Oddanie Kodeksu Macieja Korwina Węgrom „będzie zbrodnią na kulturze polskiej”; „Konstytucja broni tego dzieła” - podkreślali eksperci podczas wysłuchania w Sejmie. „W naszej kulturze jest wpisane, by nie pozbywać się lekkomyślnie, ani w żaden inny sposób, zabytków” - wskazywali.
We wtorek w Sejmie odbyło się pn. "Polityczna grabież bezcennego zabytku" wysłuchanie eksperckie zorganizowane przez Klub Parlamentarny Koalicji Obywatelskiej w sprawie przekazania Węgrom manuskryptu z XV wieku.
Projekt ustawy o przekazaniu XV-wiecznego manuskryptu ze zbiorów Książnicy Kopernikańskiej na Węgry jako prezent w ramach "dalszego umocnienia i rozwoju wielowiekowej tradycji przyjaźni między Narodami Polskim i Węgierskim" wniesiony został 2 lutego do Sejmu. Przedstawiciele rządu wskazują, że przekazanie Węgrom Kodeksu Macieja Korwina będzie wyrazem wdzięczności za to, że zdecydowali się nam zwrócić unikatowy zabytek - młodzieńczą zbroję króla Zygmunta II Augusta - bez względu na koszty i wysiłek, do jakich byli zobligowani.
Toruński bibliolog prof. UMK Arkadiusz Wagner wskazał, że Kodeks Macieja Korwina jest "jednym z największych skarbów sztuki i kultury, który pomimo wszelkich burz dziejowych, zachował się w naszych polskich zbiorach, zbiorach RP".
Jak mówił, jest to książka, która pochodzi z jednego z największych i najsłynniejszych księgozbiorów bibliofilskich, humanistycznych w Europie schyłku XV wieku. "To jest dzieło pochodzące z biblioteki króla Węgier Macieja Korwina, która za życia tego władcy liczyła ok. 3 tys. woluminów, manuskryptów, co niejako przesądzało, że był to potężny księgozbiór europejski. (...) A zatem jest to książka, która pochodzi z jednego z największych i najsłynniejszych księgozbiorów humanistycznych w całej renesansowej, humanistycznej Europie. Jest to książka, która na tle owych ok. 3 tys. pierwotnie i kilkuset obecnie zachowanych woluminów, jest absolutnie wyjątkowa w skali światowej. Podkreślam to z całą stanowczością, absolutnie wyjątkowa. Dlatego, że w odróżnieniu od innych książek znajdujących się w tym zbiorze, wśród których były biblie, inne dzieła religijne, były tzw. humaniora, były dzieła autorów greckich, rzymskich, to jest książka jedna, jedyna, która opowiada o całej reszcie tej biblioteki" - zaznaczył prof. Wagner.
Dodał, że książka "sama w sobie jest arcydziełem sztuki malarskiej, renesansowej".
Prof. Wagner podkreślił, że dzieło jest "integralnym elementem kultury Torunia, będąc jednocześnie owym skarbem Rzeczpospolitej". "Ta książka jest własnością biblioteki Książnicy Kopernikańskiej, która z kolei podlega pod Urząd Marszałkowski w Toruniu" - dodał.
Ocenił, że "rzeczą wprost niewyobrażalną i przerażającą jest to, że rząd RP w imię bieżącego, doraźnego interesu politycznego, czyli w imię tego, by podarować tę książkę premierowi Orbanowi, na jego bieżące polityczne potrzeby, jest gotów obedrzeć nas wszystkich, ograbić nas wszystkich z naszego wspólnego skarbu, skarbu Rzeczypospolitej, skarbu narodu polskiego, skarbu wszystkich Polaków".
"To będzie, mówię to z pełną odpowiedzialnością, zbrodnia na kulturze polskiej, która na zawsze w historiografii polskiej pozostanie aktem porównywalnym z systematycznym ograbianiem naszego kraju z największych skarbów podczas wojen, powstań. To będzie przerażający precedens" - podkreślił.
Zwrócił uwagę, że "rządowy plan, by wydać ten wolumin, nie był poprzedzony żadnym zapytaniem dotyczącym tego, jakie jest stanowisko Książnicy w tej sprawie". "Nie było poprzedzone żadnym zapytaniem do władz samorządowych, z punktu prawnego, właściciela tego woluminu, jaki jest ich stosunek do tej książki, jako własności Urzędu Marszałkowskiego" - zaznaczył. Ocenił, że decyzja, aby oddać książkę została podjęta "arbitralnie, bez konsultacji z kimkolwiek".
Historyk sztuki, kurator, były p.o. dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie Piotr Rypson przyznał, że "po raz pierwszy spotyka się z taką sytuacją, w której państwo polskie, Rzeczpospolita, miałaby oddawać jeden ze skarbów narodowych". "Zwykle było tak, że, jako kraj poszkodowany w czasie wojen, a zwłaszcza ostatniej wojny, skupialiśmy się na tym, żeby bronić to, co nam zostało i rekuperować to, co zostało ukradzione, a nie zostało zniszczone" - powiedział.
Zaznaczył, że "w naszej kulturze jest wpisane niezwykle głęboko to, żeby tych zabytków się nie pozbywać lekkomyślnie, ani w żaden inny sposób". "I również tak jest na świecie. We wszystkich instytucjach państwowych, publicznych zbiory traktowane są, nie tylko przecież, jako własność danej instytucji, samorządu czy jakiegoś innego ciała, to jest dobro publiczne" - podkreślił.
Była minister kultury i dziedzictwa narodowego Małgorzata Omilanowska zwracała uwagę, że "Konstytucja chroni własność". "Jest w niej zapis wyraźnie mówiący, że to można zrobić tylko w wyższym interesie społecznym i ja jednej rzeczy nie usłyszałam: jaki Polska, polski obywatel, polskie społeczeństwo, polski naród ma za interes społeczny w tym, żeby oddać takie dziedzictwo komuś w prezencie?" - zastanawiała się Omilanowska. "Bo tylko uzasadnienie tej decyzji, wyższym interesem narodu polskiego, pozwala nie złamać Konstytucji, wprowadzając tę ustawę wyjątkową, bo Konstytucja broni tego dzieła" - zaznaczyła. (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska, Grzegorz Janikowski
ksi/ gj/ dki/