Urodził się 16 czerwca 1899 r. w Warszawie. Był podporucznikiem kawalerii w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Odznaczył się na polu bitwy – za poprowadzenie szarży kawalerii otrzymał Krzyż Walecznych. Odszedł ze służby w 1934 r., sklasyfikowany wówczas jako oficer rezerwy 1. Pułku Strzelców Konnych.
Rokicki i dyplomacja
Rok później ożenił się z Marią Goldman, jednocześnie rozwijał podjętą dwa lata wcześniej karierę w dyplomacji. Początkowo został pracownikiem kontraktowym konsulatu Rzeczypospolitej w Mińsku, następnie, do roku 1936, pełnił funkcję wicekonsula w Rydze.
Przez kolejne dwa lata pracował w poselstwie polskim w Kairze, a potem, przez dokładnie cały okres II wojny światowej – był wicekonsulem w Bernie. I to właśnie z tym miejscem wiązać się będzie najbardziej niezwykły epizod w życiu Rokickiego.
Rokicki w Grupie Berneńskiej
Rokicki był członkiem tzw. Grupy Berneńskiej, w której w latach 1941–1943 przygotowywał fałszywe paszporty krajów Ameryki Południowej. Dzięki nim setki Żydów z gett uniknęło wywiezienia do obozów zagłady, wielu doczekało końca wojny. W skład grupy wchodzili dyplomaci żydowskiego i polskiego pochodzenia: Aleksander Ładoś, Stefan Ryniewicz, dyplomata Juliusz Kühl, a przede wszystkim konsul Konstanty Rokicki, który przyczynił się osobiście do powstania ok. 50 proc. wszystkich dokumentów określanych mianem paszportów Ładosia. Do grupy należeli także poseł na Sejm II RP Abraham Silberschein oraz przedstawiciel organizacji żydowskich Chaim Eiss.
„Rokicki po 1945 r. nie pozostawił po sobie wspomnień ani osobistych notatek. Ostatnie pochodzą jeszcze z jego pracy w konsulacie w Bernie w latach 1939–1945, gdy był podwładnym posła Ładosia i jego zastępcy Ryniewicza oraz przełożonym Kühla, żydowskiego współpracownika wojennego poselstwa RP. Razem stworzą nieformalny zespół nazwany później Grupą Berneńską lub – lepiej – Grupą Ładosia. Razem z żydowskimi partnerami Abrahamem Silberscheinem i Chaimem Eissem wyprodukują dokumenty latynoamerykańskie dla co najmniej 4 tys. osób, kupując je za pokaźne łapówki od przedstawicieli miejscowej elity prawniczej, konsulów honorowych Paragwaju, Hondurasu i Haiti. Większość z nich to paszporty Rokickiego, reszta to dokumenty wytworzone według stworzonego przezeń wzorca” – pisał na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” ambasador Polski w Szwajcarii Jakub Kumoch.
Juliusz Kühl w swoich zeznaniach przybliżał szczegóły operacji. Jak wspominał, formularze były odbierane od Rudolfa Hügliego – konsula honorowego Paragwaju – wypełniane przez Rokickiego, a następnie ponownie przekazywane Hügliemu do podpisu. Oczywiście był to tylko kluczowy moment znacznie bardziej skomplikowanego procesu. Najpierw z okupowanej Polski, lub z Londynu, wysyłano do Berna listy osób wraz ze zdjęciami. Tymi samymi drogami szły pieniądze, zbierane bądź przez organizacje żydowskie, bądź przez polski rząd emigracyjny jako fundusz na pomoc uchodźcom. Gotowe zaś paszporty szmuglowano do gett w Warszawie i Będzinie oraz niemieckich obozów koncentracyjnych Vught i Westerbork w Holandii. Ich odbiorcy trafiali do podobozów dla internowanych, unikając komór gazowych. Wiedzieli, co zawdzięczają Rokickiemu. Napisali nawet list z podziękowaniem, który wysłali na adres rządu londyńskiego, ale sam Rokicki nigdy się o nim nie dowiedział. Pismo przeleżało w archiwach ponad siedemdziesiąt lat.
Powojenne losy Rokickiego
Nie wiadomo, jak do tego doszło i co było przyczyną, ale po wojnie członkowie grupy praktycznie nie utrzymywali z sobą kontaktów, a z pewnością nie robił tego Rokicki. W momencie, w którym okazało się, że w Polsce przejmuje władzę rząd prosowiecki, po prostu wyszedł z konsulatu i nigdy do niego nie wrócił. Nie otrzymał odprawy ani emerytury – miał zresztą wówczas zaledwie czterdzieści sześć lat.
Wszystko jednak wskazuje na to, że Rokickiemu nie udało się niczego zacząć, a tak naprawdę nie wiadomo nawet, czy próbował. Ryniewicz prowadził myjnię w Buenos Aires, Kühl założył w USA firmę budowlaną, Ładoś natomiast po kilku nieudanych interesach dożył dni w biedzie. O działaniach Rokickiego tymczasem nie wiemy właściwie nic. Ze wspomnień jego córki wynika, że w którymś momencie się rozwiódł, wiadomo też, że kilkukrotnie zmieniał miejsce zamieszkania.
Z powodu biedy Rokickiego niewiele brakowało, a zostałby odesłany do Polski – co w roku 1946 z wysokim prawdopodobieństwem mogłoby skończyć się śmiercią w którejś z ubeckich katowni: piłsudczyk i dyplomata „faszystowskiego” (jak przedstawiała go sowiecka propaganda) rządu to co najmniej dwa dobre powody do wyroku.
Na szczęście w tamtym właśnie momencie otrzymał jedyną nagrodę za swoją bezinteresowną pomoc Żydom. Szwajcarska policja chciała wydalić go z kraju z powodu „wątpliwości odnośnie do sytuacji majątkowej”, ponieważ w tym kraju niechętnie patrzono na ubogich imigrantów. Gdy jednak szwajcarskie MSZ zapewniło policję, że Rokicki fałszował w czasie wojny paszporty nie dla zysku, lecz z pobudek patriotycznych i mimo ubóstwa, pozwolono mu zostać.
Rokicki w przytułkach dla ubogich
Konstanty Rokicki ostatnie lata przeżył jako uchodźca polityczny w przytułkach dla ubogich. Zmarł 18 lipca 1958 r. w Lucernie, zupełnie zapomniany zarówno w ojczyźnie, jak i na emigracji. Ambasador Kumoch pisał: „W połowie lipca 1958 r. dwie gazety w szwajcarskiej Lucernie zamieszczają drobne ogłoszenie, które nawet przy najlepszych chęciach nie może być nazwane nekrologiem. Rubryka nazywa się zresztą +Zgony+. Nikt w niej nie informuje +z głębokim żalem+ ani nikt nikogo nie opłakuje. Suche fakty: +Konstanty Rokicki, zawód: urzędnik konsularny, obywatel polski, urodzony 1899, Flüelen, kanton Uri, pogrzeb w poniedziałek, 10.00+. Dwa dni później Rokicki zostanie zakopany w sekcji dla ubogich na cmentarzu w Lucernie. Nic nie wskazuje na to, by ktokolwiek był obecny na jego pogrzebie. Dwadzieścia lat później usypany z ziemi kopiec przestanie istnieć, następnie nagrobki zmienione zostaną w trawnik”.
Obecnie sytuacja wygląda już inaczej; m.in. dzięki staraniom Jakuba Kumocha zlokalizowano miejsce pochówku Rokickiego i w 2018 r. wystawiono mu nowy nagrobek, z należnymi honorami. W roku 2019 Rokicki został również uznany za Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.(PAP)