O polskim uchodźstwie politycznym oraz o jego historycznym i kulturowym dziedzictwie PAP rozmawia z historykiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego, prof. Tomaszem Gąsowskim.W poniedziałek na UJ odbędzie się debata nt. emigracji niepodległościowej „Londyn – Polska poza Polską”. PAP: Czy istnieje coś takiego jak fenomen polskiego Londynu?
Prof. Tomasz Gąsowski: W stolicy Wielkiej Brytanii po II wojnie światowej funkcjonowała wolna duchowo i materialnie namiastka polskiej państwowości. Było to konieczne, gdyż kraj pozostawał nadal pod kontrolą sił zewnętrznych. Dzięki postanowieniom konstytucji kwietniowej z 1935 r. instytucje niepodległego państwa polskiego - prezydent, rząd, partie polityczne – trwały tam aż do grudnia 1990 r. Dopiero gdy Lech Wałęsa objął z wyboru Polaków urząd prezydenta, nasz ówczesny prezydent na uchodźctwie Ryszard Kaczorowski przywiózł z Londynu do Warszawy insygnia władzy przedwojennej Polski: chorągiew prezydencką, oryginał konstytucji, pieczęć majestatyczną Rzeczpospolitej. Oznaczało to, że misja ideowa i polityczna emigracji niepodległościowej została wypełniona.
PAP: Obecna emigracja Polaków różni się od tej sprzed lat.
Prof. Tomasz Gąsowski: Wyróżniamy dwa rodzaje emigracji: ekonomiczną, czyli zarobkową, i polityczną, czyli niepodległościową. Dziś Polacy wyjeżdżają, aby lepiej zarabiać i wygodniej żyć. Do 1990 r. emigrowali, ponieważ nie akceptowali ustroju politycznego i starali się działać na rzecz niepodległości.
PAP: Kiedy rozpoczęła się emigracja polityczna?
Prof. Tomasz Gąsowski: Po upadku powstania listopadowego w 1831 r.. Wtedy to narodziła się tzw. „Wielka emigracja”. Większość Polaków - ok. 8 tys. - skupiła się we Francji. Był to chyba pierwszy na świecie przykład emigracji politycznej - gdy elita polityczna i kulturalna jakiegoś państwa z przyczyn politycznych chroni się w innym kraju, a ten zapewnia jej opiekę, miejsca do mieszkania, wsparcie finansowe, pozwala żyć własnym życiem ideowym i kulturalnym. Po klęsce powstania styczniowego w 1863 r. we Francji i Szwajcarii szukała schronienia następna grupa Polaków. Kolejne fale emigrantów płyną na Zachód po przegranej kampanii wrześniowej w 1939 r. Po wojnie część z emigrantów zdecydowała się nie wracać do kraju i tak narodziła tzw. II Wielka emigracja. Wśród emigrantów, zwanych „Niezłomnymi”, znaleźli się żołnierze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, byli jeńcy niemieckich i sowieckich obozów, a także Polacy z Kresów, których „małe ojczyzny” znalazły się po drugiej stronie granicy. W rezultacie po II wojnie światowej na Zachodzie znalazło się ok. 575 tys. obywateli II Rzeczpospolitej.
Prof. Tomasz Gąsowski: W stolicy Wielkiej Brytanii po II wojnie światowej funkcjonowała wolna duchowo i materialnie namiastka polskiej państwowości. Było to konieczne, gdyż kraj pozostawał nadal pod kontrolą sił zewnętrznych. Dzięki postanowieniom konstytucji kwietniowej z 1935 r. instytucje niepodległego państwa polskiego - prezydent, rząd, partie polityczne – trwały tam aż do grudnia 1990 r.
PAP: Jak kraje zachodnie przyjmowały Polaków?
Prof. Tomasz Gąsowski: Ślady polskiej „diaspory”, emigracji niepodległościowej, znajdziemy nie tylko we Francji, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Niemczech i Stanach Zjednoczonych, ale też w wielu odległych zakątkach wolnego świata, np. w Australii, Nowej Zelandii, Kanadzie, Indiach, Republice Południowej Afryki. Trzeba tu zaznaczyć, że los emigrantów politycznych nigdy nie jest wesoły, a owi przybysze stanowią też niemały problem dla krajów udzielających im długotrwałej gościny.
PAP: Czy Polacy radzili sobie na obczyźnie?
Prof. Tomasz Gąsowski: Warunki adaptacyjne były trudne. Po pierwsze istniała bariera językowej, niewielu Polaków znało język angielski. Po drugie z powodów ekonomicznych; emigrantom nie oferowano lukratywnych miejsc pracy. Polacy w pewnym sensie ulegli degradacji społecznej. Wielu wykształconych, m.in. wysokiej rangi oficerów, musiało pracować fizycznie by się utrzymać. Niektórzy próbowali szczęścia w rolnictwie. Ponad 75 proc. uchodźców to mężczyźni w wieku średnim. Niewielu z nich udało się sprowadzić rodziny, niektórzy założyli nowe.
W latach 40. XX w. Polacy mogli się kształcić w Wielkiej Brytanii w dwóch ośrodkach akademickich: w Uniwersytecie Saint Andrews w Edynburgu i w Uniwersytecie Oxfordzkim. Tam przez kilka lat, na specjalnych „polskich wydziałach”, zdemobilizowani żołnierze zdobywali kwalifikacje medyczne i prawnicze dostosowane do warunków brytyjskich.
PAP: Jakie dziś jest dziedzictwo emigracji politycznej?
Prof. Tomasz Gąsowski: Ogromne, ponieważ tylko na obczyźnie swobodnie rozwijała się polska kultura. Podczas „Wielkiej emigracji” powstały ważne dzieła Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Fryderyka Chopina i innych twórców. Potem, z powojennych kręgów emigracyjnych wyszedł przecież noblista Czesław Miłosz, a ponadto trzeba wymienić pisarzy: Witolda Gombrowicza, Kazimierza Wierzyńskiego, Jana Lechonia, Józefa Mackiewicza, Andrzeja Bobkowskiego, muzyków: sir Andrzeja Panufnika czy Romana Palestra. Lista tych emigracyjnych intelektualistów i twórców jest długa. Uchodźcy wydawali gazety i periodyki, mieli teatr oraz inne instytucje kulturalne i towarzystwa naukowe. We Francji, w Maisons-Laffitte pod Paryżem, działał Instytut Literacki wydający miesięcznik „Kultura”, "Zeszyty Historyczne” oraz całe mnóstwo znakomitej literatury. Od 1953 r. Radio Wolna Europa informowało o wydarzeniach na świecie i w Polsce.
Niektóre z emigracyjnych instytucji naukowych przetrwały do dziś, np. Biblioteka Polska w Paryżu, w Londynie zaś Polski Uniwersytet na Obczyźnie, Instytuty Józefa Piłsudskiego oraz Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego, z kolei w Nowym Jorku - Instytut Piłsudskiego, a w Chicago - Muzeum Polskie. Na początku lat 90. XX w. planowano sprowadzić zbiory tych instytucji do Polski. Tak się jednak nie stało. Biorąc pod uwagę nieuchronne ubywanie opiekunów i strażników tego dziedzictwa, istnieje realne zagrożenie, że może ono przepaść. Obowiązkiem obecnie rządzącego pokolenia jest zapobiec temu.
Rozmawiała Beata Kołodziej (PAP)
***
W poniedziałek, 17 grudnia o godz. 12:00 w Instytucie Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego (Collegium Witkowskiego, ul. Gołębia 13 Kraków, sala nr 17) odbędzie się debata „Londyn - Polska poza Polską?” poświęcona najstarszej polskiej emigracji w Londynie. Organizatorem debaty są Muzeum PRL-u (krakowski oddział Muzeum Historii Polski w Warszawie) oraz Koło Naukowe Historyków Studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Gośćmi spotkania będą m.in. Jerzy Kucięba-Kirk – polski londyńczyk, emigrant świadek historii; dr hab. Arkady Rzegocki – politolog z Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz prof. dr hab. Tomasz Gąsowski – historyk z Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego.
bko/ woj/