Losy górników z kopalni Wujek i innych robotników z grudnia 1981 r. były fundamentem solidarności i wolności, bez którego wolna Polska nie mogłaby później powstać – mówił w poniedziałek premier Mateusz Morawiecki podczas 38. rocznicy pacyfikacji Wujka.
Szef rządu wziął udział w uroczystościach upamiętniających dziewięciu górników, zastrzelonych przez ZOMO na początku stanu wojennego.
W swoim przemówieniu przy Pomniku-Krzyżu obok kopalni premier mówił, że Polska jest "niezłomną wolą Polaków walczących o lepsze jutro, wolność i solidarność" i taka niezłomna wola dała znać o sobie 38 lat temu w kopalni Wujek. "Podczas tego pamiętnego dnia, kiedy władza komunistyczna uderzyła w Solidarność, uderzyła w nasze marzenia o wolnej Polsce. Mówimy, że wtedy z nagła zakończył się festiwal Solidarności" - mówił premier.
Podkreślił, że władze PRL uderzyły wtedy w społeczeństwo obywatelskie, w NSZZ "Solidarność", która była jednym z największych w historii świata ruchów wolnościowych. "Naprzeciw czołgów, karabinów stanęli górnicy uzbrojeni w kilofy, pręty, łańcuchy, śruby. Uzbrojeni w swoją odwagę, uzbrojeni w swoje męstwo i w swoje pragnienie walki o lepsze jutro, o wolną Polskę" - mówił premier Morawiecki.
"Podczas tego pamiętnego dnia, kiedy władza komunistyczna uderzyła w Solidarność, uderzyła w nasze marzenia o wolnej Polsce. Mówimy, że wtedy z nagła zakończył się festiwal Solidarności" - mówił premier.
Wyraził przekonanie, że wbrew niektórym opiniom tamte wydarzenia nie były wypaczeniem socjalizmu i władzy komunistycznej, ale jej kwintesencją. "Władza komunistyczna nie znosiła wszelkich przejawów wolności, swobód obywatelskich. Komuniści niszczyli je w zarodku i zawsze starali się robić wszystko, żeby do wolności nie dopuścić. Wiemy to dzisiaj, że nie chodziło o żadne mniejsze zło, tylko władza komunistyczna planowała już wcześniej (...) atak na społeczeństwo, na marzenia o wolnej Polsce" - powiedział szef rządu.
Morawiecki mówił, że takie marzenia nosili górnicy z Wujka. Wymienił jednego z nich – Jana Stawisińskiego, który w wyniku ciężkich ran, po kilku tygodniach po pacyfikacji, zmarł w szpitalu. "Ten los i losy górników, jego kolegów, losy robotników z tamtego Grudnia były posiewem wolności, były fundamentem solidarności i wolności, bez którego wolna Polska nie mogłaby później powstać” – zaznaczył.
Premier ocenił, że zbyt długo trwało czekanie na sprawiedliwość. "Gdzie były sądy polskie, wolnej Rzeczypospolitej, przez 25 lat? Gdzie byli sędziowie? Przez wiele lat nie doszło do skazania tych winnych bezpośrednich ówczesnej zbrodni, ale przede wszystkim winnych zbrodni na poziomie rządzących, i to nie tylko Kiszczaka czy Jaruzelskiego" – podkreślił Morawiecki.
W swoim wystąpieniu przy kopalni szef rządu mówił także o bezpieczeństwie energetycznym. Jak podkreślił, trzeba "dać odpór" dwóm "skrajnościom ideologicznym i politycznym". "Jedno, które namawia nas, można by rzec, do skoku do basenu bez sprawdzenia czy tam jest woda i jakiej głębokości, do tego, żeby wyzbyć się pewności dostaw energii elektrycznej – bo przecież pogoda nie zawsze sprzyja jej pozyskiwaniu z innych źródeł” - przekonywał.
Druga skrajność – dodał Morawiecki – to niedostrzeganie wielkich przemian gospodarczych i technologicznych oraz tego, że "w świecie przyszłości chyba lepiej, żebyśmy nie musieli kupować arabskiej ropy, rosyjskiego gazu, a ostatnio również rosyjskiego węgla".
"My rozumiemy i potrzeby przyszłości, ale i wagę, wartość teraźniejszości i wiemy, w jaki sposób doprowadzić do przekształceń gospodarczych, żeby ten ciężki górniczy trud był doceniony jako podstawa naszego bezpieczeństwa energetycznego" – zapewnił premier, zaznaczając, że należy jednocześnie budować przyszłość w oparciu o czyste technologie.
"Będziemy dbali i będziemy pokazywali, że można połączyć dbałość o czyste powietrze, o czystą ziemię, wykorzystywanie wielkiego potencjału ludzkiego, który tu, na tej ziemi, jest, z pragnieniem najlepszego możliwego życia dla naszych dzieci, naszych wnuków. To trudne, ale właśnie taka właśnie będzie nasza polityka gospodarcza, taka będzie nasza polityka wobec Unii Europejskiej" – oświadczył.
Składając hołd górnikom z Wujka szef rządu zapewnił, że ich ofiara nie poszła na marne. "Będziemy walczyć o sprawiedliwą Polskę. Hańba niech okryje tych, którzy przyczynili się do zła, a wieczna chwała bohaterskim górnikom, bohaterskim robotnikom, Solidarności. Niech żyje Polska" – zakończył.
List do uczestników skierował także prezydent Andrzej Duda. W piśmie odczytanym przez zastępcę szefa Kancelarii Prezydenta RP Pawła Muchę Duda przypomniał, że w historii Polski kopalnia Wujek – która działa od 120 lat - zapisała się przede wszystkim, jako miejsce wielkiej ofiary, złożonej w imię wolności i solidarności.
Jak napisał prezydent, to w kopalni Wujek 16 grudnia 1981 r. reżim PRL popełnił największą zbrodnię stanu wojennego. "Przeciwko 3 tys. strajkujących górników wysłano wtedy oddziały Milicji Obywatelskiej ZOMO oraz wojsko" - podkreślił prezydent.
"To nie był jedynie stan wojenny - to była wojna. Starło się w niej to, co polskie z tym, co polskości obce. Wolność, solidarność, wiara, tradycja, rodzina, godne życie dzięki uczciwej pracy zderzyły się z butą i egoizmem totalitarnej władzy. Ze służalczością wobec wrogiego imperium, z wiarołomstwem i nihilizmem, z tchórzostwem, które rodzi agresję" - napisał.
"To nie był jedynie stan wojenny - to była wojna. Starło się w niej to, co polskie z tym, co polskości obce. Wolność, solidarność, wiara, tradycja, rodzina, godne życie dzięki uczciwej pracy zderzyły się z butą i egoizmem totalitarnej władzy. Ze służalczością wobec wrogiego imperium, z wiarołomstwem i nihilizmem, z tchórzostwem, które rodzi agresję" - napisał prezydent.
Prezydent przypomniał, że strajk wybuchł, bo załoga Wujka ujęła się za aresztowanym kolegą, przewodniczącym zakładowej Solidarności, Janem Ludwiczakiem i że ówczesny protest na Śląsku objął także kilkadziesiąt innych zakładów pracy - strajkujący wezwali komunistyczną władzę, „aby się opamiętała i odwołała stan wojenny, aby nie kazała polskiemu żołnierzowi mierzyć z karabinu do rodaka-robotnika, upokarzanego biedą i represjami". Jak dodał, odpowiedzią była pogarda, brutalna przemoc, represje i kary więzienia.
Także prezydent odniósł się do procesów sądowych odpowiedzialnych za tragedię Wujka. Przypomniał, że zomowcy, którzy strzelali do górników, zostali skazani dopiero po 27 latach. "Także wieloletni, wielokrotnie wznawiany proces karny ich najwyższego przełożonego, szefa MSW PRL gen. Kiszczaka, był wymownym świadectwem etycznej i zawodowej postawy prowadzących go sędziów" – ocenił.
Duda podkreślił, że prawda o zbrodni na Wujku jest dzisiaj obecna w salach szkolnych i uniwersyteckich, w prasie i książkach, w studiach telewizyjnych i w internecie, o tamtych wydarzeniach pamiętają Polacy. "Jest to pamięć, która jednoczy i zbliża, i która skłania nas, abyśmy wypełnili testament poległych w tamtej bitwie o wolność i godność. Która nakłada na nas moralne zobowiązania, by dokończyć dzieło budowy Rzeczypospolitej prawdziwie wolnej i niepodległej. Polski prawdziwie solidarnej i sprawiedliwiej" - wskazał.
"Niech te uroczystości umocnią w nas wolę służby narodowi polskiemu oraz wartościom, dzięki którym przetrwał on tak wiele trudnych doświadczeń, odzyskał suwerenność, a także perspektywy swobodnego, pomyślnego rozwoju" - podsumował prezydent.
Poniedziałkowe uroczystości rozpoczęła msza św. w katowickim kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, której przewodniczył metropolita katowicki abp Wiktor Skworc. Później uczestnicy uroczystości przeszli pod Krzyż-Pomnik przy kopalni, gdzie odbył się apel poległych i złożono wieńce.
Pacyfikacja Wujka była największą tragedią stanu wojennego. Protest w tej kopalni rozpoczął się na wieść o zatrzymaniu szefa zakładowej Solidarności Jana Ludwiczaka. 16 grudnia 1981 r. czołgi sforsowały kopalniany mur, a uzbrojone oddziały ZOMO wkroczyły na teren zakładu. Po tym do akcji wprowadzony został pluton specjalny ZOMO, padły strzały. Na miejscu zginęło sześciu górników, jeden umarł kilka godzin po operacji, dwóch kolejnych na początku stycznia 1982 r.
W czerwcu 2008 r. Sąd Apelacyjny w Katowicach skazał prawomocnie b. dowódcę plutonu specjalnego Romualda C. na 6 lat więzienia, a 13 jego podwładnym wymierzył od 3,5 do 4 lat więzienia. Wniesione kasacje oddalił w 2009 r. Sąd Najwyższy - wyrok stał się ostateczny blisko 28 lat po tragedii.
W piątek Sąd Okręgowy w Katowicach wymierzył karę 3,5 lat więzienia jeszcze jednemu b. członkowi plutonu specjalnego ZOMO Romanowi S., oskarżonemu o strzelanie do górników z Wujka. Roman S. miał osobny proces, ponieważ przez lata był ścigany Europejskim Nakazem Aresztowania. Został zatrzymany 17 maja br. w Chorwacji. Jego proces trwał od września.(PAP)
autorzy: Krzysztof Konopka, Grzegorz Janikowski
kon/ gj/ mzd/aszw