„Wyniki wojen nieraz decydują o dalszym rozwoju gospodarki. Same jednak zależą od potencjału gospodarek walczących stron” – przypomina redakcja miesięcznika „Mówią wieki”. W najnowszym numerze specjalnym historycy przypominają o zależności między pieniędzmi a dominacją na polach bitew.
Wśród historyków gospodarki od ponad stulecia trwa wielki spór o to, czy wojna jest czynnikiem przyspieszającym czy opóźniającym rozwój gospodarczy. Tuż przed wybuchem I wojny światowej niemiecki ekonomista i historyk Werner Sombart stwierdził, że rozwój nowożytnej sztuki wojennej był wstępem do budowy nowoczesnego przemysłu – ery skoncentrowanego kapitału i masowej produkcji. Inni historycy, już doświadczeni koszmarami XX wieku, włącznie z zagrożeniem wojną jądrową, zwracali uwagę, że przemysł narodził się w Anglii, która od końca XVII wieku nie była areną jakiegokolwiek konfliktu zbrojnego. W artykule wstępnym redaktor naczelny miesięcznika prof. Michał Kopczyński podkreśla, że celem „Mówią wieki” nie jest rozstrzygnięcie tego sporu, ale podkreślenie, że „historia gospodarcza i historia wojskowości, uchodzące w czasach naukowej specjalizacji za odrębne subdyscypliny nauk historycznych, mają ze sobą wiele wspólnego”.
Refleksje autorów numeru specjalnego obejmują okres ostatnich niemal półtora tysiąca lat – od zarania średniowiecza, aż po schyłek XIX wieku. W historii wojskowości wielką popularnością cieszy się pojęcie „rewolucji militarnej”, która odmieniła pola bitew siedemnastowiecznej Europy. Znacznie rzadziej pamiętana jest inna rewolucja, która dokonała się w okresie tzw. „wieków ciemnych” następujących po upadku Cesarstwa Rzymskiego. Otwierający numer artykuł poświęcony „karolińskiej rewolucji militarnej” przybliża trwający w historiografii spór o genezę i znaczenie pojawienia się na ówczesnych polach bitew rycerskiej konnicy, która na kolejne stulecia stała się symbolem epoki. Wydaje się, że nieprzypadkowo francuski dowódca z czasów największego konfliktu średniowiecza – wojny stuletniej – hrabia Jean de Bueil stwierdził: „Wszelka władza i wszelkie panowanie wzięło początek z wojny”.
W czasie, gdy wygłaszał tę opinię nad Bałtykiem trwał równie długi konflikt polityczny, który miał przynieść zupełną klęskę jednej z najdoskonalszych machin wojskowych ówczesnej Europy. W powszechnej opinii klęska pod Grunwaldem na trwałe osłabiła potencjał wojskowy państwa krzyżackiego. Dr Bartłomiej Dźwigała z UKSW zauważa znaczenie kolejnych wyniszczających wojen toczonych w ciągu kolejnego ćwierćwiecza. Dziś są niemal zupełnie zapomniane, ale mimo braku spektakularnych bitew ich znaczenie dorównuje wojnie z lat 1409-1411. „Trzy wielkie kampanie wojenne stanowiące wspólny wysiłek Polski i Litwy z lat 1410, 1414 oraz 1422 doprowadziły do złamania krzyżackiej potęgi: zakon stracił prestiż, siłę wojskową i gospodarkę” – podkreśla historyk.
Czasy ostatnich wojen z krzyżakami to moment triumfów wojsk zaciężnych. Służba w tych oddziałach była niezwykle atrakcyjna, ale wysiłek wojenny oparty o najemników doprowadzał skarbce państw do stanu zapaści. Polskim władcom z trudnością udawało się uniknąć losu państwa krzyżackiego, które utraciło swoją stolicę w wyniku buntu zaciężnych wojsk czeskich. Dr Przemysław Gawron z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach podkreśla, że kryzys finansowy przyczynił się do „sformułowania programu reform skarbowych przez ruch egzekucyjny i doprowadził do częściowej przebudowy ustroju Korony”.
Historycy przypominają również biografie wybitnych dowódców, prawdziwych „menedżerów” potężnych armii. Wielu z nich łączyło umiejętności planowania strategicznego na polu bitwy z zarządzaniem środkami finansowymi. Do tej grupy należał między innymi Albrecht von Wallenstein – kondotier i przedsiębiorca wojenny. Wallenstein doskonale rozumiał, że kluczem do przetrwania jego armii jest doskonała organizacja. „Dalekie przemarsze i wielkie bitwy nie byłyby możliwe bez oficerów prowiantowych (prowiantmistrzów), dowódców taborów, komendantów żandarmerii polowej, prokuratorów wojskowych, skarbników i przede wszystkim tzw. inkasentów, czyli oficerów odpowiedzialnych za ściąganie kontrybucji” – pisze historyk wojskowości Paweł Skworoda. Nie należy zapominać, że metody stosowane przez Wallensteina i innych dowódców wielkich wojen siedemnastego stulecia były olbrzymią tragedią dla ludności cywilnej zamieszkujące tereny przemarszu wielkich armii.
Kilkadziesiąt lat później z wyzwaniami organizacyjnymi machiny wojskowej zmierzył się Ludwik XIV. W czasie swojego długiego panowania wielokrotnie deklarował, że „ambicja i chęć osiągnięcia chwały są zawsze wybaczalne u władcy”. Skutkiem tego założenia był bezprecedensowy wzrost potęgi Francji, ale jej koszt był ogromny. „W chwili śmierci Ludwika XIV Francja, chociaż urosła do rangi niekwestionowanego mocarstwa europejskiego, ponownie stała na granicy bankructwa. Tym razem musiała zmobilizować środki krajowe, poważnie nadszarpnięte przez krach gospodarczy, na próby podtrzymania kosztownego imperium” – zauważa Michał Bąk z Wydziału Historii UW.
Najnowszy numer „Mówią wieki” może zainteresować również pasjonatów dziejów historii prawa międzynarodowego. Gdy na siedemnastowiecznych polach bitew trwały starcia wielu uczonych myślało nad stworzeniem systemu prawa gwarantującego choćby częściowe ograniczenie konfliktów. Wielki rozwój żeglugi i handlu międzynarodowego sprawił, że koniecznością stało się uregulowanie statusu oceanów. Dwaj prawnicy – Hugo Grocjusz i John Selden – stworzyło dwie konkurencyjne, ale wzajemnie uzupełniające się koncepcje prawa morskiego. Ten pierwszy opowiadał się za wolnością mórz, Brytyjczyk za wyłącznością wód przybrzeżnych. Jak zauważa dr Jan Jerzy Sowa z Uniwersytetu w Białymstoku, ówczesny konflikt jurystów był pokłosiem trwającej rywalizacji mocarstw o zwycięstwo w wyścigu o status światowej potęgi handlowej.
Dążenie do jak najdoskonalszego przygotowania gospodarki do wojny nie jest jedynym elementem rywalizacji ekonomicznej rywalizacji mocarstw. Francuski historyk Thierry Lentz przybliża czytelnikom przeprowadzoną przez napoleońską Francję wielką operację fałszowania banknotów i innych papierów wartościowych drukowanych przez przeciwników cesarza. W tym samym czasie na wschodniej flance napoleońskiej Europy „małe państwo wielkich nadziei” zmagało się z problemem stworzenia armii zdolnej zapewnić mu przetrwanie we wrogim otoczeniu. Władze Księstwa Warszawskiego upatrywały nadziei w modernizacji gospodarki i jej ochronie przed importem. „W sferze gospodarki wiązało się to z opieką nad wciąż raczkującym przemysłem – ulgami podatkowymi dla zagranicznych kupców i rzemieślników osiedlających się w Księstwie, ograniczeniami w imporcie produktów, które mogły być wykorzystane w rzemiośle na rynku krajowym, czy zakazem eksportu towarów, które były szczególnie ważne dla funkcjonowania armii” – stwierdza Hubert Korzeniowski, student historii na UW.
Kilkadziesiąt lat później w Europie miała miejsce kolejna „rewolucja militarna” wywołana rewolucją przemysłową. Armie bardzo szybko potrafiły wykorzystać najnowsze zdobycze nauki i techniki. W czasie wojny krymskiej kłopoty armii brytyjskiej skłoniły rząd Zjednoczonego Królestwo do zwrócenia się do najwybitniejszych ówczesnych umysłów. „Przełomowe znaczenie wojny krymskiej nie polegało ani na radykalnej zmianie stosunków politycznych, ani na zastosowaniu podczas działań wojennych jakichś rewolucyjnych systemów uzbrojenia. Prawdziwym przełomem okazało się wciągnięcie w orbitę produkcji uzbrojenia cywilnych inżynierów” – podkreśla prof. Michał Kopczyński.
Nieco później dostrzeżono potencjał kolei żelaznych. Do wojny z użyciem transportu kolejowego znakomicie przygotowali się Prusacy. Prof. Zbigniew Tucholski i Maciej Krawczyk zauważają, że jej zastosowanie było jednym z ważnych atutów w wojnie z Francją w latach 1870-1871. Jak wielkim wyzwaniem jest odpowiednie przygotowanie kolei do kampanii wojennej przekonali się Rosjanie w czasie wojny z Japonią. „Po klęsce w wojnie z Japonią okazało się, że imperium carów było kolosem na glinianych nogach. Konflikt dowiódł także tego, że na państwowych inwestycjach nie warto oszczędzać” – podkreśla redaktor „Mówią wieki” Tomasz Bohun.
Numer specjalny jest do pobrania tutaj
skp/