Złożeniem wieńców i kwiatów oraz zapaleniem zniczy pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku przez pracowników Stoczni Gdańsk SA oraz emerytowanych pracowników tego zakładu uczczono w czwartek w Gdańsku 51. rocznicę Grudnia ’70.
Uroczystość została zorganizowana przez Zarząd Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”.
Przed złożeniem kwiatów i zapaleniem zniczy odczytano apel poległych oraz odmówiono modlitwę w intencji ofiar protestów robotniczych na Wybrzeżu w grudniu 1970 r.
"Nikt nie został rozliczony za te zbrodnie. Procesy sądowe trwały lata. Jedni umierali, drugich uniewinniano. Tak naprawdę za grudzień 1970 roku nie został skazany nikt. A przyczyną tego był brak dekomunizacji, a przede wszystkim brak dekomunizacji w polskich sądach" - powiedział dziennikarzom wiceprzewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego "S" Roman Kuzimski.
Związkowiec podzielił się swoimi wspomnieniami sprzed 51 lat.
"Jako 13-letni chłopak mieszkałem z rodzicami i trójką rodzeństwa przy przystanku Gdynia-Stocznia. Mój tata był stoczniowcem, poszedł na 6. rano do pracy. Widziałem wszystko to, co się rano działo, te wszystkie strzały i kule. W domu wszyscy byliśmy przerażeni. Do kuchni wchodziliśmy czołgając się, bo nasze okna od kuchni były na wprost tych pocisków, które leciały w górę" - mówił Kuzimski.
W ramach czwartkowych obchodów 51. rocznicy Grudnia'70, organizowanych przez gdańską „Solidarność”, zaplanowano jeszcze złożenie kwiatów pod pomnikiem Jana Pawła II i Ronalda Reagana w parku na Przymorzu, złożenie kwiatów pod pomnikiem Anny Walentynowicz we Wrzeszczu, modlitwę i złożenie kwiatów pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców oraz pod tablicą czterech ofiar stanu wojennego, zapalenie zniczy pod tablicą pamiątkową na budynku b. KW PZPR oraz pod pomnikiem Antoniego Browarczyka oraz mszę św. w Bazylice Świętej Brygidy.
W grudniu 1970 r., w proteście przeciw podwyżkom cen wprowadzonym przez władze PRL, przez Wybrzeże przetoczyła się fala strajków i demonstracji. W Gdańsku i Szczecinie protestujący podpalili gmachy Komitetów Wojewódzkich PZPR. Aby stłumić protesty, władze zezwoliły milicji i wojsku na użycie broni.
Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 r. na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od kul milicji i wojska zginęły 44 osoby (w tym 18 w Gdyni, 9 w Gdańsku, 16 w Szczecinie i 1 w Elblągu), a ponad 1160 zostało rannych, a około 3 tys. zostało najpierw bestialsko pobitych, a następnie aresztowanych.(PAP)
autor: Robert Pietrzak
rop/ dki/