Niech wręczane medale będą znakiem wiecznej wdzięczności Polski dla odznaczonych – ale też dla wszystkich osób, które ratowały naszych współobywateli, a których imion i nazwisk nigdy nie poznamy – napisał prezydent Andrzej Duda w liście do uczestników uroczystości wręczenia medali Virtus et Fraternitas.
Medal Virtus et Fraternitas jest wyróżnieniem dla osób zasłużonych w niesieniu pomocy osobom narodowości polskiej lub obywatelom polskim innych narodowości, będących ofiarami zbrodni. Zgodnie z przepisami, chodzi o popełnione w okresie od 8 listopada 1917 r. do 31 lipca 1990 r. zbrodnie sowieckie, zbrodnie niemieckie, zbrodnie z pobudek nacjonalistycznych lub inne przestępstwa stanowiące zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości oraz zbrodnie wojenne. Odznaczenie mogą także otrzymać osoby, które podejmują działania dla upamiętnienia tych, którzy nieśli pomoc i ocalenie. Po raz pierwszy medale wręczono w czerwcu 2019 r.
„Chcemy uczcić tych bohaterów w sposób godny, uroczysty i bezpośredni. Niestety, w większości przypadków uśmiech, serdeczny uścisk dłoni oraz trwały znak naszej wdzięczności, czyli medal Virtus et Fraternitas, otrzymują członkowie rodzin tych wiernych przyjaciół Polski i Polaków. Także my, mający zaszczyt przyznawać i wręczać to odznaczenie, występujemy w imieniu naszych w większości już nieżyjących rodaków. W imieniu polskich sierot, które los gnał od Syberii poprzez Persję aż do Nowej Zelandii, w imieniu polskich zbiegów z niemieckich obozów jenieckich, uchodźców na Węgrzech w Rumunii, tułaczy, którzy unikali strasznego losu dzięki dokumentom dyplomatycznym, m.in. portugalskim i słowackim. Dajemy dzisiaj głos ocalonym z rzezi wołyńskiej. Składamy gorące podziękowanie w imieniu mieszkańców okupowanej Warszawy, członków ruchu oporu, polskich Żydów oraz artystów, którzy, bojkotując koncesjonowane przez okupanta instytucje kultury, zostawali bez środków do życia” – napisał prezydent w liście do zgromadzonych na dziedzińcu Belwederu. W jego imieniu medale wręczył rodzinom odznaczonych sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Wojciech Kolarski.
W liście do uczestników uroczystości premier Mateusz Morawiecki napisał, że ratujący Polaków są „światłem nadziei dla kolejnych Polaków”. Zwracając się do dokumentujących pomoc udzielaną Polakom stwierdził, że ten „wysiłek pozwala głębiej spojrzeć na historię totalitaryzmów, które w XX wieku przetoczyły się przez Polskę”.
Zdaniem ministra kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotra Glińskiego pomoc dla Polaków była reakcją „na radykalne zło, próby podzielenia ludzi i zniszczenia wszelkich więzów między nimi”. „Historię wszystkich wyróżnionych nie tylko poruszają serca, ale także zachęcają do działania. To niezwykle aktualne dziś, w obliczu rosyjskiej agresji i terroru” – napisał w liście do uczestników uroczystości. Również marszałek Sejmu RP Elżbieta Witek napisała, że „pomoc była wyrazem sprzeciwu wobec zła i nienawiści i pozwalała zachować poczucie człowieczeństwa”.
W tym roku wśród odznaczonych „za zasługi w pielęgnowaniu pamięci oraz dokumentowaniu prawdy o polskich ofiarach systemów totalitarnych XX wieku, za wybitną odwagę w obronie ludzkiej godności i człowieczeństwa” jest Julien Bryan, amerykański dziennikarz i dokumentalista. Bryan jest uważany za jedynego zagranicznego dziennikarza będącego w Warszawie w czasie oblężenia Warszawy we wrześniu 1939 r. Niemal całość materiałów dokumentujących walki i dramat ludności cywilnej we wrześniu 1939 r. powstała dzięki Bryanowi. W przesłanym nagraniu za wyróżnienie podziękował jego syn Sam Bryan. Wspominał o opowieściach ojca z oblężonej Warszawy oraz słowach prezydenta Stefana Starzyńskiego, który w rozmowach z amerykańskim dziennikarzem podkreślał wagę jego misji.
13 września 1939 r. Bryan wykonał jedno z najbardziej przejmujących zdjęć z okresu oblężenia Warszawy. Czternastoletnia Anna Kostewicz zbierała ziemniaki na polu obok cmentarza na Powązkach. Tam zginęła w wyniku ostrzału z karabinów maszynowych niemieckiego samolotu. Kilka minut po tragedii na miejsce przybył Julien Bryan w towarzystwie dwóch oficerów. W tym samym czasie na miejsce przybiegła jej młodsza o dwa lata siostra Kazimiera. „Co mogliśmy my, co mógł ktokolwiek inny powiedzieć temu dziecku?” – wspominał po latach Bryan. Do Polski powrócił po raz pierwszy w 1958 r. Wówczas spotkał się bohaterką swojego zdjęcia. Zmarł w 1974 r.
Dziennikarzem był również inny odznaczony, Pedro Correia Marques, redaktor portugalskiego dziennika „A Voz”. Kierowana przez niego gazeta kilka razy w tygodniu wybijała na pierwszej stronie informacje dotyczące Powstania Warszawskiego oraz zbrodni popełnianych przez Niemców na ludności cywilnej. Marques pisał, że „walka o Warszawę jest walką o wartości” i wskazywał na nielojalność sojuszników oraz ich uległość wobec Stalina. Odnotowywał też złą wolę Moskwy w kwestii pomocy udzielanej powstańcom.
Prezydent uhonorował medalem także premiera Nowej Zelandii w latach 1940-1949 Petera Frasera oraz jego małżonkę Janet, którzy doprowadzili do przyjęcia w swoim kraju kilkuset polskich dzieci ewakuowanych wraz z Armią Andersa z „nieludzkiej ziemi”. „Życzeniem naszego rządu jest to, żeby ci młodzi ludzie mieli nieograniczoną wolność wyboru oraz żeby ich wybór był oparty wyłącznie na ich przyszłym szczęściu” – mówił Peter Fraser do przedstawiciela rządu RP na Uchodźstwie Szczęsnego Zaleskiego. Większość polskich dzieci pozostała w Nowej Zelandii.
Wśród najbardziej znanych odznaczonych jest szwedzka aktorka i primadonna, żona przedwojennego warszawskiego wytwórcy dywanów, Elna Gistedt-Kiltynowicz. W okupowanej Warszawie prowadziła kawiarnię „U Elny Gistedt” na Nowym Świecie. Jesienią 1942 r. wykupiła z rąk Niemców 34 chorych dzieci z Zamojszczyzny, które przywiozła do Warszawy i wyleczone przekazała do rodzin zastępczych. Po upadku powstania warszawskiego znalazła się w obozie przejściowym w Pruszkowie. Zmarła w Szwecji w 1982 r.
Wśród najbardziej znanych odznaczonych jest szwedzka aktorka i primadonna, żona przedwojennego warszawskiego wytwórcy dywanów, Elna Gistedt-Kiltynowicz. W okupowanej Warszawie prowadziła kawiarnię „U Elny Gistedt” na Nowym Świecie. Jesienią 1942 r. wykupiła z rąk Niemców 34 chorych dzieci z Zamojszczyzny, które przywiozła do Warszawy i wyleczone przekazała do rodzin zastępczych. Po upadku powstania warszawskiego znalazła się w obozie przejściowym w Pruszkowie. Zmarła w Szwecji w 1982 r.
Odznaczeni zostali również zachodni dyplomaci ratujący polskich obywateli – Aristides de Sousa Mendes (konsul Portugalii w Bordeaux, który wystawiał fałszywe paszporty uciekinierom spod okupacji niemieckiej) oraz jego brat Cesar de Sousa, poseł w Warszawie. We wrześniu 1939 r. udzielał mieszkańcom Warszawy schronienia w piwnicach poselstwa Portugalii. W 1940 r. raportował do Lizbony o powstawaniu w Generalnym Gubernatorstwie obozów koncentracyjnych. Wydał również portugalski paszport Cecylii Dolata, która była tłumaczką języka portugalskiego i w której sprawie osobiście interweniował, by uratować ją przed aresztowaniem.
Medale otrzymali również spadkobiercy francuskiej rodziny z Alzacji, która w 1944 r. ukrywała polskich jeńców zbiegłych z pobliskiego obozu. W ich imieniu głos zabrała Jeanine Humbert, która jako dziesięciolatka nosiła żywność Polakom ukrywającym się w pobliskiej jaskini, a następnie w miejscowej gospodzie. Podkreśliła, że w pomoc zaangażowana była cała wieś na czele z proboszczem księdzem Raymondem Voegeli, który podczas coniedzielnych mszy mówił: „Wiecie, o co was proszę”. Było to hasło wzywające do dostarczania pomocy kilkunastu uciekinierom. W grudniu 1944 r. miejscowość została wyzwolona przez Amerykanów, a byli jeńcy trafili do 2. Korpusu Polskiego we Włoszech.
Gościem uroczystości był Stanisław Urbanik, syn jednego z polskich żołnierzy ocalonych przez Alzatczyków. Powiedział, że przez całe życie był pod wrażeniem solidarności mieszkańców Fréland. „Jak przeżyć wojnę? Pewnie każdy będzie miał jakąś opowieść. Trzeba mieć szczęście spotkać dobrych ludzi. Takich spotkali polscy jeńcy” – powiedział. Wspominał również wizytę swojej rodziny we Fréland w 2019 r. „Pojechaliśmy tam z przesłaniem: wasza dobroć i odwaga – nasza wdzięczność i pamięć, bo wdzięczność jest pamięcią serca. Z tym samym przesłaniem staję przed wami, moi francuscy przyjaciele, prosząc o przekazanie mieszkańcom Fréland w imieniu polskich jeńców słów szacunku, uznania i podziękowania” – powiedział.
Odznaczenia przyznano również pośmiertnie – Katerynie i Fedorowi Bojmistrukom – którzy w czasie rzezi wołyńskiej uratowali dwuletnią dziewczynkę z wymordowanej przez Ukraińców rodziny. Mimo żądań miejscowych nacjonalistów odmówili wydania dziecka.
Odznaczenia przyznano również pośmiertnie – Katerynie i Fedorowi Bojmistrukom – którzy w czasie rzezi wołyńskiej uratowali dwuletnią dziewczynkę z wymordowanej przez Ukraińców rodziny. Mimo żądań miejscowych nacjonalistów odmówili wydania dziecka. W przesłanym nagraniu Hanna Bojmistruk podziękowała za wyróżnienie przyznane jej przybranym rodzicom oraz podkreśliła, że wierzy w zwycięstwo Ukrainy w toczącej się wojnie z Ukrainą.
Polską rodzinę uratował również innych mieszkaniec Wołynia Mychajło Susła. Ostrzegł ich przed spodziewanym atakiem na polską wieś i samodzielnie wywiózł w kierunku Lwowa. W imieniu swoich przodków głos podczas uroczystości zabrał Rusłan Susło. „Ratowali Polaków, bo tak byli wychowani. Tak jak dziś Polacy pomagają milionom Ukraińców uciekających przed wojną, rosyjskimi zbrodniami i gwałtami” – powiedział. Dodał, że walka toczona przez Ukraińców jest walką toczoną w imieniu całej Europy.
Medalami Virtus et Fraternitas uhonorowano w srodę 23 osoby. Ich sylwetki przedstawia wystawa prezentowana przed Galerią Kordegarda w Warszawie.(PAP)
Autor: Katarzyna Krzykowska, Michał Szukała
ksi/ szuk/ aszw/