Arcybiskup Kolonii, kard. Joachim Meisner, powiedział PAP przed konklawe, które zgodnie z jego nadzieją wybrało w 2005 r. Josepha Ratzingera na papieża: "Następcy zmarłego papieża trudno będzie wejść w buty Jana Pawła II, ale będzie to kontynuacja". Na początku pontyfikatu kardynała, któremu Jan Paweł II powierzył kierowanie najważniejszym watykańskim dykasterium czyli Kongregacją ds. Nauki Wiary, wszyscy oceniali niemieckiego teologa przez pryzmat tego, czego dokonał jego wielki poprzednik.
"Po wielkim papieżu Janie Pawle kardynałowie wybrali mnie, zwykłego i skromnego pracownika winnicy pańskiej" - brzmiało pierwsze zdanie, które Joseph Ratzinger wypowiedział publicznie jako 265 następca św. Piotra.
Teraz, gdy postanowił z własnej inicjatywy abdykować z dniem 28 lutego jako pierwszy papież od XIII wieku, uczynił to z równie wielka pokorą. "To odwaga i odpowiedzialność skłoniła go do podjęcia tej niełatwej decyzji, gdy uświadomił sobie, że może mu zabraknąć sił do pełnienia swych obowiązków na Stolicy Piotrowej" - powiedział dominikanin o. Tomasz Dostatni.
"Uznał, ze przyszła chwila, aby zastąpił go ktoś młodszy" - dodał w rozmowie z PAP ten katolicki duchowny, pisarz i dziennikarz.
"Po wielkim papieżu Janie Pawle kardynałowie wybrali mnie, zwykłego i skromnego pracownika winnicy pańskiej" - brzmiało pierwsze zdanie, które Joseph Ratzinger wypowiedział publicznie jako 265 następca św. Piotra.
Jednym z motywów abdykacji - według opinii krążących w Watykanie - mogło być uświadomienie sobie, że ze względu na ubytek sił Benedykt XVI nie będzie już w stanie wykorzystywać nowych instrumentów ewangelizacji, jakie stworzył i wykorzystywał w stopniu doskonałym Jan Paweł II. Chodzi głównie o zagraniczne podróże-pielgrzymki i światowe spotkania z młodzieżą.
Nie tak medialny i komunikatywny jak "papież z Polski", sprawiający wrażenie wręcz nieśmiałego, choć od mediów nie stronił, Benedykt XVI znalazł własny sposób nawiązywania więzi z tłumami wiernych i turystów. Siły fizyczne nie pozwoliły mu na odbywanie tak wielu podróży, jak poprzednikowi, ale nie zaniechał tych form bliskiego kontaktu z wiernymi. Szykował się też do kolejnego spotkania z młodymi, latem tego roku na Światowych Dniach Młodzieży w Brazylii, gdzie wiadomość o abdykacji papieża przyjęto z powszechnym smutkiem.
Po wyborze Benedykta XVI szybko okazało się, że w dniach audiencji nowego papieża, który 19 kwietnia 2005 r. rozpoczynał swą nową posługę jako człowiek o 20 lat starszy niż Karol Wojtyła, plac Świętego Piotra zapełniają nie mniejsze tłumy, niż za czasów poprzednika.
Wśród dziennikarzy specjalizujących się w problematyce watykańskiej, tzw. watykanistów przeważa opinia, że jego pontyfikat ze względu na dorobek teologiczny jest niezwykle bogaty i zróżnicowany, ale trudno go jednoznacznie zakwalifikować.
"Nie pasuje do żadnego schematu" - powtarzał Alceste Santini, zmarły przed niespełna dwoma laty wybitny watykanista, autor wywiadu rzeki ze słynnym watykańskim sekretarzem stanu, Agostino Casarolim.
Santini miał na myśli schematy, którymi posługują się politycy: "konserwatywny", "zachowawczy", "postępowy".
Benedykt XVI poszedł dalej, niż jego wielki poprzednik w próbach podejmowania otwartej walki z problemami pedofilii wśród duchowieństwa, odważnie podejmując to wyzwanie.
Przede wszystkim wyostrzyła się i rozwinęła za jego pontyfikatu czytelna koncepcja posługi nowego biskupa Rzymu w walce z laicyzacją społeczeństw. To była nie tylko kontynuacja wysiłków podejmowanych na tym polu dosłownie do ostatniego tchnienia przez Jana Pawła II.
Papież Ratzinger powołał do życia w Stolicy Apostolskiej odrębne dykasterium do spraw "nowej ewangelizacji". Jeszcze zanim został papieżem wskazywał jako główne niebezpieczeństwo zagrażające cywilizacji europejsko-amerykańskiej: dechrystianizację społeczeństw i relatywizm moralny, pustoszący ich życie duchowe.
Nie zaczął jednak od frontalnego ataku na "społeczeństwa konsumpcyjne". Jego pierwsza encyklika ogłoszona niedługo po wyborze na papieża "kościelnego konserwatysty", jak często nazywały go media w jego własnej ojczyźnie, była próbą udzielenia głębokiej odpowiedzi na pytanie dotyczące fundamentalnego znaczenia miłości w życiu człowieka. Benedykt XVI zajął się tematem nie unikając bynajmniej jego aspektu erotycznego.
Nie wdawał się też w ulubione przez niektórych kapłanów drobiazgowe rozważania, co jest w miłości cielesnej dopuszczalne, a co nie. Miłość między kobietą a mężczyzną - brzmiała konkluzja encykliki - staje się niczym, jeśli nie jest wyrazem uczucia.
Sensacją pierwszego roku pontyfikatu Benedykta XVI było jego spotkanie z najbardziej znanym kościelnym dysydentem, profesorem Hansem Kuengiem z Tybingi. Obaj jako młodzi teolodzy, wraz z Karolem Wojtyłą, uczestniczyli aktywnie w pracach Soboru Watykańskiego II, stając się współtwórcami odnowy Kościoła. Później ich drogi rozeszły się: Jan Paweł II reagując na wykłady Kuenga podające m.in. w wątpliwość nieomylność papieża, pozbawił go w 1979 r. prawa wykładania na katolickich uczelniach.
Benedykt XVI, nie akceptując poglądów profesora z Tybingi, poszukiwał jednak wszędzie możliwych sojuszników w walce z dechrystianizacją Europy.
Ten sam motyw skłonił go do poszukiwania zbliżenia i współpracy z prawosławiem, czego rezultatem było m.in. ogłoszenie za jego pontyfikatu apelu o wysiłki w rozwijaniu dialogu, wzajemnego zaufania i zbliżenia Polaków i Rosjan.
Koncepcja europejska Jana Pawła II i Benedykta XVI były podobne. Nawet jeśli za pontyfikatu Benedykta XVI Kościół nie znalazł jeszcze odpowiedzi, jak skutecznie powstrzymać dalszą dechrystianizację Europy, to szerzej dotarła do świadomości zbiorowej prawda, że odwrót od chrześcijaństwa oznacza utratę swej świadomości i tożsamości przez Europę - mówi twórca instytucji międzyreligijnych i międzykulturowych "Spotkań ponad granicami" o. Tomasz Dostatni.
Po obejrzeniu filmu "Karol, człowiek, który został papieżem", Benedykt XVI wypowiedział znamienne zdanie: "Czy można nie odczytywać jako opatrznościowego Bożego zamysłu faktu, że po papieżu Polaku nawę Piotrową objął jako jego następca obywatel Niemiec, tej ziemi, na której mógł się rozwinąć z wielkim okrucieństwem nazistowski reżim ?".
Po obejrzeniu filmu "Karol, człowiek, który został papieżem", Benedykt XVI wypowiedział znamienne zdanie: "Czy można nie odczytywać jako opatrznościowego Bożego zamysłu faktu, że po papieżu Polaku nawę Piotrową objął jako jego następca obywatel Niemiec, tej ziemi, na której mógł się rozwinąć z wielkim okrucieństwem nazistowski reżim ?"
"W młodości obaj ci papieże - choć po dwu stronach frontu - poznali barbarzyństwo II wojny światowej i bezsensowną przemoc człowieka wobec drugiego człowieka, narodów przeciwko narodom" - porównał Benedykt doświadczenia swoje i swego poprzednika.
Stosunek Benedykta XVI do Polski wyrażał się nie tylko w geście, jakim było opanowanie przez papieża-Niemca trudnej dla niego fonetyki języka polskiego, którym przemawiał co tydzień do pielgrzymów znad Wisły, czy w fakcie, że jedna z pierwszych jego zagranicznych podróży prowadziła do Polski.
"W Polsce bardziej kochany, niż w ojczystych Niemczech" - ta opinia przewijała się w niemieckich relacjach medialnych z tej podróży Benedykta XVI.
Polscy biskupi w dniu ogłoszenia abdykacji Benedykta XVI podkreślają bardzo dobrą współpracę z kurią rzymską za czasów tego pontyfikatu.
Skupiony na problemach teologicznych, Benedykt XVI zdawał się nie przywiązywać większej wagi do ponownej italianizacji kurii rzymskiej, która za czasów Jana Pawła II zyskała bardziej międzynarodowy charakter. Stąd przewaga opinii, że następcą Benedykta będzie któryś z najbardziej wpływowych włoskich kardynałów.
Mirosław Ikonowicz (PAP)
ik/ ala/