Uczestniczący w dramatycznych wydarzeniach Grudnia'70 r. w Gdyni Jerzy Fic powiedział w piątek PAP po ogłoszeniu wyroku, że „jest zaskoczony, że wicepremier Stanisław Kociołek nie został ukarany i został uniewinniony”.
„On (Kociołek – PAP) dobrze wiedział, że przed stocznią już 16 grudnia stała milicja, wojsko i wiedział o tym, jakie to może być zagrożenie, że pracowników 17 grudnia rano nie wpuszczą do zakładu, a słyszałem, jak wicepremier przemawiając wieczorem zachęcał do pójścia do pracy” – tłumaczył. „On świadomie wysłał ludzi do stoczni i mógł przewidzieć, co będzie, co tym robotnikom może grozić, jak przed stocznią z bronią stało wojsko i milicja” – dodał.
Komentując wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, w którym dwóch dowódców wojskowych pacyfikujących protesty robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. zostało skazanych na kary 2 lat więzienia w zawieszeniu na 4 lata nie za zabójstwo, a za śmiertelne pobicie Fic powiedział, że „on tego nie może zrozumieć, jak sąd mógł wydać takie postanowienie”.
Powiedział, że „już od 1980 roku i od stanu wojennego można było przewidzieć, że ta sprawa będzie trudna, że będą robić wszystko, żeby nie wyszło na jaw”. Uważa, że „mimo tego śledztwa można było przewidzieć, że to wszystko zostało tak ukartowane, żeby to jak najbardziej poszło w niepamięć”.
Przyznał, że „do tej pory pamięta tych pozabijanych ludzi, którzy leżeli na torach, na bruku. "Żeby do dzisiejszego dnia sprawcy nie zostali ukarani, to jest skandal” - dodał.
Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił b. premiera PRL Stanisława Kociołka, a dowódców wojska pacyfikujący protesty robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. skazał na kary 2 lat więzienia w zawieszeniu na 4 lata nie za zabójstwo, a za śmiertelne pobicie. (PAP)
bls/ itm/ dym/