Piłkarski Ruch Chorzów 20 kwietnia obchodzi setne urodziny. „Doskonale opisuje swoją historią skomplikowane losy Górnego Śląska i jego mieszkańców w ostatnich 100 latach. Być może dzięki temu jest dla wielu ludzi tak autentyczny i ważny” – mówi PAP historyk i kibic Andrzej Godoj.
"Mam 37 lat, ale na stadionie Ruchu jestem obecny od... 38. I to nie jest pomyłka. Kibicowanie to mocne zaangażowanie, kwestia quasi religijna, to się nie zmienia pod wpływem bieżącej sytuacji. Wiara kibica jest bardzo mocna, a przywiązanie do barw niezwykle trwałe" - dodał nauczyciel z Rudy Śląskiej.
Jego zdaniem Ruch to klub legendarny w pełnym tego słowa znaczeniu.
"Ponieważ o nim naprawdę opowiada się legendy. O dośrodkowaniach Gerarda Wodarza do kapelusza trzymanego przez Teodora Peterka, o tym, jak na religii dzieci pytane o imiona Trzech Króli, odpowiadały: Peterek, Wilimowski i Wodarz. O golach Gerarda Cieślika strzelanych ZSRR. I wiele innych" – wyliczył.
Jedną z takich legend był zmarły w 2013 roku Gerard Cieślik. Rozegrał w barwach "Niebieskich" 237 spotkań i zdobył 167 goli. Nigdy nie zmienił klubu.
"Gdybym zaczynał życie jeszcze raz, też zostałbym piłkarzem. Chyba nie ma nic lepszego" – mówił w rozmowie z PAP. Do końca życia mieszkał niedaleko stadionu i bywał na meczach. Był nazywany kibiców "panem Gerardem" i cieszył się rzadko spotykanym szacunkiem.
Godoj przyznał, że ostatnie lata są trudne dla sympatyków 14-krotnego mistrza Polski, który po trzech kolejnych spadkach gra w trzeciej lidze.
"Wielu kibiców zasiadających dziś na trybunach stadionu przy Cichej nie pamięta zdobycia mistrzostwa, bo ostatnie to 1989 rok, czy Pucharu Polski w 1996 roku, a mimo to są i trwają na przekór porażkom" – zaznaczył.
Przypomniał porażkę z Pogonią Siedlce 0:6 w dniu 98. urodzin klubu czy przegraną z Legią 1:4 (2015) w 80. rocznicę oddania do użytku stadionu.
"Wspólne przeżywanie takich klęsk hartuje. My się znamy, od lat zajmujemy te same miejsca na trybunach. Czasem jest smutek po spadku, czasem radość po zdobyciu medalu. To jest właśnie Ruch. Huśtawka emocji od 30 lat. Kto nie jest kibicem – nie zrozumie tego" – ocenił.
W tym sezonie niektóre ligowe mecze "Niebieskich" przyciągnęły na stadion ponad pięć tysięcy ludzi. Na spotkanie, które z racji przerwy w rozgrywkach się nie odbyło, sprzedano ponad 2300 wirtualnych biletów.
"To wymyka się prostym odpowiedziom. Moim zdaniem obecność na każdym meczu to niemal obowiązek, choć oczywiście fajniej, kiedy rywal budzi emocje. Serce podpowiada, że wrócimy na szczyt. Czy to potrwa pięć lat czy dziesięć? Nie wiem. Widzimy, że w klubie dzieje się ostatnio wiele pozytywnych rzeczy, więc wiara jest" – podsumował Godoj.
28 sierpnia 2014 prowadzeni przez słowackiego trenera Jana Kociana "Niebiescy" przegrali w Kijowie z Metalistem Charków 0:1 w rewanżowym meczu ostatniej rundy kwalifikacji Ligi Europy. Gol padł po rzucie karnym w dogrywce, pierwszy mecz zakończył się bezbramkowym remisem, więc awansował zespół ukraiński.
Od tego momentu sytuacja bardzo się zmieniła. W mocno zadłużonym klubie zmieniali się prezesi, trenerzy, struktura udziałowców. Latem z powodu zaległości płacowych zastrajkowali pracownicy, zawodnicy z kolei trenowali z przerwami. Ostatecznie klub ruszył. W zimie uruchomiono nowatorską aplikację dla kibiców, którzy robiąc zakupy, wspierają finansowo zespół.
Ruch zdobył dotychczas 14 razy tytuł mistrza Polski, pięciokrotnie był wicemistrzem, a trzykrotnie wywalczył Puchar Polski. Chorzowianie dotarli do ćwierćfinału Pucharu Europy Mistrzów Krajowych (1974/75; odpadli z francuskim AS St Etienne) i Pucharu UEFA (1973/74; z holenderskim Feyenoordem Rotterdam). W roku 1998 przegrali finał Pucharu Intertoto z włoską Bolonią.
W związku z epidemią koronawirusa wszystkie uroczystości "urodzinowe" zostały odwołane.
"Mamy, mimo wszystko, nowe pomysły na ten dzień i będzie się działo..." – powiedział PAP rzecznik Ruchu Tomasz Ferens. Na razie do sprzedaży trafił okolicznościowy porcelanowy serwis do kawy.(PAP)
Autor: Piotr Girczys (PAP)
gir/ pp/