100 lat temu, 18 marca 1921 r., w Rydze zawarto traktat pokojowy kończący wojnę polsko-bolszewicką. Jego zapisy wyznaczały granice państwa polskiego na wschodzie. Porozumienie stanowiło o odszkodowaniach dla Polski i miało regulować sprawy repatriacji oraz polityki wobec ludności polskiej na terenie Rosji Sowieckiej.
W marcu 1920 r. rząd RP po raz pierwszy określił kwestię celów, do jakich mieli dążyć polscy negocjatorzy prowadzący ewentualne rozmowy z bolszewicką Rosją. Według premiera Leopolda Skulskiego oraz ministra spraw zagranicznych Stanisława Patka polskim „planem maksimum” miał być powrót do granicy polsko-rosyjskiej sprzed pierwszego rozbioru. Jeśli spełnienie tego postulatu byłoby niemożliwe, to granica miała spełnić polskie wymagania „strategiczne, ekonomiczne i administracyjne”. Mimo że rząd Skulskiego był złożony głównie z przedstawicieli endecji, to jego ministrowie nie wykluczali częściowej realizacji koncepcji federacyjnej Piłsudskiego. Pierwszy polski „plan wschodni” zakładał zbudowanie niepodległego, powiązanego z Polską państwa ukraińskiego. Słabość białoruskiego ruchu narodowego i wrogość Litwy wykluczały istnienie szerszego związku narodów Europy Środkowej. Tylko pozorne zwycięstwo wyprawy kijowskiej, która rozpoczęła się kilka tygodni po uzgodnieniu polskich warunków pokoju, przekreślało realizację choćby tak skromnej idei federacyjnej.
Porażka koncepcji Piłsudskiego
Dramatyczna sytuacja militarna w lipcu 1920 r. sprawiła, że ambitne założenia budowy nowego ładu wschodniego były już całkowicie nieaktualne. Piłsudski był zaś oskarżany o prowadzenie kresowego awanturnictwa.
Zwycięstwo polskie w bitwie nad Niemnem kończyło akcje zbrojne w trwającej niemal dwa lata wojnie polsko-bolszewickiej. 12 października 1920 r. w Rydze podpisano rozejm ustalający, że wszelkie działania wojenne zostaną przerwane najpóźniej 18 października. Mimo to marszałek Piłsudski nakazał kontynuować walki do ostatniej chwili, czego uwieńczeniem było zajęcie bez starć Mińska ostatniego dnia wojny. Koncepcji federacyjnej miało służyć również wyreżyserowane przez Piłsudskiego zajęcie Wilna przez oddziały gen. Lucjana Żeligowskiego. Rząd Litwy po raz kolejny odrzucił idee federacyjne.
Ale wcześniej rokowania rozpoczęły się w dramatycznych dla Polski okolicznościach. W sierpniu 1920 r., gdy Sowieci parli na Warszawę i zagrażali niepodległości Polski, ze stolicy pojechała do Mińska delegacja na rozmowy pokojowe. Stawiane przez Sowietów warunki były całkowicie nie do przyjęcia dla strony polskiej. Bolszewicy domagali się m.in. ograniczenia liczebności polskiej armii do 50 tys. żołnierzy, granicy na Linii Curzona oraz powołania milicji robotniczych. Tak upokarzające warunki miały służyć przejęciu władzy nad Wisłą przez Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski i w efekcie przekształceniu kraju w teren rządzony przez Sowietów. Na taki scenariusz wskazywały tajne depesze sowieckie przechwytywane w lipcu i sierpniu 1920 r. przez polski radiowywiad. Do przyjęcia tych warunków nakłaniały Polskę niektóre mocarstwa zachodnie, m.in. Wielka Brytania.
Zwrot w negocjacjach po Bitwie Warszawskiej
Sytuacja zmieniła się chwilę później. Klęska Michaiła Tuchaczewskiego pod Warszawą skłoniła polski rząd do zdecydowanego zerwania negocjacji. W długiej nocie skierowanej do Sowietów czytamy: „Delegacja polska oświadcza, iż zasady pokoju przedłożone jej przez delegację rosyjską są nie do przyjęcia. Podtrzymywanie ich przez delegację rosyjską musiałoby uczynić dalszą dyskusję zupełnie bezcelową. Naród polski pragnie takiego pokoju z Rosją, który by trwale i raz na zawsze położył kres tym walkom, które od stuleci przeszkadzały dobremu sąsiedzkiemu współżyciu Polski i Rosji”. Sowieci nie tracili jednak nadziei na wynegocjowanie pokoju, który czyniłby z Polski kraj buforowy między ich krajem a Niemcami. Nadzieje te rozwiała klęska planowanej kontrofensywy znad Niemna. Moskwa rozumiała znaczenie polskiego zwycięstwa. Już 2 października Lenin stwierdził z żalem, że „gdyby Polska stała się sowiecka […] cały wersalski ład by upadł i cały system międzynarodowy, który wyrósł na pokonaniu Niemiec, by się rozpadł. Francja straciłaby w tych okolicznościach bufor, który odgradza Niemcy od Rosji Sowieckiej”. Niecałe dwa tygodnie później ponownie zabrał głos w sprawie przyszłości Europy: „Okrzepnie Rosja Sowiecka i rozleci się umowa wersalska, tak jak prawie już rozpadła się w lipcu 1920 r. od uderzenia Armii Czerwonej”. Prognozowane przez Lenina „krzepnięcie” zajęło komunistom niemal dwie dekady.
21 września 1920 r. negocjacje zostały przeniesione na grunt neutralny do Rygi na Łotwie. Na czele delegacji sowieckiej stanął doświadczony dyplomata Adolf Joffe. Przedstawicielami RP na konferencji pokojowej byli Jan Dąbski, polityk PSL zaledwie od pół roku pełniący funkcję wiceministra spraw zagranicznych, oraz endecki polityk Henryk Strasburger. Spoza obozu rządowego wywodził się współpracownik Piłsudskiego, socjalista Leon Wasilewski. Większość delegacji stanowili więc przeciwnicy koncepcji federalizmu popieranej przez Piłsudskiego.
Narodowa demokracja opierała swój program na koncepcjach politycznych jej lidera Romana Dmowskiego. Jego celem było wytyczenie granicy obejmującej ziemie, na których przeważała ludność polska. Na wschodzie granica miała pokrywać się z linią II rozbioru Polski w 1793 r. Endecja gotowa była zatem na podział ziem białoruskich i ukraińskich. Uważała, że słabe państwa na wschodzie będą łatwym celem dla Sowietów i wciągną Polskę w konflikt z Rosją Sowiecką.
Wykluczenie z negocjacji ryskich Ukrainy
Jedną z pierwszych decyzji, które zapadły w Rydze, było wykluczenie z obrad delegacji Ukrainy sprzymierzonej z Polską. Wiceminister Jan Dąbski godząc się na to, pogrzebał marzenia Ukraińców i Piłsudskiego o powstaniu niezależnego państwa. Tym samym Polska uznawała sowieckie panowanie nad Ukrainą. Co ciekawe, polska delegacja przygotowywała tłumaczenia na język ukraiński, przeznaczone dla ukraińskich bolszewików. Okazało się, że żaden z nich nie znał tego języka.
Dla losów rozmów kluczowy był jednak nie stosunek negocjatorów do planów Piłsudskiego i budowy państwa ukraińskiego, lecz analizy stwierdzające niemożność kontynuowania działań militarnych. „Ostatnie miesiące wojny wykazały, że skarb polski żadną miarą sam bez pomocy aliantów dalszej wojny wytrzymać nie może. Zarówno stronnictwa polityczne, jak i całe w ogóle społeczeństwo faktycznie spragnione jest pokoju. Wojsko nasze, aczkolwiek zdolne do chwilowego wysiłku, nie może być dalej uważane za armię, z którą by można prowadzić trudne i na daleką metę obliczone operacje wojenne. Koniecznie potrzebny jest pokój dla ekonomicznego podniesienia się i skonsolidowania państwa, dla utworzenia rządu istotnie zdolnego do kierowania nawą państwową […]. Dalsze prowadzenie wojny byłoby zatem nonsensem, jeśli jest możliwe uzyskać pokojowe minimalne żądania narodu polskiego” – podkreślał w swojej instrukcji minister spraw zagranicznych Eustachy Sapieha. Polscy politycy zdawali sobie sprawę z nastrojów opinii publicznej, która jednoznacznie opowiadała się za pokojem. Jak zauważył historyk prof. Andrzej Nowak, „w marcu 1921 r. najwięcej zwolenników na ziemiach, których Traktat ryski dotyczył, miał punkt widzenia uznający wyższość pokoju nad wojną – wojną, która ciągnęła się na tym terenie ponad sześć lat”.
Istotnym argumentem za podjęciem negocjacji było dla polskich dyplomatów widoczne słabnięcie wojsk białych generałów, odciągających część Armii Czerwonej od walki z Polską. Pozostające w duchu imperialnym, a zatem skrajnie niekorzystne dla Polski założenia polityczne Białych wykluczały jednocześnie zawarcie z nimi porozumienia sojuszniczego. Biali Rosjanie uznawali istnienie niepodległej Polski, ale pod warunkiem zachowania wschodniej granicy Królestwa Polskiego. Większość polskich polityków uważała, że Rosja rządzona przez carów lub republikanów jest dla Polski groźniejsza niż Rosja Sowiecka. Zdaniem Piłsudskiego niekomunistyczna Rosja byłaby ponownie sojusznikiem Zachodu, który popierałby jej interesy kosztem Polski.
Preliminaria pokojowe w Rydze
Już 12 października 1920 r. podpisano preliminaria pokojowe, które weszły w życie sześć dni później. W ciągu kolejnych miesięcy wytyczano dokładny przebieg granicy oraz negocjowano zakres polskich roszczeń majątkowych. Ostatecznie w wyniku rokowań granice II RP na wschodzie kończyły się niemal na granicach drugiego zaboru. Polska zyskała część zachodniej Białorusi (bez Mińska) i Ukrainy, bez Kamieńca Podolskiego. Na północy jej rubieże wyznaczała Dźwina, a na południu Zbrucz i Dniestr. Tak niewielkie żądania terytorialne strony polskiej wywoływały niedowierzanie delegacji sowieckiej, która w opinii części historyków była przygotowana do oddania całej Białorusi.
W Rydze reprezentanci Rosji Sowieckiej zobowiązali się do wypłacenia Polsce odszkodowania w wysokości 30 mln rubli w złocie (trzykrotnie mniej, niż początkowo domagała się strona polska). Nigdy zapisów tych nie zrealizowali.
Ostatecznie do podpisania traktatu doszło 18 marca 1921 r. o godz. 20.30 w ryskim Domu Bractwa Czarnogłowców. Ze strony polskiej podpisy złożyli Jan Dąbski, Stanisław Kauzik, Edward Lechowicz, Henryk Strasburger i Leon Wasilewski. W imieniu republik sowieckich (Rosji, Ukrainy i Białorusi) dokument podpisali Adolf Joffe, Jakub Hanecki, Emanuel Kwiring, Jur Kociubiński i Leonid Oboleński. Porozumienie składało się z 26 artykułów. Ratyfikowane zostało przez Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego 16 kwietnia. Obowiązywało od 30 kwietnia, po wymianie w Moskwie potwierdzonej wzajemnie dokumentacji.
Zwrot dóbr kultury i sztuki w Traktacie ryskim
Mimo wielkich przeciwności piętrzonych przez bolszewików Polsce udało się odzyskać tysiące bezcennych dzieł kultury i sztuki oraz wielkie zbiory archiwalne i biblioteczne. W pierwszym etapie rewindykacji do Polski powróciły: m.in. „Bitwa pod Grunwaldem” Jana Matejki, pomnik księcia Józefa Poniatowskiego autorstwa Bertela Thorvaldsena i renesansowe arrasy. Wiosną 1922 r. do Warszawy dotarły regalia królewskie, m.in. Order Orła Białego Stanisława Augusta Poniatowskiego, miecz koronacyjny Szczerbiec i tron z Zamku Królewskiego. Udało się również odzyskać niemal całość wyposażenia Łazienek Królewskich, obrazy Bacciarellego i Canaletta, część księgozbioru Załuskich oraz zbiory Metryki Koronnej. Tylko wnętrza Zamku Królewskiego otrzymały około 2 tys. artefaktów. Część zbiorów archiwalnych Sowieci wbrew zasadom tworzenia tego rodzaju zasobów uznali za część dziedzictwa litewskiego i ukraińskiego, co sprawiło, że pozostały w Związku Sowieckim. Rewindykacja zakończyła się w 1928 r. Komisja Mieszana Specjalna, która zajmowała się jej przebiegiem, istniała do roku 1934. Była to jedna z pierwszych w historii tak wielkich akcji zwrotu dzieł kultury. Najostrzejszym jej przeciwnikiem był polski komunista Julian Leński-Leszczyński, który argumentował, że dzieła sztuki staną się własnością Polski, gdy polscy robotnicy obalą „rządy burżuazji”.
Repatriacje po 1921 r.
Zgodnie z postanowieniami traktatu do Polski przybył milion Polaków zamieszkujących Kresy dawnej RP. Resztę – ponad 1,5 mln – spotkał tragiczny los: wysiedlenia, prześladowania, katorga, głód i śmierć. Szczególne represje spadły na polską ludność w ZSRS pod koniec lat trzydziestych, gdy w ramach tzw. operacji polskiej NKWD zginęło ponad 100 tys. osób. Środowiska kresowe były niezwykle krytyczne wobec porozumienia, uznając je za zdradę.
Traktat ryski do 1939 r.
Powstały w grudniu 1922 r. ZSRS przyjmował Traktat ryski jako wymuszone zawieszenie broni w ekspansji państwa sowieckiego na całą Europę i świat. Dywersyjne grupy sterowane przez sowiecką bezpiekę od początku przekraczały granicę z Polską, próbując zdestabilizować obowiązujący tam porządek. Kres tym próbom położyło dopiero powołanie w 1924 r. Korpusu Ochrony Pogranicza, który przez następnych piętnaście lat skutecznie chronił Kresy.
Dziś, podobnie jak bezpośrednio po podpisaniu traktatu, jego oceny są rozbieżne. Dla jednych był on porażką polskich elit politycznych, dla drugich zwycięstwem ich realizmu. Bez wątpienia granice, które wyznaczyło porozumienie, przetrwały do 17 września 1939 r. lub – zdaniem części historyków – formalnie aż do zakończenia II wojny światowej. Traktat zaowocował również zwrotem przynajmniej części polskich dóbr kultury.
17 września 1939 r. o godz. 3:00 zastępca Ludowego Komisarza Spraw Zagranicznych Władimir Potiomkin przekazał ambasadorowi RP Wacławowi Grzybowskiemu notę dyplomatyczną zawierającą kłamliwe stwierdzenia o „rozpadzie” państwa polskiego, „ucieczce” rządu polskiego, konieczności „ochrony mienia i życia” zamieszkujących „Zachodnią Białoruś” i „Zachodnią Ukrainę” Ukraińców i Białorusinów. W konsekwencji ZSRS uznał wszystkie układy zawarte z Polską, w tym Traktat ryski, za „nieobowiązujące”. Kilkadziesiąt minut później Armia Czerwona rozpoczęła atak na walczącą z Niemcami Polskę.
=
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /