Licząca 46,2 tys. biogramów „Księga aresztowanych, internowanych i deportowanych z Górnego Śląska do ZSRR w 1945 roku” zachowuje pamięć o ofiarach, jest hołdem i swoistym zadośćuczynieniem, także na polu historycznym – podkreślają przedstawiciele IPN.
Autorem wydanej właśnie trzytomowej publikacji jest historyk Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Katowicach dr Dariusz Węgrzyn, który poświęcił projektowi ponad 10 lat intensywnej pracy, gromadząc i weryfikując dane. Każdy z biogramów zawiera imię, nazwisko, imię ojca, datę i miejsce urodzenia, miejsce zamieszkania w 1945 r., dane o posiadanym zawodzie, informacje o internowaniu lub aresztowaniu, miejscu pobytu w łagrze w ZSRR, a w przypadku zgonu - datę i miejscu pochówku. Odnośnie tych, którzy powrócili - datę zwolnienia z łagru.
Biogramy powstały w oparciu o analizę akt polskich, rosyjskich i niemieckich oraz danych zaczerpniętych ze wspomnień deportowanych i ich rodzin. Zestawienie liczy 46 202 nazwiska (w tym 2597 kobiet) i zawiera ponad 95 proc. wszystkich wywiezionych z tego terenu na Wschód lub osadzonych na miejscu w sowieckich tzw. obozach demontażowych. Śmiertelność wśród wywiezionych historycy szacują na 25-30 proc.; dotąd udało się udokumentować zgon ponad 10 tys. z nich.
Dr Węgrzyn przypomniał, że postulat ustalenia i imiennego upamiętnienia deportowanych Górnoślązaków pojawiał się od 1989 r. – w latach PRL był to temat tabu. Przypomniał, że wywiezieni na Wschód ludzie byli cywilami, którzy w ZSRR byli zmuszani do pracy na rzecz tamtejszej gospodarki. Po wielu z nich ślad zaginał.
Podczas czwartkowej promocji książki, zorganizowanej w Przystanku Historia – Centrum Edukacyjnym im. Henryka Sławika w Katowicach – dr Węgrzyn przypomniał, że postulat ustalenia i imiennego upamiętnienia deportowanych Górnoślązaków pojawiał się od 1989 r. – w latach PRL był to temat tabu. Przypomniał, że wywiezieni na Wschód ludzie byli cywilami, którzy w ZSRR byli zmuszani do pracy na rzecz tamtejszej gospodarki. Po wielu z nich ślad zaginał. Autor zaznaczył, że tworząc listę wywiezionych nie dzielił jej na Polaków, Niemców czy Ślązaków. Historyk podkreśla, iż deportacja tysięcy mieszkańców Górnego Śląska przyniosła nie tyko cierpienia, głód i ciężką kartowniczą pracę dla wywiezionych, ale też biedę i poniewierkę dla ich rodzin, które pozostały na Górnym Śląsku bez środków do życia.
„Celem tej pracy jest przede wszystkim oddanie hołdu ofiarom i ich bliskim. Do 1989 r. ten temat był całkowicie zakazany (...) - ta księga jest przede wszystkim dla rodzin. Papierowa forma, choć nie jest obecnie najbardziej preferowana, to jednak pokazuje ogrom tych wydarzeń i pozwala znaleźć ludziom starszym biogram krewnego - ojca czy dziadka” – powiedział autor PAP. Wszystkie trzy tomy ważą 8,5 kg i jak podkreślił dr Węgrzyn, jedna trzecia biogramów dotyczy osób, które nigdy nie wróciły z deportacji.
„Myślę, że ta publikacja w najlepszy możliwy sposób wpisuje się w misję IPN, wyrażoną już w samej preambule, gdzie jest mowa o tym, że wszelkie bezprawne działania państwa wobec obywateli polskich muszą zostać wyjaśnione. Spełnia też ta publikacja taki moralny postulat Zbigniewa Herberta – żeby +policzyć i zawołać po imieniu+. Te 46,2 tys. biogramów czyni temu zadość” – powiedział PAP dyrektor katowickiego oddziału IPN dr Andrzej Sznajder. Jak zaznaczył, był to „unikalny i śmiały” projekt badawczy.
Przedstawiciele IPN zaznaczali, że księga jest efektem współpracy pionu śledczego i naukowego Instytutu, a także pracowników archiwów. Węgrzyn dziękował także rodzinom deportowanych i lokalnym historykom, którzy przyczynili się do powstania tego opracowania.
Przedstawiciele IPN zaznaczali, że księga jest efektem współpracy pionu śledczego i naukowego Instytutu, a także pracowników archiwów. Węgrzyn dziękował także rodzinom deportowanych i lokalnym historykom, którzy przyczynili się do powstania tego opracowania.
Prok. Ewa Koj z pionu śledczego IPN w Katowicach przypomniała, że deportacji Górnoślązaków dotyczyło jedno z pierwszych śledztw powołanej w 2000 r. Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu. Było ono prowadzone do 2006 r. Nie była znana wtedy liczba deportowanych, początkowo bazowano na liście z ok. 10 tysiącami nazwisk, która później powiększyła się do ponad 14 tys. Badania rozwinęły się dzięki pracy dr Węgrzyna.
Dr hab. Adam Dziurok podkreślił, że stworzenie listy deportowanych to jeden z największych i najważniejszych projektów naukowych. Jak mówił, przełom w badaniach nastąpił kilkanaście lat temu, kiedy stworzono pierwszą wystawę poświęconą wydarzeniom z 1945 r., po niej pojawiło się wiele relacji świadków i publikacji.
Naczelnik Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Katowicach dr hab. Adam Dziurok podkreślił, że stworzenie listy deportowanych to jeden z największych i najważniejszych projektów naukowych. Jak mówił, przełom w badaniach nastąpił kilkanaście lat temu, kiedy stworzono pierwszą wystawę poświęconą wydarzeniom z 1945 r., po niej pojawiło się wiele relacji świadków i publikacji, najpierw opisujących jak wyglądały wywózki w niewielkich miejscowościach. Potem pojawiły się kolejne wydawnictwa, o szerszym już zakresie, powstały trzy teki edukacyjne IPN i ostatecznie książka dr. Węgrzyna, która zamyka ten ważny etap badań – dodał naczelnik.
„Jeszcze nigdy tak wielu Ślązaków nie zawdzięczało tak wiele jednemu historykowi” - powiedział Dziurok, który ocenił, że praca Węgrzyna ma nie tylko znaczenie naukowe, ale i społeczne.
Represje określane przez historyków mianem Tragedii Górnośląskiej rozpoczęły się wraz z wkroczeniem Armii Czerwonej pod koniec stycznia 1945 r. Akty terroru wobec Górnoślązaków - aresztowania, internowania, egzekucje i wywózki do niewolniczej pracy na Wschód, trwały przez kilka miesięcy.
Także dyrektor Biura Badań Historycznych IPN dr hab. Jan Szumski przypomniał, że wywózki Górnoślązaków na Wschód były przez lata tematem tabu. Publikacja dr. Węgrzyna jest symbolicznym zadośćuczynieniem i upamiętnieniem ofiar i wypełnia lukę w historiografii – dodał.
Represje określane przez historyków mianem Tragedii Górnośląskiej rozpoczęły się wraz z wkroczeniem Armii Czerwonej pod koniec stycznia 1945 r. Akty terroru wobec Górnoślązaków - aresztowania, internowania, egzekucje i wywózki do niewolniczej pracy na Wschód, trwały przez kilka miesięcy. Od blisko 11 lat w ostatnią niedzielę stycznia w regionie obchodzony jest Dzień Pamięci o Tragedii Górnośląskiej.
Gdy na początku 1945 r. na Górny Śląsk wkroczyła wypierająca oddziały niemieckie Armia Czerwona, mieszkańcy tych ziem traktowani byli jako Niemcy; doświadczali licznych represji, w tym gwałtów i mordów. Rozpoczęła się też akcja masowych zatrzymań i deportacji do pracy przymusowej, co miało być swoistą formą reparacji wojennych. Pierwsze transporty na Wschód ruszyły w marcu 1945 r. Podróż w bydlęcych wagonach - nazywanych na Śląsku "krowiokami" - trwała nawet kilkadziesiąt dni. Część deportowanych nie przeżyła transportu. W obozach na Wschodzie Ślązacy więzieni byli w bardzo trudnych warunkach: w barakach, z głodowymi racjami żywnościowymi, ograniczonym dostępem do wody pitnej i bez opieki medycznej.(PAP)
autor: Krzysztof Konopka
kon/ mab/ dki/