19 marca 1938 r. rząd litewski przyjął polskie ultimatum dotyczące bezwarunkowego nawiązania stosunków dyplomatycznych. Decyzja podjęta w Kownie kończyła kilkunastoletni okres nieustannego konfliktu politycznego, którego najważniejszym powodem było przyłączenie Wileńszczyzny do Polski.
„U Litwinów, nawet u tych (a jest ich ogromna większość), którzy w zasadzie są szczerze przekonani o konieczności i użyteczności normalizacji stosunków z Polską, a nawet pragną solidaryzmu polsko-litewskiego, nastrój w dniu 19 marca był taki jak na pogrzebie. (...) Kapitulacja i upokorzenie jest zawsze rzeczą ciężką i złym jest psychologiem ten, kto sądzi, że są to środki skuteczne dla zdobycia serca i życzliwości oraz zaufania narodu. (...) Litwini niełatwo zapominają krzywdy i raz zachwiane w nich zaufanie nie powraca prędko” – pisał w liście z 21 kwietnia 1938 r. prof. Michał Roemer, rektor Uniwersytetu w Kownie.
"Chroniczna wojna podjazdowa"
W okresie międzywojennym w relacjach polsko-litewskich trwał stan permanentnego konfliktu politycznego, którego najważniejszym powodem było przyłączenie do Polski Wileńszczyzny. Oba państwa nie utrzymywały ze sobą stosunków dyplomatycznych, a zamknięta granica była miejscem ciągłych incydentów.
W okresie międzywojennym w relacjach polsko-litewskich trwał stan permanentnego konfliktu politycznego, którego najważniejszym powodem było przyłączenie do Polski Wileńszczyzny. Oba państwa nie utrzymywały ze sobą stosunków dyplomatycznych, a zamknięta granica była miejscem ciągłych incydentów. Pomiędzy Polską i Litwą nie było komunikacji osobowej, towarowej, nie funkcjonowała poczta ani łączność telefoniczna.
Prof. Piotr Łossowski oceniając relacje Warszawy i Kowna w tym okresie stwierdzał, że „należy sprowadzić je do wzajemnego szkodzenia sobie we wszystkich dziedzinach i na wszelkie możliwe sposoby, do prowadzenia chronicznej wojny podjazdowej”.
„Stronie polskiej – pisał prof. Łossowski - chodziło o złamanie oporu Litwy i zmuszenie jej do uregulowania wzajemnych stosunków. (...) W ogóle było rzeczą charakterystyczną, że mała Litwa pochłaniała w polityce zagranicznej II Rzeczypospolitej niewspółmiernie dużo wagi i miejsca. Wynikało to z kilku przyczyn. Powodem był przede wszystkim sam konflikt, stan ciągłego napięcia na pięćsetkilometrowej granicy. Bardzo ważne dla Warszawy były względy natury zarówno politycznej, jak i wojskowej. Litwa stanowiła wielką przeszkodę, jeśli nie wręcz tamę, dla rozwinięcia aktywnej polityki nad Bałtykiem, do czego w polskim MSZ przywiązywano dużą wagę. Poza tym, gdy stosunki Polski z obydwoma wielkimi sąsiadami: Niemcami i Związkiem Radzieckim nie układały się najlepiej – takie lub inne zachowanie Litwy zyskiwało bardzo na znaczeniu”. (P. Łossowski „Po tej i tamtej stronie Niemna. Stosunki polsko-litewskie 1883-1939”)
Ultimatum wobec Kowna
Przełom we wzajemnych relacjach nastąpił w 1938 r. i zbiegł się z wkroczeniem Wehrmachtu do Austrii.
11 marca tego roku na granicy polsko-litewskiej zastrzelony został przez strażników litewskich żołnierz Korpusu Ochrony Pogranicza Stanisław Serafin. Tego typu wypadki na granicy zdarzały się wcześniej niejednokrotnie, a ich ofiarami byli zarówno Polacy, jak i Litwini.
Tym razem jednak, władze polskie postanowiły wykorzystać powstały kryzys do wymuszenia na Kownie normalizacji stosunków. MSZ wydało ostry komunikat, w którym obarczało winą za śmierć polskiego żołnierza stronę litewską, dodając, że Kowno jest ogólnie odpowiedzialne za nienormalne stosunki pomiędzy oboma państwami.
W Polsce rozpoczęła się trwająca kilka dni kampania propagandowa skierowana przeciwko władzom litewskim. Na Litwie zaistniała sytuacja zaczęła wywoływać coraz większe zaniepokojenie.
Istotny wpływ na reakcję Kowna wobec polskiego ultimatum miały obawy Litwinów przed agresją ze strony III Rzeszy. „Dziś wiemy – pisał prof. Łossowski – że Niemcy, w wypadku wkroczenia wojsk polskich na Litwę, szykowali się ze swej strony do zajęcia nie tylko Kłajpedy, lecz dużej części zachodniej Litwy, aż po rzekę Dubissę”.
W nocy z 14 na 15 marca do polskiego posła w Tallinie zgłosił się poseł litewski proponując niezwłoczne spotkanie obu stron w celu wyjaśnienia okoliczności śmierci polskiego żołnierza oraz podjęcia wspólnych działań, które miałyby w przyszłości zapobiec podobnym zdarzeniom.
W litewskim Sejmie minister spraw wewnętrznych Juliusz Caplikas przekonywał parlamentarzystów, że strona litewska nie ponosi winy za incydent, który wydarzył się 11 marca. Jednocześnie władze litewskie wystosowały 15 marca apel do Londynu, Paryża i Moskwy z prośbą o interwencję dyplomatyczną w obronie zagrożonej niepodległości.
16 marca na Zamku Królewskim w Warszawie doszło do spotkania najwyższych władz Rzeczypospolitej, na którym zapadły decyzje co do dalszych działań polskich wobec Litwy. W dyskusji, obok głosów przeciwnych ostrej reakcji (prezydent Ignacy Mościcki i wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski), były również opinie domagające się, aby zmusić Litwinów do uroczystego wyrzeczenia się praw wobec Wilna. Ostatecznie przyjęto stanowisko prezentowane przez ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, który był zwolennikiem stanowczego wystąpienia wobec Litwy, ale ograniczającego się jedynie do kwestii normalizacji stosunków.
17 marca 1938 r. rząd polski wystosował wobec Litwy 48–godzinne ultimatum w sprawie natychmiastowego nawiązania stosunków dyplomatycznych, bez żadnych warunków wstępnych. Akredytowanie przedstawicieli w Kownie i w Warszawie miało nastąpić do 31 marca 1938 r.
W stan gotowości bojowej postawiony został garnizon wileński oraz inne jednostki stacjonujące w pobliżu granicy z Litwą.
W Polsce emocje były coraz większe. W wielu miastach organizowano manifestacje i demonstracje pod antylitewskimi hasłami. Jedną z nich, przeprowadzoną w Warszawie, tak wspominał płk Leon Mitkiewicz, późniejszy attache wojskowy w Kownie: „Tłum zalał całe Aleje Ujazdowskie od rogu ulicy Nowowiejskiej aż prawie do pałacu Belwederskiego. Przed budynkiem GISZ-u ustawiły się wszystkie sztandary i stanęli przywódcy tej manifestacji. Te same głośne okrzyki powtarzały się bez przerwy: „+My chcemy Litwy!+, +Wodzu, prowadź nas na Kowno!+”. W pewnej chwili, o zupełnym zmroku, na balkonie oświetlonym reflektorami, ukazał się marszałek Śmigły-Rydz w towarzystwie kilku oficerów, powitany uroczyście hymnem narodowym i okrzykami: +Niech żyje nam marszałek Śmigły!+”.
Prof. Łossowski zwraca uwagę, że manifestacje w dużym stopniu były reżyserowane i że wśród większości ich uczestników nie było rzeczywistej wrogości wobec Litwinów. Do poważniejszych wystąpień doszło jedynie w Wilnie, gdzie w budynkach zajmowanych przez instytucje litewskie wybijano szyby i wyłamywano drzwi. W mieście pojawiły się również antylitewskie napisy.
Istotny wpływ na reakcję Kowna wobec polskiego ultimatum miały obawy Litwinów przed agresją ze strony III Rzeszy, wywołane ruchami niemieckich wojsk, floty oraz naruszaniem litewskiej przestrzeni powietrznej przez niemieckie samoloty. „Dziś wiemy – pisał prof. Łossowski – że Niemcy, w wypadku wkroczenia wojsk polskich na Litwę, szykowali się ze swej strony do zajęcia nie tylko Kłajpedy, lecz dużej części zachodniej Litwy, aż po rzekę Dubissę”.
Nawiązanie stosunków dyplomatycznych
Decyzję o przyjęciu polskiego ultimatum podjęto 19 marca 1938 r. na nadzwyczajnym posiedzeniu litewskiego rządu, zwołanym przez prezydenta Antanasa Smetonę. Stanowisko to poparł dowódca armii litewskiej gen. Stasys Rastikis.
Decyzję o przyjęciu polskiego ultimatum podjęto 19 marca 1938 r. na nadzwyczajnym posiedzeniu litewskiego rządu, zwołanym przez prezydenta Antanasa Smetonę. Stanowisko to poparł dowódca armii litewskiej gen. Stasys Rastikis.
Tego samego dnia litewski Sejm podjął uchwałę aprobującą stanowisko rządu. W przemówieniu wygłoszonym przed parlamentem p.o. premiera Jokubas Stanisauskis mówił: „W obliczu grożącego Litwie śmiertelnego niebezpieczeństwa i biorąc pod uwagę zaistniałą dezorganizację stosunków międzynarodowych, rząd zwrócił się natychmiast do zaprzyjaźnionych rządów wielkich mocarstw, wskazując im niebezpieczeństwo zagrażające pokojowi i prosząc o okazanie nam pomocy. (...) Niestety, wysiłki te nie wstrzymały ultimatum. Zostało ono mimo wszystko Litwie wręczone. Przewaga sił jest po stronie polskiej, ale siła nie jest prawem. W takiej sytuacji rząd Litwy postanowił wypełnić żądania Polski, dobrze wiedząc, że społeczeństwo litewskie, jeśli zajdzie potrzeba, gotowe jest wszystkimi siłami bronić swej ojczyzny”.
Wymiana not dyplomatycznych dokonana została 19 marca 1938 r. w Tallinie. Oba rządy zapowiedziały ustanowienie swych przedstawicielstw w Warszawie i Kownie do 31 marca tegoż roku.
Po nawiązaniu stosunków dyplomatycznych z Litwą strona polska chciała jak najszybciej zatrzeć złe wrażenie, jakie wywołało ultimatum, także wśród opinii międzynarodowej. W instrukcji przekazanej płk. Mitkiewiczowi, wyjeżdżającemu na placówkę do Kowna, szef Oddziału II WP płk Tadeusz Pełczyński pisał: „Bardzo nam zależy na przekonaniu Litwinów, wyższych dowódców i członków sztabu litewskiego, że nie zamierzamy w niczym czyhać na ich niepodległość państwową ani zagrażać niepodległości Litwy, że, przeciwnie, respektujemy i niepodległość, i niezależność Litwy całkowicie, że pragniemy mieć z Litwą jak najlepsze stosunki oraz że tylko oparcie się Litwy o Polskę daję gwarancję jej niepodległości”. (P. Łossowski „Po tej i tamtej stronie Niemna. Stosunki polsko-litewskie 1883-1939”) (PAP)
mjs/ hes/