W Warszawie powinno być miejsce dla ulic, wspólnej ulicy, parku albo skweru im. Aleksandra Ładosia i Konstantego Rokickiego – mówi w piątek PAP dyrektor Muzeum Auschwitz Piotr Cywiński, komentując inicjatywę nazwania warszawskich ulic na cześć polskich dyplomatów, którzy ratowali Żydów.
O nazwanie stołecznych ulic imionami Aleksandra Ładosia i Konstantego Rokickiego zaapelowała w liście do prezydenta m.st. Warszawy Rafała Trzaskowskiego i Rady m.st. grupa ocalonych z Holokaustu i ich potomków. Jak podkreślili, "gest taki przypominałby o przeszłości, ale być może stanowił również inspirację dla przyszłych pokoleń, którym uświadamiałby, że nawet w czasach największych zagrożeń i tragedii można uczynić coś dla dobra ludzkości". Autorzy listu przypomnieli, że obaj mężczyźni "fałszując dokumenty tożsamości, fałszowali ludzkie przeznaczenia i tym samym ratowali ludzkie życie". "Byli najprawdziwszymi z bohaterów, działającymi z pobudek etycznych i pomimo wielkiego ryzyka, nie licząc na osobiste korzyści, ani materialne, ani symboliczne" - czytamy.
Do apelu odniósł się dyrektor Muzeum Auschwitz. Jak poinformował, po przeczytaniu listu grupy ocalonych z Holokaustu, w piątek wystosował do Trzaskowskiego i Rady m.st. Warszawy własny list ze słowami poparcia dla tej inicjatywy. "Tak się składa, że jestem warszawiakiem, który przez ładnych parę lat - tzn. cały mój nastoletni okres - mieszkał w Szwajcarii, także ta kwestia jest mi wyjątkowo bliska. Do Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau trafiła część poważna archiwaliów po akcji berneńskiej, która w związku z tym jest mi dobrze znana. Wydaje mi się, że jest to bardzo zacna inicjatywa i w pełni uzasadniony wniosek" - zaznaczył.
Cywiński wyraził nadzieję, że ta inicjatywa "nie będzie postrzegana jako projekt polityczny, ale jako normalna, ludzka kwestia, szalenie ważna i dosyć unikatowa na skalę II wojny światowej". "To byli dyplomaci polscy, którzy działali jednak na granicy swoich pełnomocnictw, produkując fałszywe paszporty. Są kraje, gdzie to wzbudza dzisiaj zdziwienie i dyplomaci zadają pytanie, jak to jest możliwe, żeby urzędnik, funkcjonariusz państwowy poświadczał nieprawdę? My odpowiadamy, że czasami hierarchia wartości tego wymaga. To jest ten przypadek dosyć wspaniały, unikatowy, bohaterski i wydaje mi się, że w Warszawie powinno być miejsce dla takich dwóch ulic, wspólnej ulicy, parku albo skweru" - podsumował.
Grupa Aleksandra Ładosia była nielegalną polsko-żydowską strukturą zajmującą się masowym fałszowaniem dokumentów dla ratowania Żydów podczas II wojny światowej, głównie w i po okresie tzw. Akcji Reinhardt, której celem była zagłada ludności żydowskiej. Grupa ta działała w latach 1942-43 w polskim poselstwie w Bernie w Szwajcarii i narażeniem życia uzyskiwała paszporty państw Ameryki Południowej. Fałszywe dokumenty trafiały do Żydów, którzy dzięki nim unikali wywózek do niemieckich obozów zagłady. Posiadacze paszportów trafiali do obozów dla internowanych w Niemczech, m.in. w Tittmoning, Liebenau, Boelsenberg oraz do okupowanej Francji w Vittel, dzięki czemu część z nich doczekała końca wojny.
W skład Grupy Ładosia (określanej także jako Grupa Berneńska) wchodzili dyplomaci żydowskiego i polskiego pochodzenia, m.in. konsul Rzeczypospolitej Polskiej w Bernie w latach 1939-45 Konstanty Rokicki, ambasador Aleksander Ładoś, jego zastępca Stefan Ryniewicz i dyplomata Juliusz Kuehl. Należeli do niej także poseł na Sejm II RP Abraham Silberschein oraz przedstawiciel organizacji żydowskich Chaim Eiss. (PAP)
autorka: Daria Porycka
dap/ aszw/