Na około 10 tysięcy niemieckich członków załogi oświęcimskiej, przed zachodnioniemieckimi sądami po wojnie stanęły bodajże 42 osoby. Trzeba sobie te liczby uświadomić - mówi profesor Bogdan Musiał w rozmowie z PAP na temat zbrodni niemieckich z okresu II wojny światowej. I dodaje, że „w Niemczech w ogóle się nie wspomina, że sprawcy z Auschwitz byli chronieni przez państwo zachodnioniemieckie po wojnie. Nie było tak, jak oni teraz twierdzą, że państwo zawiodło w ściganiu zbrodniarzy”.
"W Niemczech to już w pewnym sensie rytuał polityczny, że 27 stycznia obchodzi się dzień wyzwolenia Auschwitz" - podkreśla historyk, żyjący w Niemczech prof. Bogdan Musiał. I dodaje, że "Auschwitz jest ikoną zagłady Żydów. Podobnie zresztą, jak na całym Zachodzie". Ale jak uważa profesor: "My, Polacy, wiemy, że to jest część prawdy o Auschwitz, ale Zachód tej drugiej części prawdy nie zna albo zna bardzo słabo. Nie wiedzą, że Auschwitz zostało założone przez Niemców dla Polaków, aby ich tam zamykać, internować, że było to, z rozkazu Hitlera, miejsce zagłady inteligencji polskiej. Ale oczywiście skala zbrodni niemieckich w Auschwitz na Żydach i Polakach jest inna. Około 90 procent ofiar z Auschwitz to są Żydzi, tak więc takie podejście nie powinno dziwić".
Profesor Musiał zauważa, że "w Niemczech w ogóle się nie wspomina, że sprawcy z Auschwitz byli chronieni przez państwo zachodnioniemieckie po wojnie. Nie było tak, jak oni teraz twierdzą, że państwo zawiodło w ściganiu zbrodniarzy. O tyle jest to nieprawdą, że państwo niemieckie nigdy nie chciało ścigać zbrodniarzy wojennych".
Na dowód tez profesor Musiał przytacza konkretne liczby, które o tym dobitnie świadczą. "Na około 10 tysięcy niemieckich członków załogi oświęcimskiej przed zachodnioniemieckimi sądami po wojnie stanęły bodajże 42 osoby. Trzeba sobie te liczby uświadomić. W dodatku skazywane były najczęściej +płotki+. Warto pamiętać, że większość tej załogi przeżyła wojnę, ponieważ oni nie byli na froncie. Wielkiego ryzyka to ze sobą nie niosło – być oprawcą w Oświęcimiu. Większość osiedliła się po wojnie w zachodnich Niemczech i tam byli przez państwo chronieni. Przez system prawny, przez ówczesną konstytucję. Bardzo rzadko zdarzało się, że ktoś został pociągnięty do odpowiedzialności, stanął przed sądem".
"Z tych 42 osób sądzonych – spośród, przypominam, 10 tysięcy oprawców - 9 dostało wyroki dożywocia. Podejrzewam, że gdyby Rudolf Hess był sądzony przez niemiecki sąd, to zostałby uwolniony albo dostał jakąś niewielka karę, bo tylko wykonywał rozkazy" - mówi profesor Musiał. I dodaje, że "Niemcy zrobili sobie taką wykładnię, obowiązującą do 2011 czy 2012 roku, że aby zbrodniarza wojennego skazać, to trzeba było udowodnić nie tylko, że zabił, ale że nie robił tego na rozkaz, tylko sam z siebie, niejako dla własnej przyjemności. A świadków nie było, bo zginęli w komorach gazowych".
Jeśli chodzi o Rudolfa Hessa, który stanął przed sądem polskim w Warszawie to historyk nie ma wątpliwości, że "z punktu widzenia prawnego, historycznego ten proces stał na bardzo wysokim poziomie. To, czego polscy sędziowie i polscy śledczy dokonali, jest nieporównywalne z tym, co zrobiono w słynnym procesie frankfurckim (proces załogi niemieckiego obozu Auschwitz - PAP)" - podkreśla profesor Bogdan Musiał.
Zdaniem historyka za mało sobie uświadamiamy, że wiedzę o tym, co się działo w Auschwitz, zawdzięczamy praktycznie Polakom. "Polskie sądy, Pilecki, podziemie, Jan Sehn, który był niesamowitym sędzią śledczym. Polacy powinni koncentrować się na tym. Pokazywać z jednej strony w jaki sposób Niemcy traktowali swoich zbrodniarzy, a z drugiej - wkład Polaków w wyjaśnienie tych wszystkich zbrodni". Bo tej świadomości, zdaniem Musiała, nie ma. "Narracja zachodnia opiera się w dużej mierze na relacjach Żydów, którzy przeżyli zagładę. Pokazują one siłą rzeczy tylko pewien wycinek zdarzeń. Natomiast to, czego dokonali Polacy od 1942 roku to jest niesamowite i z historycznego i z prawnego punktu widzenia".
A co z Rosjanami i ich stosunkiem do Auschwitz? Profesor uważa, że "fakt, że Armia Czerwona wyzwoliła Auschwitz, jest wykorzystywany w ich propagandzie historycznej. "Z ich punktu widzenia (Rosji - PAP) aż się prosi, żeby to wykorzystywać. W pewnym sensie między Izraelem i Rosją tworzy się pewien sojusz w polityce historycznej, jeśli chodzi o Auschwitz" - zauważa profesor Musiał. Zdaniem historyka "Dla Żydów, którzy byli w obozie, Armia Czerwona jest wyzwolicielem. I niezależnie od tego, jakie mieli nastawienie, po prostu byli wdzięczni za uratowanie życia".
"To się także przekłada na politykę historyczną Izraela. Rosja putinowska to bardzo chętnie, ofensywnie wykorzystuje" - twierdzi profesor Bogdan Musiał i podkreśla jednak. że "musimy zdawać sobie sprawę, że ci, którzy byli w niemieckich obozach, zawdzięczają życie Armii Czerwonej. Musimy to przyjąć do wiadomości i umieć się z tym obchodzić, to jest bardzo istotne. Zresztą także dla Polaków, chociaż byli antykomunistami, to też jednak było wyzwolenie".
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
bml/ kgod/