Jak podkreślił w rozmowie z PAP dyrektor Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu dr Ireneusz Maj, decyzja władz Łodzi o przekazaniu należącego do miasta budynku po dawnym Gimnazjum nr 18 jest kluczowa do rozpoczęcia budowy placówki upamiętniającej ofiary niemieckiego obozu dla polskich dzieci w Łodzi.
O szybkie podjęcie decyzji w tej sprawie w piśmie do prezydent miasta Hanny Zdanowskiej zaapelowali goszczący w weekend w Łodzi ocalali więźniowie byłego niemieckiego obozu dla dzieci polskich.
"Niewiele czasu nam zostało, my kończymy drogę naszego życia. Dlatego apelujemy do Pani Prezydent - niech Pani pomoże nam ją przejść w spokoju i ukojeniu. Wiemy, że wyraziła Pani wolę przekazania na rzecz Muzeum Dzieci Polskich pod jego przyszłą siedzibę budynku dawnego Gimnazjum nr 18 wraz z otaczającą szkołę działką przy ulicy Tadeusza Mostowskiego 23/27. To na tym terenie spędziliśmy najbardziej mroczne chwile naszego dziecięcego życia" - podkreślili autorzy apelu.
Dyrektor powołanej w czerwcu przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego instytucji Muzeum Dzieci Polskich - ofiar totalitaryzmu dr Ireneusz Maj przyznał w rozmowie z PAP, że osobiście również podpisuje się pod apelem, by decyzja w sprawie przekazania budynku i działki na rzecz muzeum zapadła jak najszybciej. Nie ukrywał, że jest zaniepokojony brakiem postanowienia władz Łodzi w tej sprawie.
"Chodzi przede wszystkim o czas, bo mijają kolejne miesiące, a dotąd – mimo wstępnych deklaracji pani prezydent – nie doczekaliśmy się konkretnego, wiążącego uzgodnienia. Patrzę na to również ze strony ocalałych. To ludzie już w bardzo podeszłym wieku, a ich ogromnym marzeniem jest uczestniczenie w otwarciu muzeum i nie wyobrażają się, by powstało ono w innym miejscu niż w okolicach ul. Przemysłowej, gdzie mieścił się niemiecki obóz dla dzieci polskich. Wiem, że bardzo czekają na powstanie miejsca pamięci i pytają, czy jeszcze zdążą" – zaznaczył.
Jak dodał, nie wyobraża sobie sytuacji, by inaugurować działalność nowej placówki bez udziału ocalałych lub w innym miejscu Łodzi. "Doczekanie chwili powstania muzeum dodaje ocalałym sił do życia. Oni chcą tego doczekać i nie wyobrażają sobie innej lokalizacji, jak okolice ul. Przemysłowej, które za sprawą nowoczesnej instytucji będzie postrzegana na nowo" – tłumaczył Maj.
Dlatego – jak wskazał – placówka powinna powstać na terenie, gdzie funkcjonował utworzony przez hitlerowców obóz dla polskich dzieci i najlepszą lokalizacją do upamiętnienia jego ofiar oraz powstania muzeum jest należący do miasta budynek i teren dawnego gimnazjum przy ul. Mostowskiego.
"Decyzja prezydent Hanny Zdanowskiej i Rady Miejskiej w Łodzi o przekazaniu działki oraz budynku po dawnej szkole jest w tej chwili kluczowa do rozpoczęcia budowy Muzeum Dzieci Polskich. Po niej, będziemy mogli ogłosić konkurs na koncepcję architektoniczną. Bez lokalizacji nie jesteśmy w stanie zrobić nic i dlatego jest to tak istotne" – podkreślił dyrektor instytucji.
Kolejnym krokiem będzie konkurs na koncepcję wystawienniczą, a następnie budowa muzeum. Wszystkie związane z tym prace mają trwać około dwóch lat.
"To sprawa ponadpolityczna. Celem jest powstanie nowoczesnej, multimedialnej placówki edukacyjnej, z której miasto Łódź będzie dumne. Skorzystają na tym wszyscy, a przede wszystkim kolejne pokolenia" - przekonywał Maj.
Nowa instytucja kultury "Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu. Niemiecki nazistowski obóz dla polskich dzieci w Łodzi (1942-1945)" została powołana 1 czerwca br. wspólnie przez Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, Rzecznika Praw Dziecka oraz IPN.
Placówka ma działać w Łodzi i upamiętniać najmłodsze ofiary niemieckich zbrodni z czasów II wojny światowej. Jego aktywność wystawiennicza, kulturalna, naukowa i edukacyjna będzie miała na celu upowszechnianie wiedzy o tragicznym losie dzieci osadzonych w niemieckim nazistowskim obozie dla polskich dzieci przy ul. Przemysłowej w Łodzi, prowadzonym przez niemieckie władze okupacyjne w latach 1942-45.
Utworzony 1 grudnia 1942 r. obóz przy ul. Przemysłowej został wyodrębniony z żydowskiego getta. Przeznaczony był dla dzieci i młodzieży polskiej od 2. o 16. roku życia, ale w praktyce więźniami były także młodsze, nawet kilkumiesięczne dzieci.
Utworzony 1 grudnia 1942 r. obóz przy ul. Przemysłowej został wyodrębniony z żydowskiego getta. Przeznaczony był dla dzieci i młodzieży polskiej od 2 o 16 roku życia, ale w praktyce więźniami były także młodsze, nawet kilkumiesięczne dzieci.
Umieszczano w nim m.in. dzieci pochodzące z rodzin, które odmówiły podpisania volkslisty; dzieci osób zesłanych do obozów lub więzień, a także młodzież podejrzaną o uczestnictwo w ruchu oporu.
Dzieci przetrzymywane były w prymitywnych warunkach, pracowały przy remontach i budowie baraków oraz wykonywały prace na potrzeby obozu i wojska, robiąc m.in. kosze wiklinowe na amunicję i szyjąc chlebaki. Na młodych więźniach przeprowadzano badania rasowe, których efektem było przeznaczenie nie niektórych z nich do germanizacji i wywozu do Niemiec.
Dokładna liczba dzieci, które przeszły przez obóz, a także liczba ofiar nie jest znana. Różne szacunki mówią o 3-4 tysiącach uwięzionych i kilkuset zmarłych. Gdy 19 stycznia 1945 r. zakończyła się niemiecka okupacja w Łodzi, w obozie przebywało ponad 800 małoletnich więźniów.
Po zakończeniu II wojny światowej pamięć o niemieckim obozie pracy dla polskich dzieci w Litzmannstadt Ghetto zaczęła słabnąć, a niemal wszelkie pozostałości po nim uległy zniszczeniu. Z początkiem lat 60. ub. wieku, wraz z budową osiedla mieszkaniowego, zatarto jego granice. Przetrwał jedynie budynek dawnej komendy przy ul. Przemysłowej.
W maju 1971 r. dla uczczenia pamięci dzieci więzionych i zamordowanych w obozie w Parku im. Szarych Szeregów odsłonięto pomnik "Pękniętego Serca". Ośmiometrowa rzeźba przypomina pęknięte serce, do którego przytula się mały, chudy chłopczyk. W sercu widoczna jest pusta przestrzeń mająca kształt dziecka. (PAP)
autor: Bartłomiej Pawlak
bap/ dki/