Ambasada RP w USA zaprosiła we wtorek publicystkę „New Yorkera” Mashę Gessen do złożenia wizyty w Miejscu Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau, by „dowiedziała się więcej o nazistowskich niemieckich obozach śmierci, Holokauście i milionach zamordowanych podczas II wojny światowej”.
W liście do redakcji "New Yorkera" ambasador Piotr Wilczek "wyraża swoje najgłębsze oburzenie sugestią Mashy Gessen, że polski naród ponosi odpowiedzialność za śmierć trzech milionów Żydów w czasie okupacji nazistowskiej w Polsce".
Dyplomata odnotowuje zmiany naniesione w tekście Gessen, które przyjmuje jako "znak dobrej wiary i przyznania, że artykuł wprowadza w błąd". Jednocześnie - jak stwierdza - "obecne brzmienie oraz ton (tekstu) nadal sugerują, że państwo polskie odegrało główną rolę w zamordowaniu trzech milionów Żydów podczas drugiej wojny światowej".
Wilczek ocenia, że twierdzenie to "nie jest niczym innym jak wypaczeniem historii Holokaustu". Wskazuje, że taką opinię wyraził także Komitet Żydów Amerykańskich (AJC) oraz Miejsce Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau.
W liście do redakcji "New Yorkera" ambasador Piotr Wilczek "wyraża swoje najgłębsze oburzenie sugestią Mashy Gessen, że polski naród ponosi odpowiedzialność za śmierć trzech milionów Żydów w czasie okupacji nazistowskiej w Polsce".
Ambasador uważa, że opublikowanie takiego stwierdzenia "świadczy o braku podstawowej wiedzy historycznej jednej z czołowych publicystek +New Yorkera+".
"Trzeba to jasno powiedzieć: nie było systemowego współudziału w Holokauście ani ze strony narodu polskiego, ani państwa polskiego" – pisze Wilczek.
"Jednostki w całej okupowanej przez Niemcy Europie - kierując się przymusem, strachem, antysemityzmem, oportunizmem i chciwością – współpracowały na różne sposoby z niemieckimi okupantami i dopuszczały się potwornych czynów, także w okupowanej Polsce" – kontynuuje polski ambasador. W tym kontekście przypomina, że Polskie Państwo Podziemne wykonywało kary śmierci na kolaborantach, a Polacy nigdy nie utworzyli współpracującego z Trzecią Rzeszą rządu.
"Artykuł nieprawdziwie stwierdza, że część uczonych była +ścigana sądownie+ przez rząd, a sąd uznał ich za +winnych+, (...), nie wyjaśnia, że nie było to postępowanie karne, a cywilne, między osobą prywatną - 80-letnią Filomeną Leszczyńską - a dwojgiem naukowców, którzy zniesławili członka jej rodziny, fałszywie oskarżając go o pomoc Niemcom w mordowaniu Żydów" - pisze Piotr Wilczek.
W liście Wilczek zaprzecza, by Polska "starała się ograniczać swobodę prowadzenia badań nad Holokaustem", wskazując, że wiele z nich finansowanych jest z publicznych pieniędzy.
"Artykuł nieprawdziwie stwierdza, że część uczonych była +ścigana sądownie+ przez rząd, a sąd uznał ich za +winnych+, (...), nie wyjaśnia, że nie było to postępowanie karne, a cywilne, między osobą prywatną - 80-letnią Filomeną Leszczyńską - a dwojgiem naukowców, którzy zniesławili członka jej rodziny, fałszywie oskarżając go o pomoc Niemcom w mordowaniu Żydów" - pisze Wilczek.
Pod koniec listu polski dyplomata zaprasza Gessen do odwiedzenia Miejsca Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau, "by dowiedziała się więcej o nazistowskich niemieckich obozach śmierci, Holokauście i milionach ludzi zamordowanych podczas II wojny światowej".
W pierwszej wersji artykułu Gessen napisała m.in., że "aby oczyścić naród z zarzutu zamordowania trzech milionów Żydów, polski rząd posuwa się do ścigania za zniesławienie dwojga naukowców" prof. Jana Grabowskiego i prof. Barbary Engelking. Chodzi o sprawę historyków, którym warszawski Sąd Okręgowy nakazał przeprosić za jedną z informacji umieszczonych w książce "Dalej jest noc".
Współautorów pozwała Filomena Leszczyńska - bratanica jednej z opisywanych w książce osób. Według niej jej stryj, sołtys wsi Malinowo Edward Malinowski został fałszywie pomówiony w książce o ograbienie Żydówki i współpracę z Niemcami podczas II wojny światowej. Leszczyńska domagała się 100 tys. złotych zadośćuczynienia i przeprosin. Sąd nakazał przeprosiny i oddalił żądanie zadośćuczynienia.
W sobotę ambasada RP w Waszyngtonie zwróciła się do redakcji "New Yorkera" z prośbą o wycofanie tekstu.
W poniedziałek pod artykułem Gessen zamieszczono dopisek: "Ten artykuł został zaktualizowany, by doprecyzować śledztwo wobec Jana Tomasza Grossa. Podtytuł został zaktualizowany, by uwzględnić odniesienie do nazistowskiej okupacji Polski i dokładniejszy opis potencjalnych zagrożeń prawnych dla naukowców".
W nowej wersji podtytuł brzmi: "Naukowcy mierzą się z pozwami o zniesławienie oraz potencjalnymi zarzutami karnymi w ramach wysiłków polskiego rządu, by oczyścić naród z zarzutów jakiejkolwiek roli w zamordowaniu trzech milionów Żydów podczas okupacji hitlerowskiej".
Ambasada RP w Waszyngtonie naniesione zmiany uznała za otwarcie się redakcji na dialog, ale zapowiedziała dalsze działania mające na celu usunięcie tekstu lub dokonanie kolejnych korekt.
Ambasada RP w Waszyngtonie naniesione zmiany uznała za otwarcie się redakcji na dialog, ale zapowiedziała dalsze działania mające na celu usunięcie tekstu lub dokonanie kolejnych korekt.
W sprawie w sobotę oświadczenie wydał także Komitet Żydów Amerykańskich na Europę Środkową (AJC Central Europe). "Skrytykowaliśmy polski rząd za lukrowanie prawdy o postawach Polaków wobec Żydów w czasie II wojny światowej. Ale twierdzenie, że Polska rozumiana jako wspólnota etnicznych Polaków i państwo polskie są winne śmierci 3 milionów Żydów jest wypaczeniem Holokaustu" - oświadczyła organizacja na Twitterze.
"Tysiące Polaków szantażowało, denuncjowało, a nawet mordowało Żydów własnymi rękami. Tysiące Polaków pomagało Żydom, ryzykując życie swoich rodzin. Czy my zaryzykujemy nasze? Nie, Polska okupowana przez Niemców nie była zarządzana przez państwo polskie. Obarczanie Polski zbiorową winą za Holokaust jest błędem" - napisano w drugim tweecie.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)
mobr/ ap/