Wyjazd na Wołyń jest dla mnie pielgrzymką i próbą odmodlenia zła – powiedziała polskim dziennikarzom w Dąbrowicy na zachodzie Ukrainy wicemarszałek Sejmu RP Małgorzata Gosiewska. Nasze państwo jest zobowiązane walczyć o pamięć, my wszyscy jesteśmy to winni tym, którzy tu kiedyś żyli – dodała.
"Docieramy do miejsc, do których nigdy nie docierał żaden przedstawiciel państwa polskiego" - zaznaczyła Gosiewska, która w piątek rozpoczęła wizytę na Wołyniu. Jak podkreśliła, są to miejsca odnalezione przez rodziny tych, którzy zginęli. "To rodziny, które same szukały prawdy, miejsc, w których leżą ich bliscy. Przez lata wolnej Polski nie mieli tak naprawdę wsparcia państwa polskiego i to jest coś, co boli, coś, co trzeba na pewno zmienić" - oświadczyła wicemarszałek.
Jak dodała, Polska ma prawo i obowiązek, by domagać się od strony ukraińskiej nie tylko przeprosin, ale przede wszystkim możliwości prowadzenia prac badawczych, ekshumacji, poszukiwań. "Ale wymagając czegoś od drugiej strony, przede wszystkim sami musimy uderzyć się w piersi. To nasze państwo jest zobowiązane szukać, dbać, walczyć o pamięć. To my wszyscy jesteśmy to winni tym, którzy tu kiedyś żyli" - oznajmiła Gosiewska.
Jak wskazała, jest bardzo wiele do zrobienia, jeśli chodzi o odkrywanie historii, szukanie śladów, ale też w kontekście poskromienia zła, z którym - jak dodała - walczyć można tylko poprzez dobro, modlitwę, próbę porozumienia się.
"Nie walczmy, tylko rozmawiajmy. Nie krzyczmy, tylko módlmy się. My tutaj całą grupą to robimy" - powiedziała wicemarszałek. Dodała, że są to trudne momenty. "Jak przejść do porządku dziennego po historiach, które tu usłyszeliśmy, po miejscach, w których byliśmy, po grobach, których dotknęliśmy?" - zastanawiała się wicemarszałek. - "Jak w sobie wzbudzić miłość do oprawców i modlić się za nich?". Ale, jak wskazała, "trzeba to robić, bo wiemy, do czego może doprowadzić nienawiść".
"Dla mnie ten wyjazd jest pielgrzymką, próbą odmodlenia zła" - przekazała Gosiewska. Podkreśliła, że podczas podróży po Wołyniu odwiedziła wiele miejsc, których nazwy nie są w Polsce powszechnie znane. "My sami je teraz dopiero poznajemy. Musimy się też uderzyć w pierś, że tę historię znamy bardzo pobieżnie" - zauważyła. "To miejsca, w których zginęło (po) kilkanaście osób... Tych miejsc jest tak wiele, są zagubione w lesie, tak osamotnione w tym dramacie" - opowiadała.
"To jest praca do wykonania, musimy zinwentaryzować te miejsca, musimy je oznaczyć na mapie", należy też znaleźć osoby na Ukrainie, które będą się tymi miejscami opiekować - zauważyła wicemarszałek.
"W większości to są już miejscowości nieistniejące, które zarosły samosiejem, sosną", a większe polskie miejscowości do tej pory funkcjonują, a domy jeszcze stoją - opowiada ksiądz Władysław Łukasiewicz, który był przewodnikiem polskiej delegacji po Wołyniu. Takie domy można zobaczyć np. w miasteczkach Sarny i Rokitno.
"Trochę po tych miejscach jeździłem. Jest to bliskie mojemu sercu. (...) Rodzice przekazali mi, że trzeba szanować historię. Dlatego odnajdywałem te miejscowości, pytałem ludzi" - opowiada duchowny, który obecnie posługuje w Odessie, a wcześniej był przez kilkanaście lat proboszczem w Sarnach. "To jest żywa, krwawiąca historia, przypominająca o okrucieństwie ludzkim i o tym, by to się nigdy nie powtórzyło" - dodał.
W wyjeździe na Wołyń wziął też udział m.in. Cezary Andrzej Jurkiewicz, członek zarządu Polskiej Fundacji Narodowej. "Jako Polska Fundacja Narodowa przyjechaliśmy na Wołyń z drżeniem serca, z myśleniem o tym, że jedziemy do takiej swoistej krainy łez" - powiedział dziennikarzom. "To, co przeżywamy przez ostatnie dni, to momenty, w których stajemy oniemiali w miejscach, po których nie widać, że były tam osiedla, chutory, wioski. Nie ma nic. Jest tylko jedna mogiła, jest krzyż i jest świadectwo ludzi, którzy o tym mówią" - zaznaczył.
"Deklaruję ze swojej strony jako przedstawiciel Polskiej Fundacji Narodowej, że będziemy wspomagali to, co możliwe, aby te miejsca upamiętnić. Nie po to, żeby nieustannie epatować kwestią ofiar, tylko po to, żeby prowadzić dialog w kierunku pojednania, bo wiemy jak ważna dla nas w przestrzeni politycznej, ale też tak po ludzku jest Ukraina i Ukraińcy" - zaznaczył Jurkiewicz. "Przed nami dwa lata do 80. rocznicy +krwawej niedzieli+ i myślę, że to jest czas, który trzeba wykorzystać" - wskazał.
Wicemarszałek Gosiewska w poniedziałek złoży wizytę na cmentarzu legionistów w miasteczku Rokitno oraz w wiosce Budki Kamieńskie, gdzie znajduje się monument upamiętniający zamordowanie w 1943 roku w czasie rzezi wołyńskiej ponad 500 osób narodowości polskiej.
Z Dąbrowicy Natalia Dziurdzińska (PAP)
ndz/ ap/