciami z lat 70. XX w., gdy funkcjonował w budynku posterunek milicji. W czasie remontu wrzucono do niej wszystko, co było zbędne – kable, krzesła, zepsute maszyny liczące” – Święcicki.
Badacze znaleźli w piwnicach jedynie fragmenty ceramiki z XIX w. i kości małych gryzoni. „To pokrywałoby się z relacją kpt. Władysława Foksy +Rodzynka+, który był tu więziony. Wspominał on szczury, który wchodziły do pomieszczenia” – powiedziała Czarnecka.
Badacze znaleźli w piwnicach jedynie fragmenty ceramiki z XIX w. i kości małych gryzoni. „To pokrywałoby się z relacją kpt. Władysława Foksy +Rodzynka+, który był tu więziony. Wspominał on szczury, który wchodziły do pomieszczenia” – powiedziała Czarnecka.
Jak dodała, ustalono także, w którym pomieszczeniu znajdował się karcer. „To była ciemnica, bardzo niska” – podała.
Zdaniem Czarneckiej, współcześnie trudno będzie ustalić, kto był więziony w żywieckiej katowni. „Być może kiedyś się tego dowiemy. (…) Badałam historię zgrupowania NSZ Henryka Flamego +Bartka+, ale ci żołnierze raczej tu nie trafiali; prędzej do PUBP w Bielsku i Białej” – powiedziała.
Anna Barabasz z Żywieckiej Fundacji Rozwoju, która remontuje budynek, podkreśliła, że będą podjęte starania, aby odczytać napisy ze ścian. „Może już w grudniu będziemy mogli coś więcej powiedzieć” – dodała.
Badania archeologiczne poprzedziły remont piwnic, który prowadzi Żywiecka Fundacja Rozwoju.
W budynku przed wojną znajdował się m.in. sklep kolonialny i kawiarnia. Niemcy po wkroczeniu umieścili w budynku siedzibę gestapo. Po wojnie wprowadziła się do niego komunistyczna „bezpieka”, a później mieścił się tu posterunek milicji. W latach 70. XX w. zlokalizowano tam bibliotekę. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ pat/