Z okazji 75. rocznicy zakończenia II wojny w Europie brytyjski dziennik „The Times” przypomina losy trzech mniej znanych polskich lotników, którzy walczyli w szeregach Royal Air Force.
Bohaterowie czwartkowego artykułu to Tadeusz Szlenkier, Romuald Szukiewicz i Dominik Mendela. Pierwszy z nich dwa razy został złapany przez Sowietów, gdy próbował się wydostać z okupowanej Polski, a za drugim razem został zesłany do sowieckich łagrów. Do Wielkiej Brytanii trafił - poprzez Bliski Wschód i północną Afrykę - dopiero pod koniec 1942 r., a we wrześniu zaczął latać jako pilot Dywizjonu 308 "Krakowskiego". W styczniu 1945 r. w bitwie nad Gandawą zestrzelił jeden niemiecki samolot, ale wkrótce później sam musiał przymusowo lądować z powodu braku paliwa i mimo nieznacznego uszkodzenia samolotu wyszedł z tego bez szwanku.
Szukiewicz po ucieczce z okupowanej Polski dołączył do Dywizjonu 302, a następnie został pilotem testowym w AFEE - sekcji RAF rozwijającej nowe rodzaje maszyn powietrznych. W 1942 r. omal nie zginął, gdy w trakcie lotu zerwał się ogon szybowca doświadczalnego. Złamał ramię, gdy został wyrzucony z maszyny, a gdy po długich zmaganiach udało mu się otworzyć spadochron, wylądował w gąszczu drzew, które pocięły mu twarz. Jak opisuje gazeta, wiele osób szczerze wierzyło, że blizny pochodzą z pojedynków, a Szukiewicz nigdy ich nie korygował, tylko po prostu się uśmiechał.
Z kolei Mendala był jednym z pierwszych Polaków, którzy zaciągnęli się do RAF - już w 1939 r. Był on członkiem Dywizjonu Bombowego 300 "Ziemi Mazowieckiej". "The Times" opisuje zdarzenie z kwietnia 1942 r., gdy po bombardowaniu Kolonii jego samolot został trafiony, dwóch członków załogi zostało ciężko rannych, wskaźnik kontroli prędkości został uszkodzony, a wracając do Wielkiej Brytanii samolot został omyłkowo wzięty za maszynę wroga i ostrzelany. Mimo wszystko Mendala zdołał bezpiecznie wylądować i cała załoga przeżyła.
Jak przypomina "The Times", mimo że polscy żołnierze odegrali kluczową rolę w II wojnie światowej, nie zostali zaproszeni do udziału w pierwszej paradzie zwycięstwa w 1946 r., gdyż ówczesny brytyjski rząd chciał uniknąć zadrażnień w relacjach ze Związkiem Sowieckim. Dopiero w 2005 r. polscy weterani wzięli udział w paradzie z okazji 60. rocznicy zakończenia wojny.
Gazeta cytuje też ambasadora RP Arkadego Rzegockiego, który wezwał władze brytyjskie, by upamiętniły w tym roku polskich żołnierzy razem z brytyjskimi. Polski dyplomata powiedział, że zarówno takie historie mniej znanych lotników, jak i bardziej znane - Dywizjonu 303, kryptologów, którzy złamali kod Enigmy, generałów Maczka i Andersa, Cichociemnych i wielu innych pokazują, jak istotną rolę odegrali Polacy w walce o wolność świata.
"Ich waleczność, waleczność, duch koleżeństwa i solidarność z innymi narodami, zwłaszcza z Wielką Brytanią, zasługują na upamiętnienie w tym szczególnym roku" - przekonuje ambasador.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ jar/