Pastel Leona Wyczółkowskiego „Wiejska dziewczyna w żółtej chuście” utracony podczas II wojny światowej wrócił we wtorek na Wawel. Dzieło rok temu zostało wystawione w jednym z polskich domów aukcyjnych. Udało się je odzyskać dzięki wysiłkom pracowników Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
"To kolejne dzieło utracone na ponad 70 lat, które wraca do polskich kolekcji" - mówił podczas przekazania pracy wicepremier, minister kultury Piotr Gliński. Podkreślił, że udało się ją odzyskać dzięki właściwej postawie właściciela i domu aukcyjnego oraz współpracy pracowników ministerstwa i specjalistów z Wawelu, co umożliwiło udokumentowanie pochodzenia obrazu.
Jak podkreślił, w ostatnich latach do właścicieli – placówek muzealnych w Polsce wróciło około 500 dzieł sztuki. "To są zarówno dzieła, które znajdują się na terenie Polski, ale większość z nich pochodzi z zagranicy, poza Wschodem" – zaznaczył minister. Poinformował, że od nowego roku Wydział ds. Strat Wojennych zostanie przekształcony w samodzielny departament i wzmocniony kadrowo.
Do wybuchu II wojny światowej pastel Wyczółkowskiego znajdował się w magazynie Zamku Królewskiego na Wawelu. Podczas okupacji zaginął i figurował na liście strat wojennych. Rok temu został wystawiony na aukcji w Warszawie i rozpoznany przez pracowników ministerstwa.
"To wielkie święto dla Zamku Królewskiego na Wawelu. Każdy obraz, który wraca do naszej kolekcji jest traktowany wyjątkowo, jako prace oczekiwana, dzieło, które w integralny sposób tworzy naszą kolekcję" – mówił dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu Andrzej Betlej. Dziękował pracownikom ministerstwa oraz kustosz Zamku na Wawelu Agnieszce Janczyk za wysiłki włożone w jego odzyskanie.
Zapowiedział, że wiosną "Wiejska dziewczyna w żółtej chuście" razem z 11 innymi obrazami Wyczółkowskiego zostanie zaprezentowana publiczności na specjalnym pokazie.
Dyrektor Betlej mówił, że straty wojenne Zamku Królewskiego na Wawelu są bardzo różnorodne "Chyba najbardziej dotkliwy jest brak wspaniałych pejzaży holenderskiego malarza Jana von Goyena" - wskazał. Ale wśród dzieł zaginionych są też prace Piotra Michałowskiego, Artura Grottgera, Maksymiliana Gierymskiego, Jacka Malczewskiego, Xawerego Dunikowskiego oraz ważna ze względów historycznych część kolekcji legionowej z daru Jerzego Mycielskiego m.in. prace Juliana Fałata, Leona Czechowskiego i Zygmunta Rozwadowskiego.
Pastel, który wrócił we wtorek na Wawel jest znany pod dwoma tytułami: "Góralka" albo "Wiejska dziewczyna w żółtej chuście". Powstał w 1900 roku i był sygnowany przez artystę. Leon Wyczółkowski sportretował młodą dziewczynę ubraną w ciemny kaftan, jasną spódnicę, suto marszczoną w talii, z żółtą, wzorzystą chustą na głowie.
"Ujęta w swobodnej pozie, nachylona i wsparta rękami o jakiś mebel, zadumana kobieta melancholijnie spogląda w dal. Wyczółkowski skomponował obraz po przekątnej, a modelka została wpisana w leżący prostokąt. Ten zabieg Leon Wyczółkowski chętnie stosował w swoich obrazach pod koniec XIX i na początku XX wieku" – mówiła Agnieszka Janczyk, kustosz, kurator Zbiorów Prac na Papierze Zamku Królewskiego na Wawelu.
Przypomniała, że w roku 1900 w Krakowie odbył się ślub poety Lucjana Rydla i chłopki Jadwigi Mikołajczykówny, a Leon Wyczółkowski podobnie jak inni młodopolscy artyści był zafascynowany barwnym, ludowym światem, dlatego jego modelkami często bywały dziewczyny z podkrakowskich wsi, a w jego obrazach pojawiały się motywy takie jak orka czy zbieranie buraków. Bliski odzyskanemu pastelowi jest wizerunek Jadwigi Mikołajczykówny ("Portret Rydlowej") z 1899 i "Lirnik" z 1901, znajdujący się w zbiorach Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy.
Niedługo po powstaniu "Wiejską dziewczynę w żółtej chuście" kupił Leon Piniński profesor prawa i rektor uniwersytetu we Lwowie, kolekcjoner i miłośnik sztuki, a w latach 1898-1903 namiestnikiem Galicji. W lutym 1901 roku pastel był prezentowany na wystawie Towarzystwa Artystów Polskich "Sztuka" we Lwowie. Piniński przed drugą wojną światową podarował Zamkowi Królewskiemu na Wawelu część swoich zbiorów, powołując w tyn celu fundację.(PAP)
autor: Małgorzata Wosion
wos/ dki/